Administracja Baracka Obamy poniosła kolejną porażkę próbując wprowadzić w życie ustawę o reformie opieki zdrowotnej Amerykanów. Obamacare zostaje o rok opóźniona, przynajmniej jeśli chodzi o obowiązek ubezpieczenia pracowników przez pracodawców.
“Odroczenie do 2015 roku wprowadzenia kluczowego przepisu było niezbędne” – czytamy w oświadczeniu Marka J. Mazura, asystenta Sekretarza Stanu ds. polityki podatkowej. Przedsiębiorcy zatrudniający powyżej 50 osób w pełnym wymiarze godzin mieli być zobowiązani do ubezpieczenia ich. W wypadku niezrealizowania wymogu grozić miała kara 2 tys. dolarów za każdy etat pracownika. Dodatkowy rok ma dać więcej czasu biznesmenom na aktualizację stanu opieki zdrowotnej zatrudnionych bez groźby arbitralnej kary.
Opóźnienie nie zmienia zasad w obowiązku ubezpieczenia indywidualnego, od nowego roku każdy(?) Amerykanin nie posiadający polisy zakładowej bądź indywidualnej zapłaci 95 dolarów kary bądź 1 proc. dochodu. Haracz ma w roku 2016 wzrosnąć do $695 lub 2,5 proc. kwoty, którą podajemy w rozliczeniu podatkowym.
Przewodniczący Izby Reprezentantów John Boehner zasugerował, że wraz z prolongatą obowiązku ubezpieczenia przez pracodawców również indywidualni powinni zacząć spełniać obowiązek od 2015 roku.
Inny Republikanin, John Barrasso – znany krytyk nowego prawa – powiedział wręcz, że odroczenie terminu dla przedsiębiorców to kolejny dowód dla administracji że, iż ustawa zdrowotna jest niepraktyczna, zbyt droga i niepopularna.
Co dalej z Obamacare? Wpływy z opłat od przedsiębiorców nierealizujących nowych przepisów ustawy o reformie opieki zdrowotnej miały być liczone w dziesiątkach miliardów i być pomocne we wprowadzeniu kosztownego aktu prawnego w życie.
Wprowadzanie ustawy idzie jednak i tak dużo lepiej niż np. prace nad reformą imigracyjną czy ratowanie sytuacji w gospodarce amerykańskiej. O „małych„ kłopotach jak afera z podsłuchiwaniem przez USA połowy świata, inwigilacją dziennikarzy czy Guantanamo nie wspominając.
Sławek Sobczak
meritum.us