Niestety ale nasze “Jastrzębie” nie obronią Pucharu Stanley’a. Po morderczym boju, jakim był mecz numer 7 “Królowie” odnieśli w United Center zwycięstwo 5:4 i wygrali serię 4-3.
Niedzielny mecz w Chicago swoją dramaturgią i zmiennością nastrojów nie odbiegał od poprzednich dwóch potyczek finału Zachodniej Konferencji. Bo sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Szybkie prowadzenie Hawks 2:0 (gole Brandon Saad i Jonathan Toews), potem 2:2 (Jeff Carter i Justin Williams), 3:2 pod koniec 1. tercji (Patrick Sharp), kolejne wyrównanie stanu, tym razem na 3:3 (Tyler Toffoli), 4:3 dla “Jastrzębi” (ponownie Sharp) i niestety już tylko dwa celne uderzenia gości (Marian Gaborik oraz Alec Martinez) oznaczające końcowy rezultat 4:5. Ta ostatnia niedziela okazała się szczęśliwa dla Kings.
Nasz zespół udaje się na wakacje, team z Los Angeles będzie w ścisłym finale NHL walczył w New York Rangers i wypada nam tylko życzyć powodzenia ostatnim oponentom chicagowian. Którzy ulegli rywalom po morderczej walce, w maksymalnym wymiarze meczowym z dokładką, czyli dogrywką w spotkaniu numer 7. Doświadczyliśmy ogromnych emocji z naprawdę bardzo wysokim poziomem w większości potyczek. Za włożone w całą batalię serce do gry, determinację i czasami także kapitalne widowiska wypada nam jedynie podziękować podopiecznym Joela Quenneville. 4 z 7 spotkań kończyły się wygraną którejś z drużyn różnicą zaledwie jednej bramki, w dwóch przypadkach końcowego zwycięzcę poznawaliśmy po dodatkowych czasach gry. W takim stylu nie jest wstyd przegrywać. To była pasjonująca seria z ogromną dawką emocji.
Po meczu numer 6. (4:3 dla Hawks) pisałem, iż najbardziej niepocieszonym człowiekiem na tafli Staples Center w “Mieście Aniołów” był bramkarz Kings Jonathan Quick. Tym razem role się odwróciły i niebiosa zawzięły się na naszego golkipera Corey’a Crawforda. Wszak generalnie nasza ostatnia ostoja demonstrowała świetną dyspozycję jednak aż 5-krotnie Crawford wyciągał krążek z siatki swojej bramki, przy czym w aż 4 przypadkach były to gole dla bramkarza mocno pechowe. Mianowicie bądź asystowali przy rzeczonych bramkach dla przejezdnych nasi obrońcy lub nawet drogę do siatki znajdowały rykoszety gdzieś po drodze odbite od chicagowskich zawodników (decydujący gol w dogrywce). Gdy kapituluje się po soczystych uderzeniach żalu do siebie samego raczej nie można mieć. Jeśli jednak puszcza się “smytlanki”, “farfocle” czy jakby jeszcze takich trafień nie nazwać to można mieć pretensje li tylko do losu. A ten ewidentnie wczoraj sprzyjał “Królom”. W każdym z przypadków zawodnicy z pola też chcieli dobrze, a kończyło się jakoś niefortunnie. Bo fortuna akurat w ostatnim meczu serii wyraźnie odwróciła się plecami do “Jastrzębi”. No ale tak w sporcie bywa, że często ślepy los podejmuje kluczowe decyzje. Przez to zresztą ta dziedzina jest tak atrakcyjna, jako absolutnie – oczywiście przy wyrównanym poziomie oponentów – nieprzewidywalna. To jest właśnie piękno i cała kwintesencja sportu.
A nam, chicagowskim kibicom, wypada jedynie teraz głośno zaintonować: DZIĘKUJEMY!!! Za rok będzie lepiej… Podług dwuletniego cyklu zdobywania przez Blackhawks Stanley Cup. Trafił w ich ręce 3 lata temu, później rok temu to i teraz kolej na przyszłoroczny końcowy triumf. Prawo swoistej serii…
KONFERENCJA ZACHODNIA:
CHICAGO BLACKHAWKS – LOS ANGELES KINGS 4:5 (O.T.) (3:2, 1:1, 0:1, 0:1)
1:0 Saad (6. gol w playoffs) asysty: Kane i Shaw 5.06 min.
2:0 Toews (9., podczas gry w przewadze) asysty: Kane i Seabrook 8.36 min.
2:1 Carter (9.) asysty: Brown i Toffoli 16.31 min.
2:2 Williams (7.) asysty: Voynov i King 17.22 min.
3:2 Sharp (4.) asysta: Kruger 17.34 min.
3:3 Toffoli (7.) asysty: Greene i King 30.31 min.
4:3 Sharp (5., podczas gry w przewadze) asysta: Saad 38.25 min.
4:4 Gaborik (12.) asysty: Brown i Kopitar 52.43 min.
4:5 Martinez (4.) asysty: Williams i Greene 65.47 min.
Strzały na bramkę: 41-32 na korzyść Hawks
W poprzednich meczach:
CHICAGO BLACKHAWKS – LOS ANGELES KINGS 3:1
CHICAGO BLACKHAWKS – LOS ANGELES KINGS 2:6
LOS ANGELES KINGS – CHICAGO BLACKHAWKS 4:3
LOS ANGELES KINGS – CHICAGO BLACKHAWKS 5:2
CHICAGO BLACKHAWKS – LOS ANGELES KINGS 5:4 (2 O.T.)
LOS ANGELES KINGS – CHICAGO BLACKHAWKS 3:4
seria: 3-4 i awans Kings.
KONFERENCJA WSCHODNIA:
MONTREAL CANADIENS – NEW YORK RANGERS 2:7, 1:3, 3:2 (O.T.), 2:3 (O.T.), 7:4, 0:1
seria: 2-4 i awans NY Rangers
Leszek Pieśniakiewicz
meritum.us