Trwa walka polityków amerykańskich o przyszłoroczny budżet.
Zagrożona jest reforma systemu ubezpieczeń społecznych bo w chwili, gdy dojdzie w celu ratowania budżetu do radykalnych cięć zabraknie pieniędzy na wprowadzenie Obamacare. Wiele osób mówi wprost o zamknięciu rządu w USA, ale sporo w tym przesady choć grozi nam polityczne i częściowo gospodarcze trzęsienie ziemi. Sprawdźmy scenariusz wydarzeń w sytuacji, gdy 1 października minie termin ustalenia, choćby tymczasowego budżetu na nowy rok fiskalny.
Nie będzie prowizorium umożliwiającego działalność agend i programów rządowych, czyli zabraknie środków na bieżącą działalność. Kongres nie dopuszcza do podniesienia limitu zadłużenia funduszy federalnych. Przez kilka tygodni wszystko funkcjonuje normalnie. Czeki z Social Security przychodzą, wojska są na swoich pozycjach. Lekarze dostają pieniądze za rachunki wystawiane dla Medicare i Medicaid. Otwarte są agencje rządowe jak FBI, Straż Graniczna, Straż Przybrzeżna. Pracownicy federalni dostają wypłaty tak jak kontrolerzy lotów i pracownicy ochrony granic i lotnisk. Po czterech lub pięciu tygodniach rządowi gotówki jednak zabraknie. Stany Zjednoczone po raz pierwszy w swojej historii nie mogą pożyczyć pieniędzy i nie płacą swoich rachunków. Ameryka zaczyna cierpieć. Z każdym tygodniem bez wypłat, coraz bardziej. Połowa 2,1 mln pracowników rządowych musi zostać zwolniona, nie licząc pół miliona pracowników poczty i 1,4 mln umundurowanego personelu wojskowego. Zasady zwolnień w takich przypadkach zostały ustalone ponad 30 lat temu i potwierdziła je już administracja Baracka Obamy 2 dni temu. Muszą się znaleźć fundusze dla kontrolerów ruchu lotniczego, inspektorów żywności, opieki zdrowotnej weteranów i Madicare oraz innych niezbędnych programów rządowych. Social Security Administration nie tylko wysyła świadczenia, ale i przyjmuje wnioski na nowe. Poczta, która jest samofinansująca się, działa dopóki jest w stanie utrzymać się bez dotacji. W razie klęsk żywiołowych możemy liczyć na pomoc Federal Emergency Management Agency, ale nieczynne będą muzea i parki narodowe.
W niedawnej przeszłości zagrożeń taką sytuacją było wiele, tzw. shutdown mieliśmy za kadencji Jimmy’ego Cartera i Ronalda Reagana, tyle że trwał kilka dni. Najpoważniej było w połowie lat 90. gdy Republikanie postanowili upokorzyć Billa Clintona i doprowadzili do sytuacji, gdy stanęły niektóre agendy i było duże zagrożenie masowymi zwolnieniami. Tyle że nigdy w historii Stanów Zjednoczonych zadłużenie kraju nie wynosiło aż 16 bilionów 700 miliardów dolarów jak jest dziś i bodaj nigdy walki politycznej nie prowadzili tak zdeprawowani i reprezentujący lobbystów, a nie swoich wyborców politycy.
W najbardziej dramatycznej wersji czarnego scenariusza rządowi pieniędzy zabraknie 18 października twierdzi waszyngtoński bezpartyjny think tank Policy. Jeśli wciąż nie będzie porozumienia, od 1 listopada płatności rządowe opóźnią się o 2 tygodnie i czeki dla rencistów oraz emerytów dojdą do beneficjentów nie na początku, a w połowie miesiąca. Dla większości starszych osób to może być prawdziwy dramat i miejmy nadzieję, że jednak politycy pójdą po rozum do głowy, choć sytuacja jest niemal patowa. Aż strach natomiast pomyśleć co by było gdyby parlamentarzyści dalej nie mogli się porozumieć. Słowo filibuster trzeba będzie zamienić na impeachment, a to może być początek końca normalności w Ameryce.
Sławek Sobczak
meritum.us