Oglądając przebieg wczorajszego meczu pomiędzy Chicago Blackhawks i Vancouver Canucks nieustannie powracało pytanie: dlaczego?
Dlaczego zespół z takim potencjałem jak Hawks nie może wyjechać na lód od początku gotowy do gry?
Dlaczego chicagowianie po raz kolejny przesypiają pierwsze 40 minut spotkania, tracąc bramki seryjnie, by w ostatnich 20 minutach grać hokej marzeń?
Dlaczego Blackhawks, w tym sezonie szczególnie, popełniają wiele szkolnych błędów w swojej strefie obrony podczas rozgrywania krążka?
Dlaczego trzecia i czwarta linia nie wnosi tyle energii i nie zdobywa istotnych punktów, jak to miało miejsce w latach ubiegłych?
Dlaczego znika na szereg minut zadziorność i chęć wygrania meczu w czasie jego trwania?
Dlaczego próbuje się ryzykownych zagrań w momentach, kiedy sytuacja na lodowisku tego nie wymaga?
Nie chcę, aby te pytania brzmiały bardzo negatywnie, gdyż chicagowianie w przekroju całego tegorocznego sezonu spisują się dobrze, lecz to dobrze “może” na koniec nie wystarczyć.
Mecz z Vancouver, zasłużenie przegrany 4:5 po dogrywce, pokazał, że liczenie cały czas na swoje gwiazdy, które naprawdę są gwiazdami – to za mało. Kane, Toews, Hossa, Seabrook, Keith czy Crawford grają na najwyższym poziomie, ale nawet oni nie są w stanie czynić cudów każdego dnia. Do wygrywania meczów potrzebni są wszyscy.
Nie wiem do końca czego brakuje w tym roku chicagowianom. Potrafią rozgrywać wyśmienite pojedynki z bardzo mocnymi rywalami, by na drugi dzień męczyć się i przegrywać ze średniakami.
Oczywiście najważniejsze jest dostanie się do playoffs, czego Hawks na pewno dokonają, ale powinno odbyć się to w lepszym stylu.
Nadal uważam, że nikt nie chce zmierzyć się z drużyną z “Wietrznego Miasta” w serii do 4 zwycięstw, gdyż zespół ten jest po prostu bardzo dobry i należy nadal do głównych kandydatów do zdobycia tytułu mistrzowskiego. Tak więc ponarzekajmy, gdyż mamy do tego prawo, ale z drugiej strony kibicujmy i trzymajmy kciuki za Blackhawks i nie traćmy nadziei na końcowy sukces.
* CHICAGO BLACKHAWKS – VANCOUVER CANUCKS 4:5 po dogrywce (0:0, 1:3, 3:1, 0:1)
1:0 Kane (27. gol w sezonie) bez asysty 20.57 min.
1:1 Vey (8.) asysty: Higgins i Vrbata 24.42 min.
1:2 Horvat (6.) asysty: Kenins i Tanev 26.44 min.
1:3 Kassian (5.) asysty: Sbisa i Higgins (16) 31.19 min.
2:3 Hossa (15., podczas gry w przewadze) asysty: Saad i Toews 52.48 min.
2:4 Daniel Sedin (12.) asysty: Burrows i Henrik Sedin 55.23 min.
3:4 Saad (17.) asysty: Keith i Kane 57.49 min.
4:4 Hossa (16.) asysty: Kane i Rozsival (6) 59.05 min.
4:5 Daniel Sedin (13.) asysty: Henrik Sedin (37), Luca Sbisa (4) 61.20 min.
Strzały na bramkę: 41-36 na korzyść Hawks.
Leszek Zuwalski
meritum.us