Psycholodzy szacują, że około pięć procent Polaków to pracoholicy. Drugie tyle jest na granicy uzależnienia…

Bez protestu, a wręcz z własnej inicjatywy zostają w biurze po godzinach, rozsyłają maile w weekendy i nawet w czasie wakacji trudno im się rozstać z firmą. Dopieszczają każdy szczegół powierzonego im zadania do perfekcji. Może się wydawać, że taki w 110 proc. zaangażowany pracownik to marzenie każdego szefa, po prostu ideał.

Jednak niekoniecznie. Bo niekiedy okazuje się, że takie zaangażowanie wcale nie jest przejawem entuzjazmu, ale toksycznego uzależnienia od pracy – pracoholizmu, który zwykle źle się kończy dla pracownika, a wcale nie najlepiej dla firmy.

– Po jakimś czasie następuje spadek efektywności, człowiek staje się mniej efektywny i pogarsza się też jakość jego pracy W skrajnych przypadkach pracoholizm odbija się na zdrowiu – pojawiają się problemy z bezsennością, choroby krążenia i rośnie liczba absencji chorobowych – wylicza w rozmowie z „Rz” Jacek Buczny, psycholog Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Sopocie. SWPS, która zwraca uwagę na problem pracoholizmu – a to z okazji przypadającego u nas 12 sierpnia Dnia Pracoholików, nie wiedzieć czemu obchodzonym równocześnie z innym nietypowym i mało znanym świętem – Międzynarodowym Dniem Młodzieży (W krajach anglosaskich pracoholicy mają swój dzień 5 lipca).

Praca jak wódka

Mogłoby się wydawać, że w czasach gdy główną troską wielu menedżerów jest zwiększenie zaangażowania podwładnych problem pracoholizmu jest wydumany. Jednak może on dotykać w sumie co dziesiątego z nas. Jak ocenia Jacek Buczny, w Polsce, na podstawie różnych badań można szacować udział pracoholików na ok. 5 proc. dorosłej populacji. Kolejne ok. 5 proc. to ludzie jeszcze nie uzależnieni, ale już nadużywający pracy. (Tak jak alkoholu).

To i tak dwa razy mniej niż np. w USA. Amerykański instytut badawczy Scarborough w swej ubiegłorocznej analizie ocenia, że co piąty z dorosłych Amerykanów jest pracoholikiem, który bez problemów poświęca swe życie prywatne dla pracy. Według analizy Scarborough, pracoholicy to najczęściej absolwenci wyższych uczelni, przedstawiciele pokolenia X (czyli 40+) dobrze zarabiające „białe kołnierzyki”, którym dziś w rozwoju uzależnienia jak nigdy wcześniej sprzyjają nowe technologie i presja na wyniki. Ale pracoholikiem może być też stolarz, dozorca, czy gospodyni domowa, która za wszelką cenę chce być „perfekcyjną panią domu”.

Problem w tym, że pracoholika często się myli z pozytywnie nastawionym do pracy entuzjastą – jeden i drugi może poświęcać jej długie godziny. Jak jednak zaznacza Jacek Buczny, pracoholizm nie jest kwestią liczby przepracowanych godzin a nastawienia do pracy. O ile entuzjaście towarzyszą pozytywne emocje, to pracoholik zwykle odczuwa niepokój i lęk związany z realizacją zadań zawodowych, przygnębienie. Zamiast przyjemności odczuwa wewnętrzny przymus pracy.

Co sprawia, że stajemy się pracoholikami?

1. Toksycznemu uzależnieniu od pracy sprzyja neurotyczna osobowość i niska samoocena, która prowadzi do wiecznego niezadowolenia z osiąganych rezultatów i skłania do perfekcjonizmu. Jak podkreślają eksperci SWPS, poprzez pracę pracoholicy wzmacniają własne poczucie wartości i redukują nieprzyjemne napięcie.

2. Pracoholizm bywa związany z osobistymi problemami np. konfliktami domowymi, z którymi nie potrafimy sobie poradzić. Tak jak alkoholik ucieka w picie, tak też pracoholik ucieka w pracę.

3. Rozwojowi pracoholizmowi sprzyja duża presja zewnętrzna (np. bardzo wymagający szef) oraz silna atmosfera rywalizacji w firmie, czy w zespole.

Wielu pracoholików dobrze sobie radzi w pracy – awansują, dostają premie. Jednak z czasem uzależnienie od pracy i brak wytchnienia odbija się na jakości. – Badaliśmy kiedyś księgowych i ci, którzy wykazywali objawy pracoholizmu, wypadali w testach wymagających uwagi i skupienia gorzej niż reszta – podkreśla Jacek Buczny.

TEST

Sprawdź, czy masz objawy pracoholizmu:

Masz problemy z oderwaniem się od pracy i sam czujesz, że poświęcasz jej zbyt dużo czasu. Musisz stale być zajęty. Przesiadujesz po godzinach (nawet jeśli nie masz pilnego zadania)

Twoi bliscy i znajomi narzekają, że nie masz dla nich czasu.

Nie potrafisz odmówić, ani delegować pracy na innych. Masz obsesję na punkcie listy zadań do zrobienia.

Nigdy nie jesteś zadowolony z rezultatów, stale czujesz potrzebę by coś ulepszać, choć często są to mało znaczące szczegóły.

Nawet mając wolne nie umiesz się zrelaksować. Stale myślisz o pracy i odczuwasz często związany z nią niepokój, lęk. Uspokajasz się dopiero wtedy, gdy wreszcie możesz znów zająć się pracą.

Te same czynności zajmują ci coraz więcej czasu, pogarsza się efektywność.

Masz kłopoty z bezsennością, bóle głowy, a nawet myśli samobójcze.

Jeśli odpowiedziałeś „tak” na cztery pierwsze pytania to jesteś na dobrej drodze do pracoholizmu. Jeśli na kolejne – to tkwisz w nim po uszy. RADY Jak sobie radzić z pracoholizmem? Psycholodzy sugerują terapię, która pomoże poprawić samoocenę. Z kolei według rad internautów z serwisu WikiHow, sporo też można zrobić na własną rękę – pracując nad zmianą podejścia do pracy; Pierwszy krok, to uświadomienie sobie problemu – przemyśl skutki pracoholizmu dla kontaktów z bliskimi, ich szczęścia, dla twojego zdrowia i dla własnej kariery. Oceń znaczenie różnych zadań, które wykonujesz i spróbuj zrezygnować z tych mniej znaczących (np. czy naprawdę trzeba cyzelować graficznie każdy slajd prezentacji?) Ogranicz czas, który poświęcasz na pracę – możesz na początku wyznaczyć sobie jeden dzień w tygodniu, albo choćby jeden wieczór, gdy pod żadnym pozorem nie zajmujesz się pracą.

Nie wyznaczaj sobie sam napiętych terminów – może da się zrobić jutro to, co próbujesz zrobić dziś. Nie staraj się by twoja praca była doskonała – wystarczy, że będzie dobra. -Kieruj się zasadą by pracować mądrze, a nie ciężko…

Anita Błaszczak

ekonomia.rp.pl

foto: onlinecollege.org