Trzeci rok z rzędu podczas organizowanego przez środowiska narodowe marszu z okazji 11 listopada doszło do incydentów.

Po raz kolejny zarówno organizatorzy, jak i policja nie zapewnili porządku na ulicach Warszawy. I znowu zaczną się dyskusje o tym, czy grozi nam faszyzm, czy Polskę już zalewa brunatna fala, komu zalała garaż, a komu piwnicę, kto się jej boi, a kto nie waha się stawić jej czoła.

W tym roku doszło jednak do wydarzenia bez precedensu – ataku na rosyjską ambasadę, co jest niezgodne i z dobrym obyczajem, i z międzynarodowymi konwencjami.

Tuż po takich wydarzeniach warto się jednak zastanowić nad trzema sprawami. Po pierwsze, czy mamy złe prawo, czy też obecne nie jest przestrzegane. Jak to bowiem możliwe, że państwo, które organizuje z powodzeniem Euro 2012 czy szczyt klimatyczny, jest bezradne wobec kilkuset chuliganów atakujących funkcjonariuszy, a także placówkę dyplomatyczną?

Po drugie, warto dostrzec, że mogliśmy obserwować dwie Polski. Jedna, która świętowała okrągłą 95. rocznicę odzyskania niepodległości. W jej ramach znalazło się miejsce i dla marszu Razem dla Niepodległej, któremu przewodził prezydent Bronisław Komorowski, i dla uroczystości z udziałem Jarosława Kaczyńskiego. Co więcej, myślę, że do tej Polski należy zaliczyć dużą część uczestników marszu organizowanego przez narodowców.

Nie powinno nas oburzać to, że Polacy nie świętowali razem. Pokolenia bohaterów walczyły nie tylko o to, byśmy wtedy zrzucili z siebie obce jarzmo, ale również o możliwość sporów. Taka jest wszak uroda demokracji. Spory te nie zawsze są piękne, ale należy mieć nadzieję, że wszyscy ich uczestnicy kochają Polskę.

Niektórzy jednak tę granicę przekroczyli. Druga Polska to grupa kilkuset chuliganów, którzy nie potrafią uszanować święta i nie przegapią żadnej okazji, by wszcząć burdę.

Ale te agresywne grupki – stanowiące na szczęście mniejszość – nie wzięły się znikąd. Duża część prawicy przez ostatnie lata oswajała środowiska kibolskie, które prawdopodobnie stały za  zadymami. Dlatego – i to po trzecie – ci, którzy nazywali kiboli jedynymi prawdziwymi patriotami, powinni mieć dziś materiał do przemyśleń.

Michał Szułdrzyński

Rzeczpospolita

Koniec z faszystami w moich programach

To, co się dziś wydarzyło w Warszawie: ataki na mieszkańców, dziennikarzy, bezdomnych (wyzwanych przy okazji przez narodowców od społecznie bezużytecznych śmieci), ubliżanie Warszawiakom – nazywanie ich elementem z którego trzeba oczyścić kraj, przemoc, agresja, destrukcja, zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi, podpalanie samochodów, niszczenie innego mienia, bicie policjantów, dewastowanie ulic, totalna arogancja, buta, nie liczenie się z nikim i niczym, atak na ambasadę Rosji, za który trzeba będzie oficjalnie przeprosić, bo to wydarzenie ma rangę incydentu dyplomatycznego i komentujące to wszystko słowa faszysty Artura Zawiszy, współorganizatora tego marszu hańby – “te drobne incydenty nie są powodem do przerwania marszu i żaden świstek z ratusza nie zatrzyma gorących patriotycznych narodowych serc”, skłania mnie do refleksji i postanowienia: od dziś nie zaproszę do żadnego z moich programów żadnego z tych faszystów. Koniec promowania totalitarnych ideologii. Koniec z traktowaniem faszyzmu, kultu siły, chamstwa i warcholstwa jako równoprawnego głosu w debacie publicznej.

Wy, narodowcy, nie jesteście równi innym stronnictwom politycznym, działającym w demokratyczny sposób. Wasze poglądy, przemoc i narzucanie siłą swojego światopoglądu nie są równe partiom i organizacjom, które chcąc zmienić kraj, przekonują innych do swoich racji w cywilizowanej debacie i i rywalizują o głosy Polaków. Wasze metody działania, bicie i poniżanie ludzi, nastawanie na ich życie, zdrowie i mienie, wasz język, język przemocy i nienawiści, musi budzić pogardę i sprzeciw każdego przyzwoitego człowieka. Swoim postępowaniem udowodniliście, że macie wolności innych ludzi, ich poglądy, życie, wolność i osobistą nietykalność za nic – a zatem zasługujecie na infamię i karę, za złamanie prawa, w każdym miejscu, w którym się go dopuściliście.

Apeluję do wszystkich dziennikarzy i wszystkich stacji telewizyjnych o zrobienie tego samego: nie traktujmy faszyzmu i kultu siły jako równoprawnego głosu w debacie publicznej. I tak jak nie zapraszamy pedofila, złodzieja, mordercy, gwałciciela czy psychopaty, żeby przedstawiał swój punkt widzenia, tak nie zapraszajmy ludzi, którzy życie, zdrowie innych ludzi, dobro publiczne i wolności obywatelskie mają za nic. Nie ryzykujmy naszą demokracją. Nie legitymizujmy faszystów.

Nie przyłożę już ręki do promowania (nawet niechcący) i reklamy tych ludzi. Bo tak rozumiem misję mediów i tak rozumiem swoją obywatelską powinność.

Eliza Michalik – blog natemat.pl

***

Apel Elizy Michalik dedykujemy niektórym mediom polonijnym ewidentnie mylącym patriotyzm z nacjonalizmem. Żyjemy daleko od kraju ojczystego i skutki występków tzw. narodowców bezpośrednio nas nie dotyczą, jakkolwiek ustawiczne – czasami wręcz nachalne – propagowanie i solidaryzowanie się na falach eteru czy też w mediach drukowanych z rodzimymi faszystami (tak tak – to jest faszyzm!) zdaje się być godne pożałowania. Wychwalanie pod niebiosa postaw ksenofobicznych w kraju takim jak Stany Zjednoczone stanowi jakieś samo w sobie kardynalne zaprzeczenie. Rzecz tak samo niebywałą jak i skandaliczną. Wszak tu wręcz alergicznie reagujemy na wszelkie przejawy rasizmu, a odnośnie sytuacji nad Wisłą dość często słychać w polonijnym Chicago brawa dla haseł “Polska dla Polaków!” itp. Totalna hipokryzja, stosowanie podwójnych, skrajnych standardów jest równie żenujące jak i żałosne. I niebezpieczne, szalenie niebezpieczne!

Leszek Pieśniakiewicz

meritum.us