Wiele się mówi o zwyżkujących cenach nieruchomości w Stanach Zjednoczonych, ale dotyczy to głównie kilku ośrodków ewentualnie centra dużych miast. Przykładem najlepszym zaś jest nowojorski Manhattan.

Tam padają regularnie rekordy cen, właśnie jeden padł w budynku One57 u zbiegu ulic 89 i 90. Poddasze czyli penthouse ponad tysiącstopowego budynku o kubaturze 11 tys. stóp kwadratowych poszło za ponad 100,5 mln dolarów zostając najdroższym apartamentem sprzedanym w historii Nowego Jorku. „Mieszkanko” na szczycie ogromnego gmachu składa się z m.in. sześciu sypialni, biblioteki, sali kinowej i łaźni parowej. Mieszkańcy mają także dostęp do wszystkich udogodnień hotelu Park Hyatt zajmującego pierwszych 39 pięter drapacza chmur, dodatkowo właściciele apartamentów nie chcących mieszać się z „plebsem” mają do dyspozycji swoje piętro, a na nim 20 tys. stóp powierzchni wypełnionej basenem, salonem spa, siłownią, biblioteką i salą teatralną.

Kwota 100 mln dolarów wydaje się wręcz absurdalna, tyle że może okazać się dobrą inwestycji w aspekcie ogromnego popytu na luksusowe apartamenty w “Wielkim Jabłku”. Na rynku właśnie pokazała się kolejna „okazja” na ostatnim pietrze innego wieżowca położonego przy 520 Park Avenue. Tu już trzeba wyłożyć $130 mln i nikt nie mówi o targowaniu się, a wręcz przeciwnie – może dojść do licytacji chętnych i cena jeszcze wzrośnie.

Nabywcy takich nieruchomości najczęściej pozostają anonimowi, z 26 apartamentów sprzedanych w One57 ponad połowa to zakup korporacji i trustów, a wszystko po to by zachować prywatność właścicieli. Już za kilkanaście miesięcy dojdzie do sytuacji gdy 1 proc. najbogatszych na świecie będzie w posiadaniu ok. połowy majątku globalnego. By znaleźć się gronie ok. 70 mln krezusów potrzeba zgromadzić mniej więcej 2,7 mln dolarów. Tylko czy wtedy przynależeć będziemy do absolutnej elity świata? A może jednak “być” więcej znaczy niż “mieć”? Optymalnie być we własnym apartamencie w Londynie czy Nowym Jorku i martwić się ubóstwem 99 proc. pozostałych rezydentów Matki Ziemi.

Brzmi lepiej, nieprawdaż?

Sławomir Sobczak

meritum.us

foto: pursuitist.com