Gubernator Illinois Pat Quinn spotkał się dziś w Waszyngtonie z prezydentem Barackiem Obamą, wiceprezydentem Joe Bidenem i wyższymi urzędnikami administracji w Białym Domu, aby omówić podniesienie w ciągu najbliższych dwóch lat stawki płac minimalnych w Illinois i całym kraju.
Obama i Quinn mają w tej kwestii identyczne zdanie, są za podwyżką płac, przy czym prezydent proponuje by federalną stawkę w wysokości $7,25 podnieść na $10,10, a gubernator optuje za tym, by najniższa stanowa stawka za godzinę pracy wynosiła równe $10 zamiast dotychczasowych $8,25. Pat Quin podziękował prezydentowi Obamie za dotychczasowe starania o podniesienie płacy minimalnej twierdząc, że: setki tysięcy ludzi w całym Illinois pracują w pełnym wymiarze godzin, ale nadal nie mogą wydobyć się z biedy. Liczne badania wykazały, iż nasz zdroworozsądkowy wniosek o podwyżkę jest dobry i dla pracowników i dla gospodarki. Quinn jako przykład przytoczył ostatnią decyzję właścicieli sieci sklepów GAP, którzy zaakceptowali wniosek związków zawodowych i zaoferowali swoim 65 tysiącom pracowników w Stanach Zjednoczonych minimum 10 dolarów za godzinę pracy. Decyzja dotyczy ok. 4 tys. osób zatrudnionych w sklapach GAP w naszym stanie.
Przeciętny pracownik zatrudniony w tej chwili w Illinois na pełen etat zarabia rocznie ok.16 tys. dolarów, przy progu ubóstwa ustalonym dla trzyosobowej rodziny na $19.790. Na dziesięć osób zatrudnionych za najniższą stawkę sześć stanowią kobiety, z czego część stanowią matki samotnie wychowujące dzieci. Ewentualna podwyżka stawek minimalnych w Illinois do $10 spowoduje, że pół miliona rezydentów zarobi w ciągu roku dodatkowe $4.800, co zdaniem gubernatora zapewni silny impuls dla lokalnej gospodarki. Minimalna stawka godzinowa za pracę nie była podnoszona w Illinois od 2010 roku, obecne $8,25 to mniej niż połowa średniej płacy godzinowej w USA.
Badania przeprowadzone przez Bank Rezerwy Federalnej w Chicago pokazują, że wzrost o 1 dolar płacy minimalnej generuje ok. 2.800 dolarów w wydatkach konsumentów rocznie, znacznie zwiększa siłę nabywczą i wzmacnia ogólną ekonomię. Prawie dwie trzecie właścicieli małych firm popiera pomysł podniesienia płacy minimalnej i wierzy, że to pomoże gospodarce, a im pozwoli zatrudnić więcej pracowników. Liderzy dużych firm, takich jak Costco, Starbucks i Stride Rite również poparli zwiększenie płacy minimalnej, jako sposób na zmniejszenie rotacji pracowników oraz poprawy produktywności pracowników.
Osobiście śmiem wątpić w prawdziwość podawanych danych, przynajmniej w aspekcie przemilczania benefitów dla mało zarabiających. A jest ich porażająco dużo, są to przeróżne programy socjalne: od darmowej żywności, poprzez ulgi na dzieci, mieszkanie, po pomoc w płaceniu rachunków itd. Prawie bezpłatne ubezpieczenie i leki w połączeniu z zarobkami choćby minimalnymi stwarzają dla milionów Amerykanów system, którego nie zamienią na żaden inny. Zwłaszcza jeśli wymagać się będzie podniesienia kwalifikacji czy podania nazwiska ojca dziecka by państwo mogło ścigać go o alimenty. Natomiast jak zwykle takie zmiany uderzą w średnią klasę, która jest od kilku lat systematycznie dobijana przez administrację w Waszyngtonie. Problemem w Ameryce wkrótce nie będą biedni, tylko ci do niedawna w środku stawki, tracący na kolejnych podwyżkach podatków, licencji itp. Jeśli middle class przestanie wierzyć w system i zamknie swe biura, zakłady, sklepy i kramiki, a zacznie żądać od państwa jak wszyscy dookoła wszystkiego to pora na długie wakacje. Najlepiej w polskim sanatorium.
Sławomir Sobczak
meritum.us