W Chicago swoją siedzibę główną ma jedna z największych agencji reklamowych świata. Leo Burnett – założyciel giganta nazwanego jego imieniem nie żyje od 42 lat, a firma Digitas Chicago, której jest podporą właśnie łączy się z francuskim Omnicomem. Powstaje w ten sposób moloch mający być światowym numerem 1 w branży reklamowej.
Dotychczasowy lider, brytyjski WPP ma co prawda większy dochód ($24,1 mld) od amerykańskiego czy francuskiego liczonych razem ale po fuzji Publicis Omnicom prawdopodobnie przeskoczy rywali, do grona których należą także japoński Dentsu, francuski Havas czy amerykański Interpublic. Planowany dochód roczny brutto nowo powołanego konsorcjum to ponad $35 mld, udział w nim mają obie firmy na zasadzie równości czyli wnoszą po 50 proc. W skład ścisłego zarządu nowej spółki wejdą dotychczasowi menedżerowie generalni John Wren i Maurice Levy. Przez 30 miesięcy prowadzić będą spółkę wspólnie, a po tym czasie Amerykanin przejmie stery, gdy Francuz wejdzie do zarządu jako prezes. Udziałowcy Publicis dostaną nowe akcje w proporcji 1 do 1, plus 1 euro specjalnej dywidendy za każdą akcję. Posiadacze pakietów akcji Omnicom za każdy udział dostaną 0,813 proc. nowej akcji i dodatkowo 2 dolary premii za każdą akcję.
Złą wiadomością dla “Wietrznego Miasta” jest fakt, iż centrale PO mieścić się będą w Nowym Jorku i Paryżu, a Leo Burnett była przecież jedyną dużą firmą amerykańskiej branży reklamowej spoza “Wielkiego Jabłka”.
W fuzję obu przedsiębiorstw mocno zaangażowany był rząd francuski, choć krajem gdzie nową spółkę zarejestrowano jest Holandia. Prace nad dopięciem interesu potrwają prawdopodobnie do końca roku.
Czy w dobie wielkiego kryzysu w branży reklamowej połączony gigant z jego rozbudowaną biurokracją stawi skutecznie czoła małym, dynamicznym i mobilnym agencjom reklamowych, które zaczynają zdobywać coraz poważniejszych klientów? Pojawiły się już pierwsze głosy wzywające do walki z monopolistycznymi zapędami, zwłaszcza związki zawodowe są zaniepokojone połączeniem firm, gdyż grozi to masowymi zwolnieniami pracowników.
Sukces transakcji jest niemal zapewniony biorąc pod uwagę fakt, że doradcą Francuzów jest Ken Moelis, a za Amerykanami stoi rodzina Rothschildów. Czy za fuzją oby firm przyjdzie sukces artystyczny? Czy doczekamy się wkrótce takiej akcji promocyjnej jak kampania Marlboro Men, która wywróciła świat reklamy do góry nogami? Osobiście wątpię, chyba że nowy gigant wyłowi z rynku największe talenty jak robił to Leo Burnett przez dekady.
Sławek Sobczak
meritum.us