Dużo szczęścia miał dziś 51-letni pilot jednosilnikowego samolotu, który o 6:00 rano wylądował awaryjnie na Lake Shore Drive na wysokości ulicy Jackson.
John Pedersen, mieszkaniec Lombard, wystartował z Schaumburg Regional Airport do relaksującego lotu nad wybrzeżem jeziora Michigan, ale wkrótce maszyną zaczęło rzucać niemiłosiernie. Zablokowane cięgło sterów niemal uniemożliwiło lot i pilot znajdując się ok. 650 metrów na południe od Willis Tower postanowił posadzić wierzgającą się maszynę na LSD (na zdjęciu miejsce lądowania). Lądowanie poprzedzone wywołaniem lotniska O’Hare i wezwaniem mayday przebiegło pomyślnie. Nikt nie został ranny, jedynie dwa samochody uderzyły lekko w skrzydło samolotu przy odholowywaniu.
Samolot jest jednostką eksperymentalną, to stałopłat RANS S-6 Coyote II wybudowany 10 lat temu. Pilot ma uprawnienia od 5 lat, maszyna przeszła doroczną kontrolę parę miesięcy temu, to było jego pierwsze lądowanie awaryjne i w dodatku w tak spektakularnym miejscu. Mimo iż w samolocie była tylko jedna osoba, FAA przeprowadzi normalne w takich przypadkach śledztwo.
Pedersen zapowiedział kontynuowanie kariery pilota do końca swoich dni, teraz poczeka na remont i homologację swojej zabawki. Sam przyznaje, że miał dużo szczęścia, ale jednocześnie dodał, iż takie loty wykonuje co najmniej raz w tygodniu, znał teren doskonale i na pewno pomogło mu to w wyjściu obronną ręką z opresji.
S. Sobczak
foto: L. Pieśniakiewicz
meritum.us