Władze chicagowskich parków po jednomyślnym głosowaniu wprowadzają w życie od dziś zakaz palenia w parkach i nabrzeżach jeziora Michigan.
Od 2007 r. nie można palić na chicagowskich plażach, placach zabaw i budynkach Park District, teraz obostrzenia rozszerzono i na przykład podczas nadchodzącego w ten weekend Riot Fest w Humboldt Park już sobie nie zapalimy papierosa. Zdaniem Joela Africka, szefa Respiratory Health Association, które jest najbardziej aktywne na polu walki z nikotyną zakaz wyeliminuje ryzyko biernego palenia i zmniejszy ilość śmieci w parkach w Chicago oraz zachęci palaczy do rzucenia nałogu. Zakaz obejmuje cygara, papierosy, e-papierosy, fajki i oczywiście marihuanę. Mike Kolleng z innej organizacji walczącej z publicznym paleniem – American Lung Association potwierdził, że po wizytacji 10 parków w Chicago tylko w jednym znaleziono napisy zabraniające tego strasznego czynu, jakim staje się zwykłe zapalenie papierosa na świeżym powietrzu. Nowo wprowadzone prawo jest identyczne do zakazów, jakie wprowadził Boston w ub. roku i Nowy Jork w 2012 r.
Podczas posiedzenia wiele kontrowersji wzbudził sposób egzekwowania nowych przepisów. Odpowiedzialna za ściganie palaczy będzie chicagowska policja, maksymalna grzywna za „skandaliczne zachowanie sprawcy, który nie chce zgasić papierosa w obliczu powtarzających się ostrzeżeń” (to cytat, nie moje słowa) jest $500 czyli niemało, aczkolwiek wg przewodniczącego komisarzy parkowych Tima Kinga dotychczas – czyli od 2007 r. – takiej grzywny jeszcze nie było.
Osobiście jestem wolny od tego nałogu, przeciwny natomiast jestem ograniczaniu swobód obywatelskich bo prędzej czy później nas to dotknie, a Wielki Brat ukarze nas za zbyt krótką (albo zbyt długą) smycz naszego psa bądź za inne „przestępstwo” zagrażające społeczeństwu. A działacze z przeróżnych organizacji dbających o nasze zdrowie wkrótce znów coś wymyślą, proponuję zakaz palenia wszędzie pod karą śmierci. A właściwie dlaczego nie?
Sławomir Sobczak
foto: Leszek Pieśniakiewicz
meritum.us