Dziennik “Chicago Tribune” przyjrzał się rynkowi realnościowemu i budowlanemu. Wg gazety kończy się okres kupowania tanich domów, podany jest przykład polskiego kontraktora Tomasza Gniedziejki, który musi dziś wydać na nabycie starej posesji typu ranch w dzielnicach Edison Park czy Norwood Park nawet 50 tys. więcej niż nawet dwa lata temu.

Taką działalnością z wielkimi sukcesami zajmowało się w Chicago tysiące naszych rodaków. Niektórzy przesadzili z ilością kupionych nieruchomości i kryzys zrujnował ich doszczętnie. Prac remontowych też nie było w związku z czym przyszły chude lata dla większości ludzi w branży. Dziś widać jaskółki nadchodzącej prosperity, łatwiej dom sprzedać, kupujący wypierają wynajmujących – twierdzi Tom Gniedziejko, cytowany przez “Tribune”.

Statystyki twierdzą to samo. Czwarty kwartał ub. roku przyniósł nienotowany od 1997 roku przyrost wartości jednorodzinnych domów w powiecie Cook, prawie 17 proc. w Chicago i 14,5 proc. na przedmieściach – wynika z badań Institute for Housing Studies przy DePaul University. Wciąż jednak daleko jest do szczytu cenowego z 2006 roku, jesteśmy z cenami nieruchomości mniej więcej w roku 2002 i zwyżka cen kwartał do kwartału jest już mniej optymistyczna. Cenowy indeks instytuty wskazuje, że najmniejszy przyrost wartości domów notuje się w w trzech okręgach: Pilsen/Bridgeport/Little Village, Roseland/Pullman/South Chicago/Hegewisch i Calumet City/Harvey.

Rejony miasta zamieszkałe przez Polaków: Jefferson Park/Edison Park, Irving Park/Albany Park i Portage Park/Belmont-Cragin notują natomiast rekordowy wzrost cen, aż o 20 procent w skali roku. W grudniu przeciętna cena domu w okolicy Portage Park/Belmont-Cragin była wyższa o 24 proc. od tej z końca 2012 roku, ale wciąż stanowi to tylko 56 proc. ceny ze szczytowego okresu. Domy jednak nie czekają długo na nabywców, rynek ruszył i na tzw. open house bywają już gdzieniegdzie tłumy. Oczywiście największym zainteresowaniem cieszą się posiadłości w Lakeview czy Lincoln Park, ale te dzielnice nie doświadczyły w ogóle kryzysu na rynku realnościowym. Podobnie jest na przedmieściach, np. w rejonie Elmwood Park/Franklin Park gdzie ceny domów spadły w kryzysie o 55 proc., w ostatnim czasie odnotowano 17 proc. wzrost cen.

Jeśli raport DePaul potwierdzą badania narodowego centrum badania rynku S&P/Case-Shiller będziemy mogli powiedzieć, że wiosna przynosi nam powolny koniec kryzysu, żeby jeszcze ten trend był procesem ciągłym…

Sławomir Sobczak

meritum.us