Niestety, nie jest dobrze. Po 3 meczach finału Zachodniej Konferencji nasze “Jastrzębie” przegrywają z “Królami” w serii 1-2. Sobotnia porażka na tafli Staples Center w Los Angeles była konsekwencją momentami zastraszającej niemocy w ofensywie.
To już drugi z rzędu mecz tej pary, kiedy końcówka spotkania w wydaniu Blackhawks przypomina zjazd po równi pochyłej. Przy okazji nasz zespół nie był w stanie wykorzystać żadnej z 4 gier w przewadze liczebnej. A na pytanie, czy im dalej w las tym bardziej “Jastrzębie” tracą koncept gry bądź też najzwyczajniej opadają z sił może chyba tylko odpowiedzieć Joel Quenneville. Teraz przed pierwszym szkoleniowcem chicagowian stoi kluczowe zadanie-wyzwanie: odwrócić fatalną tendencję, natchnąć duchowo swoich podopiecznych, wstrząsnąć zespołem aby to oni – jak w inauguracyjnej wygranej potyczce pary w United Center – narzucili rywalowi swój styl gry. Dyktowali warunki od pierwszej do ostatniej syreny. No bo o brakach kondycyjnych naszych asów to raczej mowy być nie może. Chyba nie może…
Wczoraj znów zaczęło się obiecująco, jako że Jonathan Toews już w 5.26 spotkania wyprowadził – podczas gry w osłabieniu – Hawks na prowadzenie. Jednakowoż riposta Kings była natychmiastowa: po 50 sekundach Slava Voynov wyrównał na 1:1. Jeszcze w tej samej, 1. tercji, kapitan “Jastrzębi” zdobywając swoją druga bramkę w meczu doprowadził do stanu 2:1 dla chicagowian. Niestety, jak się później okazało, na tym skończyła się strzelecka moc naszego zespołu, a im dalej w las tym było ciemniej, czyli obraz gry coraz bardziej ponury. Niemal zerowe zagrożenie pod bramką Jonathana Quicka z dopuszczaniem bądź nawet prokurowaniem groźnych sytuacji na przedpolu Corey’a Crawforda. Wcześniej czy później musiało to skończyć się nieszczęściem. W 13 i pół minuty (końcówka 2. i początek 3. tercji) gole dla gospodarzy zdobyli kolejno Jeff Carter, Tyler Toffoli i Drew Doughty i było po meczu. Trafienie Patricka Sharpa nie może zaciemniać niestety nieciekawego obrazu całości, bo i “stykowa” bramka padła dopiero na 5 sekund do końca regulaminowego czasu gry. Czyli ten gol nie miał prawa już odmienić losów spotkania. Przegranego po szokującej niemocy, szczególnie w ostatniej tercji; stosunek strzałów na bramkę w tej części to 18-7 na korzyść Kings!
Tak więc porażka “Jastrzębi” 3:4 i w serii prowadzenie “Królów” 2-1. Nie jest ciekawie, z drugiej strony to jeszcze nie stan beznadziejny. Właśnie teraz jest ostatnia chwila na pełną mobilizację z odwróceniem ról.
KONFERENCJA ZACHODNIA:
LOS ANGELES KINGS – CHICAGO BLACKHAWKS 4:3 (1:2, 2:0, 1:1)
0:1 Toews (7. gol w playoffs, podczas gry w osłabieniu) bez asysty 5.26 min. 1:1 Voynov (2., podczas gry w przewadze) asysty: Carter i Doughty 6.16 min.
1:2 Toews (8.) asysty: Rozsival i Hossa 13.19 min.
2:2 Carter (8.) asysta: Pearson 28.08 min.
3:2 Toffoli (6.) asysty: Carter i Mitchell 34.19 min.
4:2 Doughty (2.) asysty: Muzzin i Williams 41.57 min.
4:3 Sharp (3.) asysta: Leddy 59.55 min.
Strzały na bramkę: 32-27 na korzyść Kings
W poprzednich meczach:
CHICAGO BLACKHAWKS – LOS ANGELES KINGS 3:1
CHICAGO BLACKHAWKS – LOS ANGELES KINGS 2:6
seria: 2-1 na korzyść Kings
Kolejny mecz w poniedziałek, 26 maja, w Staples Center w Los Angeles, początek 8 pm (transmisje telewizyjne na kanałach: RDS, TSN, NBCSN)
KONFERENCJA WSCHODNIA:
MONTREAL CANADIENS – NEW YORK RANGERS 2:7, 1:3, 3:2 (O.T.), 2:3 (O.T.)
seria: 1-3
Leszek Pieśniakiewicz
meritum.us