Kilka dni temu dziennikarz “New York Timesa” Nick Madigan nazwał Florydę wylęgarnią korupcji powołując się na liczbę skazanych za łapówkarstwo na przestrzeni lat 2000-2010.

Przy bliższym przyjrzeniu się danym Ministerstwa Sprawiedliwości USA wynika, że tej teorii daleko od prawdy, a najwięcej skazanych za korupcję ma Luizjana gdzie w pierwszej dekadzie XXI wieku wyrok za to przestępstwo odsiadywało aż 9 osób na 100 tys. mieszkańców. Na drugim i trzecim miejscu tej niechlubnej listy obie Dakoty, a za nimi… Alaska. Tak podejrzewana o korupcjogenność Floryda – gdzie rzeczywiście przepisy podatkowe i alimentacyjne są tolerancyjne dla unikających praw –  jest dopiero na 20. miejscu, z zaledwie 3,28 więźnia na 100 tys. rezydentów odsiadującego karę ze „wziątkę”, czyli tylko nieco powyżej średniej krajowej.

A Illinois, stan gdzie karę więzienia za łapówkarstwo odsiaduje lub odsiadywało do niedawna kilku byłych gubernatorów, a administracja Chicago to kliniczny przykład, jak działa amerykańska demokratyczna machina wyborcza oparta na kopertach i układach rodzinno-towarzyskich?  Dopiero 16. miejsce pewnie zadziwia, ale chyba bardziej trzeba tu pozazdrościć skuteczności w pleceniu tej morderczej dla miasta pajęczyny.

Na końcu zestawienia prowincja Stanów Zjednoczonych czyli stany Południowa Karolina, Oregon, Washington, New Hampshire, Minnesota i Utah, gdzie do niedawna w ośrodkach penitencjarnych odbywało karę za przyjęcie korzyści majątkowej nie więcej niż 1,3 osoby na 100.000 mieszkańców stanu.

Sławomir Sobczak

meritum.us