Niby dobry żart tynfa wart. Na pewno jednak nie wtedy, gdy wychodzi poza ramy poprawności politycznej, tak mocno przestrzeganej w USA. A gdy już dotyczy Pierwszej Damy Ameryki to staje się skandalem, grzechem nie do wybaczenia.

Wprawdzie każdy talk show jest formułą, gdzie przymyka się nieco oko, nawet gdy otwarta satyra czy skryta ironia ociera się lub przekracza granice dobrego smaku, niemniej każdy z prowadzących program o milionowej oglądalności powinien zachowywać instynkt samozachowawczy. Nie przechodząc przez cienką linię, która dzieli nawet niskich lotów humor od chamstwa. Właśnie czegoś takiego dopuścił się niejaki Rodner Figueroa stwierdzając w programie emitowanym na żywo – jako odcinek “El Gordo y la Flaca” w stacji Univision – że Michelle Obama wygląda jak ktoś z obsady “Planety Małp” (kultowej produkcji filmowej).

Oczywiście kierownictwo najpotężniejszej latynoskiej telewizji w Ameryce natychmiast przeprosiło za niewybredne porównanie swojego pracownika równocześnie wyrzucając go z hukiem z pracy. Być może to nie będzie koniec kłopotów 42-letniego dziennikarza, jako że teraz na pewno do frontalnego ataku na nieobliczalnego prześmiewcę ruszą organizacje Afroamerykanów. I przed obliczem sądu Figueroa raczej nie wybroni się argumentacją, iż wygłaszając nieszczęsną frazę kierował się li tylko odczuciami czysto estetycznymi. Pewnie odpowie za jawny rasizm, który jest surowo karany w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej.

Ciekawe, ale nasz żartowniś z pochodzenie jest Wenezuelczykiem (urodził się w Caracas). A Latynosi jakże często-gęsto skarżą się na dyskryminację, jakoby “białasy” traktowali pogardliwie “beżowych”. Figueroa pokazał, iż pochodzący z Ameryki Łacińskiej obywatele USA też nie zawsze przestrzegają zasady równości ras, trzymania się poprawności politycznej, w ramach której niedopuszczalna jest jakakolwiek, nawet najmniejsza dyskryminacja na tle etnicznym. Chyba że nieobliczalny wesołek odreagowywał w ten sposób swój kompleks podług zasady: śmieją się z nas to jeszcze głośniej śmiejmy się z innych.

Obojętnie jednak jakie byłoby podłoże niewybrednego porównania to czyn, którego dopuścił się latynoski dziennikarz jest prostactwem, prymitywną grą słów z żenującą metaforą, po prostu zwykłym chamstwem. I to bez względu na fakt, czy darzy się sympatią żonę aktualnego prezydenta USA czy też Michelle Obama sama w sobie kogoś mocno irytuje. Wszak w ramach wolności słowa Pierwszą Damę Ameryki każdy ma prawo krytykować, jednakowoż publiczne stwierdzenie, iż urwała się z planu “Planety Małp” daleko przekracza granice dobrego smaku stanowiąc przy okazji niebezpieczną prowokację. Której skutkiem może być antagonizowanie ludzi o różnym kolorze skóry zamieszkujących Ziemię Waszyngtona.

Leszek Pieśniakiewicz

meritum.us

foto: foxnews.com

foto: youtube.com