Zgodnie z jednym z praw Murphy’ego jeśli coś może pójść źle, to pójdzie (Anything that can go wrong will go wrong). O prawdziwości tego twierdzenia brutalnie przekonało się polskie małżeństwo mieszkające na Florydzie, Elżbieta i Bogdan Makowscy, gdy wybrali się w krótką wyprawę po wodach Zatoki Meksykańskiej 25-stopowym jachtem 1976 Almond Hunter.

Gdy przy Anciote Key u wybrzeży Florydy wysiadł silnik, pan Bogdan rozpostarł żagle i kontynuował rejs. Cytowany przez lokalną telewizję z Sarasoty 69-letni nasz rodak wyznał: „Jako żeglarz w ogóle się awarią motoru nie przejąłem”. Niestety to był dopiero początek serii pechowych przypadków, drugi z kolei był żagiel, który oplótł maszt czyniąc dalsze płynięcie niemożliwym. Pozbawieni możliwości wezwania pomocy zaczęli dryfować oddalając się od wybrzeża. Na wodzie spędzili… tydzień, pozbawieni żywności i wody. Zapasy spożyli bowiem w pierwszym dniu wyprawy, która miała być kilkunastogodzinną podróżą, a zamieniła się w koszmar. Bo zgodnie z już cytowanym prawem przyszedł w końcu sztorm. „Przywiązaliśmy się linami i spaliśmy wtuleni w siebie jak 25 lat temu” – wspomina Makowski.

Tymczasem  zaniepokojeni przyjaciele 26 sierpnia zawiadomili Straż Przybrzeżną. Cost Guard odnalazł zguby 10 mil przed brzegiem, tyle że dopiero 30 sierpnia. Łódka była mocno poobijana, ale Makowscy zważając na czas jaki upłynął od zaginięcia wyglądali znakomicie. Ryan O’Hare ze Straży Przybrzeżnej wspomina o wielkiej radości jaką wybuchnęli nasi rodacy na widok ratowników, podkreśla, że prezentowali się doskonale i tryskali dobrym humorem, tylko poprosili o schłodzoną butelkę wody. W poszukiwaniach brały udział dwie jednostki z St. Petersburg (Coast Guard Cutter Crocodile i Coast Guard Cutter Ocacroke) i samolot ratowniczy C-130 Hercules z bazy w Clearwater. Jacht odholowano do portu w Anclote Key 30 mil na północ od Tampy i wszystko dobrze się skończyło, ale od nieszczęście było dosłownie o krok…

A Bogdanowi Makowskiemu jako żeglarzowi trzeba pokazać żółtą kartkę, bo wybrać się na otwarte morze bez sprawnego radia, telefonu, zapasu żywności i wody to raczej świadectwo braku wyobraźni niż marynarskich umiejętności!

Sławomir Sobczak

meritum.us

foto: wfla.com