Trudno powiedzieć, czy w trakcie świątecznej przerwy inwestorzy handlujący na amerykańskich giełdach przemyśleli swoją sytuację i zachowanie co zmniejszyło napięcie panujące na rynku, czy też środowe odbicie należy traktować jako swoisty „wypadek przy pracy” i jednorazowy „wyskok” w spadkowym trendzie. Najbardziej sensowne wydaje się uzasadnienie dotyczące rebalansowania portfeli funduszy, skala wahań głównych indeksów z Wall Street robi jednak wrażenie. Z drugiej strony w tym roku gwałtowne, niewiążące się z napływem istotnych fundamentalnych informacji ruchy amerykańskich indeksów spowszedniały, a opinie ekspertów w kilka sesji potrafią zmienić się z wieszczących bessę, na zapowiadające kontynuację hossy.Mimo wszystko, przebieg poświątecznej sesji na Wall Street może dawać nieco optymizmu. Indeksy odnotowały wysokie zyski, najwyższe licząc dzień do dnia od 2009 r., choć po silnym otwarciu, jeszcze w pierwszej fazie notowań znalazły się poniżej poziomów z wigilijnego zamknięcia, a potem przez pewien czas wahały się pomiędzy zielenią a czerwienią. Jednak już przed połową dnia dostały mocnego impulsu wzrostowego. Ostatecznie na finiszu środowych notowań indeks blue chipów Dow Jones IA zwyżkował aż o 4,99 proc. notując najwyższą punktową aprecjację w historii (ponad 1086 pkt). Wskaźnik szerokiego rynku S&P500 zyskiwał 4,96 proc.

W grudniu 2018 r. indeks oddziału Fed z Richmond, obrazujący koniunkturę wytwórczą w tym regionie Stanów Zjednoczonych mocno spadł do -8 pkt. Ekonomiści spodziewali się (mediana) wyniku na poziomie 12 pkt wobec 14 pkt w listopadzie. W październiku 2018 r. indeks cen domów S&P/Case-Shiller dla 20 największych amerykańskich metropolii wzrósł o 5,0 proc. w ujęciu rocznym. Mediana oczekiwań ekonomistów zakładała wzrost rzędu 5 proc. wobec zwyżki o 5,2 proc. miesiąc wcześniej po korekcie z 5,1 proc. To siódmy z rzędu miesiąc ze spadkową dynamiką wzrostu cen i najdłuższa taka seria od 2014 r.

Amerykańscy detaliści mają powód do zadowolenia. Sprzedaż w okresie świątecznych zakupów w USA wzrosła bowiem o 5,1 proc. do ponad 850 mld dolarów. To największy wzrost w ciągu ostatnich sześciu lat, donosi Reuters. Dane z raportu firmy Mastercard, obejmują sprzedaż w sklepach i przez Internet w okresie od 1 listopada do 24 grudnia 2018 r.. Wcześniej National Retail Federation prognozowała, że sprzedaż detaliczna w USA wzrośnie w listopadzie i grudniu od 4,3 do 4,8 procent. Wysokie zaufanie konsumentów przełożyło się na świąteczną radość z handlu – powiedział Steve Sadove, starszy doradca w Mastercard. Blisko pełnego poziomu zatrudnienie i rosnące płace zwiększyły wydatki konsumpcyjne, które w październiku osiągnęły najwyższy poziom od prawie dwóch dekad.

Biuro Analiz Ekonomicznych amerykańskiego Departamentu Handlu i Census Bureau nie będą publikować danych makroekonomicznych podczas trwającego częściowego wstrzymania prac rządowych instytucji (tzw. shutdown), donosi Reuters powołując się na artykuł opublikowany przez dziennik „The Wall Street Journal”. Departament Handlu publikuje kluczowe dane na temat produktu krajowego brutto, inflacji, dochodów osobistych i wydatków, handlu i sprzedaży nowych domów, z których większość jest ściśle obserwowana przez inwestorów i decydentów. Z powodu wygaśnięcia środków w Kongresie na rok finansowy 2019 ,Departament Handlu USA jest zamknięty – napisano w komunikacie na stronie internetowej departamentu. Dodano, że “strony internetowe Departamentu Handlu nie będą aktualizowane aż do odwołania”.

Świetna sesja w Ameryce dała sygnał do wzrostów także i w Japonii. Nikkei dzięki świetnej czwartkowej sesji odrobił sporą część strat poniesionych w święta. Nikkei zakończył czwartkową sesję 3,9 proc. na plusie, co jest największym jednodniowym wzrostem tego indeksu od listopada 2016 roku. To w dużej mierze reakcja japońskiej giełdy na środowe wydarzenia w Nowym Jorku. Tam bowiem indeksy na poświątecznej sesji zyskiwały nawet po 5 proc.  Bardzo duży wzrost ceny zanotowała także ropa naftowa. Ciężko znaleźć racjonalne uzasadnienie takich wzrostów, podobnie jak ciężko było o racjonalne uzasadnienie najgorszej w historii Wall Street sesji wigilijnej, która miała miejsce w poniedziałek (w środę indeksy z nawiązką odrobiły te straty).

Warto dodać, że wigilijne spadki w USA odbiły się na japońskiej giełdzie. Nikkei we wtorek rano zaliczył zniżkę aż o 5 proc., co było najsłabszą sesją dla tego indeksu od… listopada 2016 roku. 9 listopada 2016 Nikkei spadł o 5,4 proc., by na kolejnej sesji zyskać 6,7 proc. To właśnie do tych osiągnięć obecnie nawiązuje indeks. Teraz sytuacja jest nieco inna, po pierwsze bowiem tym razem mocną sesją nie udało się odrobić pełni strat ze słabej, po drugie zaś wówczas wahania na japońskiej giełdzie nie były poprzedzone tak mocnymi wahaniami w Ameryce. O tym, że źródłem niepokoju tokijskich inwestorów były wydarzenia po drugiej stronie Pacyfiku, najlepiej świadczy sesja z 26 grudnia. Amerykanie 25 grudnia nie handlowali, w Japonii więc 26 grudnia (po wcześniejszych mocnych spadkach) wciąż punktem odniesienia była fatalna wigilijna sesja na Wall Street. Nikkei początkowo ruszył do odrabiania strat, jednak energii nie wystarczyło na długo i ostatecznie sesję zakończył ledwie 0,9 proc. na plusie (po 5-proc. spadku sesję wcześniej). Dziś, gdy już wsparcie dla japońskiej giełdy stanowiła świetna środowa sesja w Ameryce, Nikkei był we wzrostach o wiele bardziej zdecydowany. Mocne wzrosty w Japonii nie oddawały jednak dzisiejszych nastrojów na innych azjatyckich parkietach, tam bowiem dominowała raczej neutralność, a nie optymizm. W Chinach wskaźnik SCI w dół o 0,21 proc. W Hongkongu indeks Hang Seng ze spadkiem o 0,40 proc. W Korei Południowej wskaźnik KOSPI na plusie o 0,02 proc. W Indiach indeks Sensex rośnie o 0,72 proc. Biorąc jednak pod uwagę stopę zwrotu z ostatniego tygodnia, wszystkie te indeksy wyglądają lepiej niż Nikkei.

Zyski chińskich przedsiębiorstw przemysłowych spadły po raz pierwszy od prawie trzech lat, co wskazuje na postępujące spowolnienie wzrostu gospodarczego oraz skutki spadających cen i wojny handlowej ze Stanami Zjednoczonymi. Zyski w przemyśle spadły o 1,8 proc. w listopadzie w stosunku do roku 2017. W październiku wskaźnik wzrósł o 3,6 proc. Łączne zyski w listopadzie wyniosły 595 mld juanów (86 mld dolarów), wynika z danych National Bureau of Statistics. Chińskie przedsiębiorstwa produkcyjne znalazły się pod presją, a ich produkcja wzrosła w listopadzie najwolniej od dekady przy malejącej inflacji w tym segmencie rynku. Jeśli prowadzone obecnie rozmowy handlowe z Waszyngtonem zakończą się fiaskiem, wyższe taryfy amerykańskie jeszcze bardziej zaszkodzą ich perspektywom.

Opracował: Sławek Sobczak