W piątkowym wybuchu bomby zdetonowanej przez zamachowca-samobójcę i po ostrzelaniu popularnej libańskiej restauracji przez Talibów w Kabulu zginęła m.in. chicagowianka Alexis Kamerman.

Zaledwie 27-letnia, zwana przez wszystkich Lexie, młoda kobieta była duszą towarzystwa, przez 14 lat uczęszczała do Latin School of Chicago, była świetną piłkarką wodną. Stypendium z water polo pomogło jej skończyć Elon University w Północnej Karolinie i po krótkim okresie pracy w Collegiate Water Polo Association Kamerman zdecydowała się na pracę misyjną w Afganistanie. Praca z młodymi Afgankami była jej pasją, rodzina i przyjaciele twierdzą, iż zdawała sobie sprawę z niebezpieczeństwa ale była też zdeterminowana w osiągnięciu celu: poprawy życia ciemiężonych przez mężczyzn młodych kobiet w kraju tak okrutnie doświadczonym przez los.

Lexie do Azji wróciła zaledwie tydzień przed zamachem, święta i okres noworoczny spędziła na północy aglomeracji chicagowskiej z rodziną. Jej niedawni trenerzy mówią o niej w samych superlatywach, odznaczała się ponoć wielką odwagą.

Wśród 21 ofiar zbrodniczego piątkowego zamachu jest oprócz Lexie Kamerman inny członek zespołu pedagogicznego American University of Afghanistan, Alexandros Petersen.

Kamerman to druga mieszkanka “Wietrznego Miasta” zabita w Afganistanie w ciągu ostatniego czasu; Anne Smedinghoff z River Forest zginęła gdy jako dyplomatka dostarczała książki dla dzieci w prowincji Zabul.

Jak widać niełatwo jest być Dobrym Samarytaninem w kraju, który Talibowie zamienili w piekło nie tylko dla obcych ale i dla swoich, zwłaszcza kobiet.

Sławomir Sobczak

meritum.us