Sporo emocji w chicagowskiej Radzie Miejskiej wzbudził projekt radnej 29. okręgu Deborah Graham, która zaproponowała zniesienie przywileju wnoszenia do zakładów gastronomicznych, które nie posiadają licencji na sprzedaż alkoholu, własnych butelek z czymś mocniejszym.

Radna tłumaczy to faktem, iż właściciele nowo powstających sal bankietowych w Austin, który obejmuje jej tzw. wardę, protestują przeciwko usankcjonowanemu od dziesięcioleci przepisowi. Chodzi o BYOB czyli bring your own bottle  – przynieś swój własny alkohol, zwyczaj wielce popularny i lubiany przez obie strony. Klienci przynoszą to co lubią przedstawiając dowód zakupu, a właściciel pobiera tzw. korkowe, zazwyczaj 5 dolarów, otwiera butelkę i wszyscy są zadowoleni. Oczywiście system działa do momentu gdy lokal zdobędzie licencję i do tej pory zwyczaj ten nikomu nie przeszkadzał.

Prawnicy miejscy zaprzeczyli, iż byłoby możliwe wprowadzenie zmian tylko w okręgu radnej Graham więc grozi całemu Chicago częściowa prohibicja (a wiemy jak się kończy takowa z doświadczeń lat Wielkiego Kryzysu).

Głosowanie nad rezolucją już dziś, osobiście mam nadzieję, że radni, którzy zasiądą w ławach Rady Miejskiej zinterpretują słynne BYOB jako: przynieś swój własny mózg.

S. Sobczak

meritum.us