Laura Kubiak, była rzeczniczka prasowa chicagowskiej policji, oskarżyła władze miejskie o prześladowanie jakiego doświadczyła po tym jak zgłosiła werbalną napaść na nią innego oficera CPD. Do zajścia miało dojść w komendzie w obecności świadka.
Przełożeni Kubiak od początku podchodzili do raportu negatywnie, namawiając ją do zbagatelizowania sprawy, która mogła rzucić cień na stosunki panujące wśród funkcjonariuszy policji w Chicago. Sprawa jednak dotarła do Wydziału Wewnętrznego i toczy się postępowanie. Kubiak w lutym ub. roku, kilka dni po decyzji o wdrożeniu śledztwa, została przeniesiona z wydziału prasowego do patrolowania niebezpiecznych dzielnic i to na nocnej zmianie, co w warunkach chicagowskich jest jak transfer żołnierza do Aganistanu. Co ciekawe, świadka sceny też relegowano z ciepłej posady w News Affairs do służby na ulicach. Krewkiemu napastnikowi nic póki co się nie stało, nie został nawet upomniany.
Laura Kubiak służąca w policji od 1986 roku natychmiast po przeniesieniu udała się na urlop, po ukończeniu którego zamierza przejść na emeryturę. Policjantka od miasta żąda odszkodowania za straty moralne i utracone zarobki oraz pokrycia jej kosztów sądowych. Adwokat skarżącej M. Megan O’Malley sprawę skomentowała w kilku zdaniach: – Ona jest nie tylko policjantką, jest mieszkańcem miasta. Jako osoba prywatna jest zaniepokojona odwetem. Bycie policjantem nie daje nikomu prawa do łamania prawa. Szkoda, że miasto postanowiło chronić oficera-napastnika i ukarać akurat ofiarę.
Sławomir Sobczak
foto: Leszek Pieśniakiewicz
meritum.us