Niedawno pożegnaliśmy najbardziej znanego mafioso Ameryki czyli Jamesa Gandolfiniego, odtwarzającego w serialu HBO postać Tony’ego Soprano, a dziś odszedł od nas aktor utożsamiany z postaciami policjantów na dużym i małym ekranie – Dennis Farina.
Urodził się 29 lutego w Chicago. Obchodził więc urodziny co 4 lata i nie był to najbardziej niezwykły element jego życiorysu. Otóż Farina wychowany był w domu przy 549 W. North Ave. jako najmłodsze z siedmiorga dzieci lekarza. Dzielnica była mocno włosko-niemiecka i zostać można było tam gangsterem lub… policjantem. Dennis został tym drugim, po kilkuletniej służbie wojskowej przepracował w policji chicagowskiej 18 lat jednocześnie próbując swoich sił w teatrze i na planach filmowych. Stał się znany po roli w serialu NBC “Crime Story”. Potem przyszły role w filmach: “Midnight Run”, “Saving Private Ryan”, “Get Shorty” czy “Snatch”). Zatrudniony przez reżysera Michaela Manna jako konsultant policyjny stawał się coraz bardziej rozpoznawalny, a po objęciu roli detektywa Joe Fontany w serialu “Law & Order” stał się prawdziwą hollywoodzką gwiazdą.
69-letni aktor-policjant zmarł w Scottsdale w Arizonie wskutek zakrzepu w płucach, pozostawił oprócz fanów swojego talentu miłość swojego życia, pogrążoną w żalu kobietę, z którą spędził 35 lat – Marianne Cahill i trzech synów.
SS
meritum.us