Po silnych spadkach z początku tygodnia środa przyniosła tylko delikatną zwyżkę S&P500. Mocniej odbił tylko Nasdaq, ale nawet w segmencie spółek technologicznych końcówka dnia przyniosła zawahanie. Tegoroczny początek tygodnia Święta Dziękczynienia był w wykonaniu Dow Jonesa i S&P500 najgorszy od 45 lat – policzyli znani z zamiłowania do tego typu dziwactw statystycy z USA. Nasdaq spadł najmocniej od 2000 roku. Dziś Amerykanie mają wolne ze względu na Święto Dziękczynienia. Zaś piątkowy handel odbywa się głównie w galeriach handlowych w ramach tzw. Black Friaday – sesja na Wall Street będzie skrócona. Zatem po gwałtownej przecenie z poniedziałku i wtorku środa miała przynieść solidne odbicie. Odbicie było, ale trudno je nazwać solidnym. Dow Jones zakończył dzień mikroskopijnym spadkiem. S&P500 zdołał zyskać 0,3 proc., w ostatniej godzinie handlu roztrwaniając zyski z początku sesji. Nasdaq, który w ostatnich dniach stracił najwięcej, w środę zyskał 0,92 proc. Licznie publikowane raporty z amerykańskiej gospodarki raczej nie miały istotnego wpływu na nastroje inwestorów. Odnotujmy jednak fatalne rozczarowanie po stronie danych o zamówieniach na dobra trwałe, które w listopadzie zmalały o 4,4 proc. mdm, zaliczając najsilniejszy spadek od 15 miesięcy. Statystyki zamówień na dobra trwałe to w USA główna miara inwestycji przedsiębiorstw. Jednakże oczy inwestorów nie były tego dnia zwrócone na dane makro, lecz na zachowanie kursów akcji liderów hossy. Czyli spółek FANG+ ze szczególnym uwzględnieniem walorów Apple’a. Notowania spółki z Cupertino na otwarciu poszły w górę o 1,5 proc., by zakończyć sesję 0,05 proc. pod kreską. To spore rozczarowanie – brak odbicia po spadku o blisko 20 proc. od początku listopada. Jeśli chodzi o pozostałe “fangi”, to akcje Facebooka podrożały o 1,75 proc., Amazona o 1,42 proc., a wycena Alphabetu (właściciel Google’a) zwiększyła się o 1,16 proc. I tylko kurs Netfliksa znalazł się pod kreską, zniżkując o 1,94 proc.

 

JP Morgan obniżył o prawie 10 dolarów prognozowany średni kurs ropy Brent w przyszłym roku, pisze Reuters. Analitycy amerykańskiego banku oczekują obecnie, że średni kurs baryłki ropy w przyszłym roku wyniesie 73 dolary. Dotychczas prognozowali, że będzie to $83,50. Scott Darling z JP Morgan powiedział CNBC, że rewizja prognozy wynika częściowo ze spodziewanego wzrostu podaży ropy w Ameryce Północnej w drugiej połowie przyszłego roku. JP Morgan oczekuje dalszego spadku ceny ropy Brent w 2020 roku, kiedy ma ona kosztować średnio $64 za baryłkę. W czwartek rano kurs ropy Brent ze styczniowych kontraktów spadał o 0,55 proc.

Rekordowy odsetek Rosjan obarcza prezydenta Władimira Putina odpowiedzialnością za problemy Rosji, pisze The Moscow Times powołując się na  badanie przeprowadzone przez Centrum Lewandy. 61 proc. respondentów uważa, że Putin jest „całkowicie” odpowiedzialny za problemy Rosji. 22 proc. uważa, że prezydent „w jakiś sposób” jest za nie odpowiedzialny. – To rekordowy odsetek. Od momentu osłabienia rubla pod koniec 2014 roku sytuacja pogarsza się i wskaźniki akceptacji dla polityki socjoekonomicznej spadają – powiedział dziennikowi Wiedomosti analityk polityczny Borys Makarenko. Popularności Putina zaszkodziła mocno reforma wydłużająca wiek emerytalny w Rosji. Centrum Lewandy wskazuje, że odsetek Rosjan, który obarczają prezydenta odpowiedzialnością za problemy społeczne, gospodarcze i inne stale rośnie.

Rada dyrektorów Nissan Motor przegłosowała usunięcie Carlosa Ghosna ze stanowiska przewodniczącego, poinformowała agencja Nikkei. Carlos Ghosn od 2001 roku był szefem Nissana, którego uratował przed bankructwem. Do niedawna był prezesem, a po rezygnacji z tej funkcji stanął na czele rady dyrektorów drugiego japońskiego producenta aut. W poniedziałek pojawiła się szokująca informacja, że Ghosn, a także drugi prominentny obcokrajowiec w spółce, dokonywali nadużyć finansowych. Oprócz wydawania pieniędzy Nissana na prywatne cele zaniżali także swoje dochody w raportach publicznych. Sprawa Ghosna ma konsekwencje wychodzące poza Japonię. Jest on bowiem twórcą największego aliansu motoryzacyjnego na świecie.

Nowa kampania reklamowa włoskiej marki Dolce&Gabbana budzi kontrowersje, więc jeden z chińskich e-sklepów wycofał ze sprzedaży wszystkie jej produkty. Padają oskarżenia o rasizm. To niedelikatne, obraźliwe, rasistowskie – piszą media i komentatorzy na portalach społecznościowych. Fala krytyki zalała w Państwie Środka markę D&G po publikacji nowego spotu reklamowego, w którym chińska modelka usiłuje zjeść pizzę pałeczkami. W innym spocie to samo robi ze spaghetti. Wideo, które pojawiło się po raz pierwszy na profilach marki na portalach społecznościowych (Instagramie i Twitterze), stało się internetowym wiralem, a oliwy do ognia dolały posty na ten temat, które rzekomo publikował współzałożyciel firmy modowej – Stefano Gabbana.

Black Friday przede wszystkim kojarzy się z szaleństwem zakupowym i cenowymi okazjami na półkach sklepów wielkopowierzchniowych. Choć promocje trwają tylko chwilę, same wyniki sprzedaży sklepów w Black Friday mogą również pośrednio nadać ton klimatowi na giełdzie. Rynek akcji ma problem z połączeniem słowa „black” z dniem tygodnia. Czarny Czwartek 24 października 1929 r. rozpoczął krach na Wall Street (w pierwszej fali zakończony Czarnym Wtorkiem 29 października), który zapoczątkował Wielki Kryzys. Szczęśliwie nazwa Black Friday według najbardziej popularnej teorii wzięła się z szansy na poprawę sytuacji finansowej sklepów z zapisywanej w bilansie na czerwono straty w odnotowywany na czarno zysk. Do końca ubiegłego wieku utrwaliła się doroczna tradycja szturmowania sklepów w dzień po Święcie Dziękczynienia w poszukiwaniu atrakcyjnych okazji, głównie sprzętu elektronicznego. Jednak pod koniec pierwszej dekady XXI w. blask Black Friday przygasł w związku z trwającą recesją (Wielki Kryzys Finansowy), ale też rozszerzeniem „święta konsumentów” na Cyber Monday – dzień z wyprzedażami w sklepach internetowych. Popularyzacja e-commerce oraz możliwość zakupów w zaciszu własnego domu rozleniwiła konsumentów, zniechęcając do wystawania w długich kolejkach pod drzwiami sklepów. Z czasem „efekt Black Friday” został rozciągnięty na wcześniejsze tygodnie listopada i to niezależnie, czy w danym kraju obchodzi się Święto Dziękczynienia, czy nie. Dla rynku kapitałowego Black Friday nie jest jednoznacznym impulsem do zakupowego szału. Na najważniejszym rynku giełdowym świata, Wall Street, piątkowa sesja jest skrócona o połowę, aby pracownicy biur maklerskich i funduszy mogli wcześniej zjechać od domów na świąteczny weekend. Perspektywa długiego weekendu dodatkowo sprawia, że aktywność inwestorów w piątek jest mniejsza. Efekt psychologiczny Black Friday jest jednak niezaprzeczalny. Jeśli konsumenci pozbawieni są trosk na tyle, by ich głównym dylematem była liczba cali w nowym telewizorze, tak samo inwestorzy mogą mieć przekonanie, że grudzień może być pomyślny dla rynku akcji. Niewiele trzeba, aby konsekwencją udanego dla sprzedawców Black Friday był rajd św. Mikołaja, czyli grudniowy wzrost kursów akcji spółek, dyktowany podbudowaniem wyników przez fundusze inwestycyjne na koniec roku oraz pościgiem inwestorów do zbudowania atrakcyjnego portfela w przygotowaniu na ponoworoczną hossę.

Opracował: Sławek Sobczak