Jedną z głupszych decyzji przedostatniego burmistrza Chicago Richarda Daley’go było publiczne usankcjonowanie procederu blokowania „swojego” miejsca na ulicy po osobistym odśnieżeniu go. Rozmnożone w czasie długiej i ciężkiej zimy krzesełka oraz przeróżne konstrukcje były powodem mnóstwa spornych sytuacji, im gorsza dzielnica tym oczywiście bardziej zagrażająca spokojowi, a czasem i życiu sąsiadów.

Przyznam się jednak, iż nie raz i mnie trafiała strzała bynajmniej nie Amora, gdy na moim wypucowanym do asfaltu miejscu parkowania znajdowałem jakąś landarę postawioną na miejscu – świadku mojej krwawicy. Wyjątkowo śnieżny i mroźny ostatni okres w “Wietrznym Mieście” spowodował restytucję zwyczaju zajmowania ulicznych miejsc przeróżnymi przedmiotami i z tej okazji skorzystał pewien obrotny młody człowiek, który buszując po północnych rejonach aglomeracji zwyczajnie te ogrodowe i wyciągnięte z piwnicy krzesełka zbierał do kolekcji, którą właśnie wystawił na… Craigslist! Interes idzie ponoć świetnie, meblowy złom idzie po minimum $5 w zależności od kondycji i… zapachu. Cwaniak uzbierał już podobno 350 sztuk, więc trochę mu grosza wpadnie, chyba że trafi na nerwowych posiadaczy krzesełek używających do znakowania zaklepanych i własnoręcznie odśnieżonych parkingów to wyda całość na szpitalne leczenie.

Praktykom blokowania ulic sprzeciwia się ogromna liczba mieszkańców Chicago, najmocniej wspiera ich radny 35. okręgu Rey Colón, który wydał procederowi wojnę. Miejskie służby i policja za rezerwowanie parkingów meblami nie karzą mandatami, ale pracownicy Chicago Streets and Sanitation mają prawo usunąć albo zabrać graty z ulic co może skończyć się utratą waszego ulubionego krzesła na ryby jeśli zaryzykujecie użycie go w celu zapewnienia sobie, a bardziej swojemu samochodowi miejscówki pod domem.

Sławomir Sobczak

meritum.us