Próby likwidacji dziury budżetowej w stanowej i miejskiej kasach nie omijają żadnej sfery życia. Władze imają się każdego sposobu, aby wycisnąć z mieszkańców Ziemi Lincolna i samego Chicagolandu każde wolne środki finansowe. Najnowszy pomysł dotyczy podwyżki na zakłady w stanowej loterii Lotto.

Mianowicie od niedzieli, 14 lipca, za obstawienie jednego zakładu w popularnej grze Lotto trzeba będzie uiścić opłatę w wysokości 1 dolara. Niby podwyżka wynosi “tylko” 50 centów za nadanie pojedynczego zestawu liczb, jakkolwiek jest to w praktyce wzrost “aż” o 100 procent. Wszak do tej pory za $1 można było grać w dwóch polach (6 z 52 liczb). Z kolei grając z wprowadzoną w październiku ubiegłego roku opcją Extra Shot, czyli obstawianą tylko i wyłącznie w quick pick (na chybił trafił) 7. liczbą zakład teraz będzie kosztował $2 dolary.

Zarząd Illinois Lottery tłumaczy pokrętnie podwyżkę faktem, iż w międzystanowych loteriach PowerBall i MegaMillions zakłady pojedyncze kosztują odpowiednio $2 i $1, a obie loterie cieszą się ogromną popularnością. Zapomniano jednak, iż w tamtych ogólnoamerykańskich loteriach pule wygranych osiągają astronomiczne rozmiary. Stosunkowo często od 100 do 300 i więcej milionów zielonych banknotów, w porównaniu do których stawki w naszej grze Lotto są śmiesznie niskie, wyglądając z perspektywy PB i MM niczym jakieś drobne kieszonkowe.

Przy okazji zarząd stanowej loterii zapowiedział iście “rewolucyjne” zmiany. Otóż losowania Lotto nie będą się odbywać – jak dotychczas – w poniedziałki, środy i soboty, ale w poniedziałki, czwartki i soboty. Godzina losowania (9.22 wieczorem) pozostaje bez zmian, a i ponoć teraz będzie łatwiej trafić w ogóle cokolwiek: prawdopodobieństwo jakiejkolwiek wygranej wynosić ma 1 do 7,36 w porównaniu do dotychczasowej 1 do 32 a 1 do 5,68 w przypadku gry z Extra Shot. Innowacje na tyle powalające, że pewno mieszkańcy Illinois gremialnie pobiegną do kolektur zagrać w nowe (a faktycznie stare, tyle że dwukrotnie droższe) Lotto.

Podlegająca gubernatorowi Patowi Quinnowi stanowa loteria już od jakiegoś czasu imponuje wprowadzaniem coraz to nowych gier czy dublowaniem losowań, byleby tylko zarabiać więcej i więcej. Little Lotto zmieniło nazwę na LuckyDay Lotto i miast jednego przez 7 dni w tygodniu mamy od niedawna dwa ciągnienia dziennie. Pick 3 i Pick 4 od niepamiętnych czasów były losowane dwukrotnie w ciągu 24 godzin, ale że stanowi gotówka potrzebna jest niczym woda przemierzającemu pustynię wędrowcowi to wprowadzono My3, czyli drugie Pick 3 (typowanie trzech cyfr z zestawu od 0 do 9).

Zdaje się, że tego szaleństwa nie widać końca. Byleby tylko liczący dodatkowe dochody rachmistrze z Illinois Lottery ostatecznie się nieco nie przeliczyli. Czego doświadczyli radni samego Chicago, szukający wciąż większych wpływów do miejskiej kasy wprowadzaniem notorycznych astronomicznych podwyżek na wyroby tytoniowe. No i w końcu odzwyczajany przez chłopa od jedzenia koń zdechł! Nie udało się, a podatkowe dochody ze sprzedaży “fajek” w obrębie “Wietrznego Miasta” spadły o około 30 procent. Chicagowianie bowiem – w przeciwieństwie do polityków – to nie gamonie i liczyć potrafią. Jeśli mają dać w obrębie miasta $12 za paczkę papierosów to wolą się wybrać na przedmieścia po takie same 20 sztuk nikotynowej używki w cenie o połowę niższej. Nie mówiąc już o zakupach w ościennych stanach, bo wtedy oszczędności są jeszcze większe.

To samo może spotkać zaradnych poszukiwaczy szmalu z Illinois Lottery. Natworzyli już tyle przeróżnych gier i wprowadzili taką ilość innowacji – z podwyżkami za zakłady przede wszystkim – iż w końcu przeciętny mieszkaniec stanu może powiedzieć dość! Gubię się w tym, nie będę płacił dwa razy więcej za zakład i grajcie sobie panowie sami! Skoro wymyśliliście ten dodatkowy drenaż gotówki to i sami się w te klocki bawcie! No i zamiast dochodu będzie debit. Dziecko zostanie wylane z kąpielą czyli wpływy do kasy Illinois mało że nie ulegną wzrostowi to jeszcze się zmniejszą. Będziemy mieli wtedy kolejny odcinek serialu o zarzynaniu kury znoszącej złote jaja. Rzecz dzisiaj – wszak w mrocznych czasach realnego komunizmu już przerabiana – wszędzie na świecie wręcz niemożliwa, a w naszym stanie jednak realna.

Leszek Pieśniakiewicz

meritum.us