Wiele się w Polsce mówi o wieloletnich pracach naszych archeologów w Egipcie gdzie ponoć są bardzo blisko odkryć, które mogą przyćmić wydarzenia sprzed 92 lat, gdy Brytyjczycy Howard Carter i Lord Carnarvon weszli do wnętrza grobowca Tutanchamona.
Czekamy niecierpliwie zastanawiając się dlaczego nasi naukowcy błagają o kilkadziesiąt tysięcy złotych potrzebnych do ukończenia badań i jednocześnie podziwiamy pracę badaczy amerykańskich, którym z kolei nic nie brakuje. W efekcie czego mamy sensację dużego kalibru, gdyż archeolodzy z amerykańskiego Uniwersytetu Pensylwanii w Filadelfii zidentyfikowali grobowiec nieznanego do tej pory faraona Sobekhotepa I z czasów panowania XIII Dynastii. Sarkofag Sobekhotepa został wykuty w bloku kwarcytu o wadze około 60 ton w Abydos nad Nilem, w środkowym Egipcie.
Jak poinformował Ayman El-Damarani z Ministerstwa Starożytności Egiptu odkrycia pozwolą naukowcom ustalić szczegóły z życia władcy i poznać okres jego panowania czyli ok. 3800 lat temu. Wątpliwości co do autentyczności znaleziska nie ma dzięki odkryciu kamiennej tablicy z hieroglificznymi inskrypcjami z imieniem króla i obrazem władcy siedzącego na tronie. Na zdjęciach udostępnionych przez członków wyprawy widać ogromny sarkofag i szkielet faraona, który był zmumifikowany ale współcześni rabusie wyrzucili ograbione zwłoki poza grobowiec. Szef ekspedycji Joseph Wegner w oświadczeniu napisanym po arabsku podkreślił skromny wystrój grobowca, tłumacząc to kiepską koniunkturą w tym czasie.
I niech to będzie jakieś pocieszenie dla nas, nawet faraonowie egipscy przechodzili kryzysy, więc nie narzekajmy na ciężkie czasy.
Sławomir Sobczak
meritum.us