Niewiarygodną wręcz głupotą “popisał” się Sebastian Senakiewicz opowiadając po pijanemu w barze banialuki o konstruowaniu w domu bomb. Miały one służyć wysadzeniu wiaduktu nad autostradą, a że działo się to podczas ubiegłorocznego szczytu NATO w Chicago, sędzia rozpatrujący sprawę potraktował przechwałki mało rozgarniętego 24-letniego Polaka poważnie i skazał go na 4 lata więzienia.
Choć nie znaleziono żadnych materiałów wybuchowych, które jakoby miały się znajdować w książce o Harrym Potterze (?), a Senakiewicz nie miał żadnych powiązań z grupami terrorystycznymi wskutek ugody z sędzią mitoman-gaduła odsiedział 120 dni w specjalnym obozie dla młodzieży i deportowano go do ojczystego kraju. W asyście dwóch oficerów Immigration Enforcement and Removal Operations przyleciał w środę do Warszawy i rozpocznie nowy etap swojego życia w kraju urodzenia.
Senakiewicz uniknął o wiele wyższej kary choć oczywiste jest, że padł ofiarą własnej głupoty, prowokacji policyjnej i w końcu amerykańskiego systemu sprawiedliwości. Jakkolwiek na sprawę nie patrzeć, to co wykonał ten młody człowiek nadaje się raczej na kolejny rozdział książki o głupocie Polaków niż na robienie z niego bohatera.
Takich spraw w ostatnim czasie było zresztą w Chicago więcej. W trakcie meczu piłki nożnej z udziałem polskiej drużyny (Fire – Wisła Kraków) dwóch małoletnich idiotów, którzy pijani wbiegli na murawę a tak jak Senakiewicz byli w Stanach Zjednoczonych nielegalnie, również deportowano do Polski. W toku jest kilkaset spraw o odebranie „zielonych kart” Polakom ukaranych po raz kolejny za jazdę pod wpływem alkoholu. Posiadanie prawa stałego pobytu w USA wiąże się z obowiązkiem przestrzeganie przepisów i trzeba o tym pamiętać. Nawet naturalizowani Amerykanie mogą być pozbawieni paszportu jeśli popełnią poważne przestępstwo. Ale to działa w dwie strony!
Od kilku lat notuje się istotny wzrost liczby rezygnacji z obywatelstwa w Stanach Zjednoczonych. Otóż w 2008 roku weszło w życie prawo, które nakazuje Amerykanom zarabiającym za granicą odprowadzać identyczne podatki, jak ich rodakom mieszkającym w kraju. Restrykcyjne prawo, które każe ponad 6 milionom Amerykanów mieszkających za granicą rozliczać się z krajowym urzędem skarbowym bywa dla nich bardzo uciążliwe. Obywatel Stanów Zjednoczonych, który od lat żyje np. w Wielkiej Brytanii i sprzeda swój londyński dom musi “Wujowi Samowi” zapłacić od tego podatek. Sytuacja jest tym bardziej kuriozalna, że brytyjski fiskus takiego podatku nie wymaga. Listę osób, które zrzekły się amerykańskiego obywatelstwa publikuje na bieżąco Departament Skarbu.
Aby zrzec się amerykańskiego obywatelstwa nie wystarczy jedynie złożenie podpisu w konsulacie lub ambasadzie. USA są jednym z niewielu państw świata, w których obowiązuje tzw. podatek emigracyjny. Uiszczany jest on od kwoty, jaką były obywatel uzyskałby sprzedając wszystkie swoje aktywa w dniu zrzeczenia się obywatelstwa. Ciekawe? Skomplikowane? Niewątpliwie. I wymagające sporej wiedzy by uniknąć dużych kłopotów.
A na kłopoty najlepszy jest Zbigniew Karaś i US Financial, do którego zapraszam wszystkich mających jakikolwiek problem finansowy. A z nieznajomymi w barze lepiej rozmawiać o pogodzie i sporcie niż o konstrukcji koktajli Mołotowa!
Sławomir Sobczak
meritum.us