Punxsutawney Phil – słynny świstak żyjący sobie cały rok bezproblemowo w Pensylwanii jeden dzień w roku odczuwa potężny stres związany z udziałem w absurdalnej i niedorzecznej imprezie z nim w roli głównej.
W tym samym czasie gdy Kościół katolicki obchodził 40. dzień po narodzinach Chrystusa zamykający okres świąt Bożego Narodzenia – nawiązując do hołdu jaki z syna złożyli najsłynniejsi rodzice w historii Bogu w zamian za darowanie Izraelitom życia podczas przejścia przez Egipt Anioła Zniszczenia, od Alaski po Australię ludzie obserwowali małego zwierzaka, który stał się największym synoptykiem na globie. Święto Ofiarowania Pańskiego ma już ponad 1500 lat, Dzień Świstaka ma swój początek w 1887 roku. W tysiącach kościołów wierni zapalili dziś gromnice symbolizujące człowieczeństwo Syna Bożego, a w małej amerykańskiej mieścinie kilkadziesiąt tysięcy turystów czekało na wyjście z ogrzewanej nory małego tłustego ssaka, który miał przewidzieć (lub nie) rychłe nadejście wiosny.
No i stało się, wierzący tak jak niegdyś Niemcy w jeże, w przepowiednię świstaka są załamani. Wiosna – co wyszeptał ponoć Phil szefowi Klubu Świstaka po zobaczeniu wielu cieni wokół – nadejdzie za 6 tygodni. Zważywszy na fakt, że tegoroczna zima jest naprawdę mordercza nie jest to rzeczywiście radosna nowina, oczywiście gdy ufamy przeczuciu zwierzaka, który tylko 17 razy w historii cienia nie zobaczył, abstrahując, że myli się nader często. Niemniej jednak w Internecie już pojawiły się komentarze, po przeczytaniu których (świstak ponoć ma i ten talent) zwierzę schowało się z powrotem do Gobblers Knob.
Wymowa tych apeli jest bowiem jednoznaczna: znękani zimą ludzie wołają głośno: ZABIĆ GRYZONIA! Na szczęście świstak już jest z powrotem zahibernowany i śpi spokojnie. A my do łopat i skrobaczek. I oby do wiosny!
Sławomir Sobczak
meritum.us