Wczorajszy dzień był ważny nie tylko dla gejów w Illinois, którzy cieszą się z nowego prawa sankcjonującego małżeństwa par tej samej płci. Na Wschodnim Wybrzeżu odbyły się wybory mające niebagatelne znaczenie dla polityki amerykańskiej, a może i światowej.
Republikański gubernator New Jersey Chris Christie ponownie został wybrany na to stanowisko co znacznie zwiększyło jego szanse w wyścigu do fotela prezydenckiego w 2016 roku. Christie pokonał demokratkę Barbarę Buono, chociaż było to do przewidzenia gdyż ta dostała minimalne poparcie od swojej partii. Ankieta Monmouth University w rejonach, które najbardziej ucierpiały przez huragan Sandy wskazała, iż tam przewaga gubernatora nad przeciwniczką była ogromna, sięgała 60 do 35 proc., w stanie sięgała 57 do 37 proc. Christie zdobył popularność gdy wraz z prezydentem Barackiem Obamą odwiedzał wielokrotnie rejony najbardziej poszkodowane przez żywioł.
– Wysoka wygrana przyciągnie wzrok potencjalnych darczyńców politycznych w skali kraju – ocenił elekcję Heat Brown z Seton Hall University w South Orange w New Jersey.
Sam zwycięzca stwierdził: – Możliwe jest by najpierw wykonać swoją pracę, by razem zrobić coś co najważniejsze, walczyć o to w co się wierzy i zrobić coś dla ludzi, którzy cię wybrali. Christie następnie dodał: – Jeśli mogliśmy to zrobić w Trenton, w New Jersey to może ludzie w Waszyngtonie powinni nastawić swoje telewizory i zobaczyć jak to się robi.
W Wirginii wyścig o gubernatorski fotel wygrał minimalnie Terry McAuliffe, demokratyczny kandydat, przyjaciel byłego prezydenta Billa Clintona. Specjalista od zbierania funduszy partyjnych wyprzedził – jak wynika z pierwszych danych zebranych w 99 proc. okręgach wyborczych – o 2 proc. swojego rywala, generalnego prokuratora, faworyta Partii Herbacianej Kena Cuccinellego. Jeszcze tydzień temu dziennik “Washington Post” widział zwycięstwo McAuliffego z ponad 12-procentową przewagą nad rywalem. Konserwatyście zabrakło czasu na wyrównanie szans i jest to kolejny dowód na to, że w tzw. swing states, decydujących o wyborze prezydenta ideologicznie ekstremalni kandydaci nie są wybieralni.
Nowym burmistrzem Nowego Jorku został inny demokrata, Bill de Blasio. Po 12 latach sprawowania władzy przez Michaela Bloomberga, który wyciągnął “Wielkie Jabłko” z wielkich kłopotów władza w „najważniejszym skrzyżowaniu świata” przechodzi w ręce człowieka, którego głównym punktem programu wyborczego jest walka z nierównościami społecznymi. De Blasio wygrał pokonał swojego republikańskiego rywala Josepha Lhotę, ale zdaniem wielu obserwatorów życia w USA – także i moim – prędko zepsuje dorobek Bloomberga i najważniejsze miasto świata stoczy się po równi pochyłej w ekspresowym tempie. Lewicowy kandydat popierany przez Baracka Obamę, związki zawodowe i “New York Times” martwi się bowiem o bezdomnych i mało zarabiających, nie bacząc na specyfikę ogromnego i bogatego oraz jakże dziś bezpiecznego miasta.
Sławomir Sobczak
meritum.us