Dzisiejszy bieg maratoński w Nowym Jorku kończy sezon wielkiego biegania na świecie. Razem z imprezami tego typu w  Tokio, Bostonie, Londynie, Berlinie i Chicago bieg przez wszystkie dzielnice “Wielkiego Jabłka” obok mistrzostw świata czy zmagań olimpijskich stanowi o zwycięstwie w World Marathon Majors – wyborze najlepszego długodystansowca na świecie.

W ub. roku przez huragan Sandy zawody odwołano co było ciosem dla organizatorów i tysięcy chętnych do uczestnictwa w największym masowym biegu na świecie. W tym roku po tragicznych zajściach w Bostonie zachowano nadzwyczajne środki ostrożności, ale szczęśliwie impreza była kolejnym bezpiecznym i radosnym świętem sportu w Nowym Jorku. Bieg wygrał ponownie (triumfował w 2011 r.) Geoffrey Mutai z Kenii. Wśród pań najszybsza była jego rodaczka Priscah Jeptoo. Czasy uzyskane dziś przez zawodników nie były rewelacyjne, wpływ na to miała paskudna, typowo listopadowa pogoda, było zimno i wietrznie. Rekordem trasy wciąż więc jest 2:05.06 uzyskane zresztą przez Mutai 2 lata temu i ekstra premii za wynik tym razem nie było. Najlepsi zgarnęli swoje czyli po kilkaset tysięcy dolarów, a Jeptoo dodatkowo jeszcze pół miliona zielonych za zwycięstwo w WMM. Także pół miliona dolarów, ogromny majątek jak na warunki afrykańskie, wśród mężczyzn przypadł Etiopczykowi  Tsebade Kebede, który dostanie także niezłe pieniądze za zajęcie 2. miejsca w dzisiejszym maratonie. Kebede uzbierał 75 punktów dające mu wygraną w World Marathon Majors po tym jak wygrał w Chicago rok temu, był najlepszy ostatnio w Bostonie i dziś zajął 2. miejsce w Nowym Jorku. Jeptoo także uciułała 75 pkt.,  m.in. za zwycięstwo w Londynie i dzisiaj.

Najlepszy z Polaków Radosław Dudycz zajął 17. miejsce z kiepskim czasem 2:22.07, to ponad 14 minut gorzej od zwycięzcy biegu.

Wielkie brawa dostał 80-letni Francuz Maurice Jean, który uzyskał 4:43.49, jeszcze większy podziw wzbudziła równolatka Jeana, Amerykanka Ginette Bedard, która ponad 42 kilometry pokonała w 5:11.21.

Maraton nowojorski przeprowadzono tuż po obchodach Halloween, nie zabrakło więc przeróżnych cudaków, którzy wystartowali do biegu w tym, w czym się bawili w nocy. Największą furorę zrobił  bosonogi Chrystus, który miał na sobie tylko przepaskę na biodra i… ogromny krzyż, jaki dźwigał całą trasę na plecach. Tak za swoje grzechy pokutował  Japończyk Makoto Takeuchi. Furorę zrobiła też Kanadyjka Pamela Anderson, gwiazda filmów niekoniecznie dla dzieci, która biegnąc zbierała fundusze dla ofiar trzęsienia ziemi w Haiti.

Sławomir Sobczak

meritum.us