Czwartkowa sesja przyniosła solidną zwyżkę Nasdaq, niewielki wzrost S&P500 i kosmetyczny spadek Dow Jonesa. Podobno to efekt optymizmu względem weekendowego szczytu G20. Choć szanse na osiągnięcie porozumienia są niewielkie, to rynek akcji żyje nadziejami na przynajmniej jakiś rodzaj zawieszenia broni, podobny do tego uzgodnionego w grudniu na poprzednim szczycie G20 w Buenos Aires. Jakby na życzenie optymistów w czwartek pojawiły się medialne przecieki, jakoby Chiny i USA wstępnie uzgodniły zawieszenie wprowadzania nowych ceł, by wznowić negocjacje w sprawie toczonej przez nie wojny handlowej. Wieści tej treści podał hongkoński dziennik „South China Morning Post”, powołując się na anonimowe źródła w Pekinie i Waszyngtonie. Nadzieja tak zdołała podnieść Nasdaq o 0,78 proc. Ale już S&P500 zyskał bardzo skromne 0,38 proc. Dow Jones stracił 0,04 proc., ponieważ ciążyły mu zniżkujące o blisko 3 proc. akcje Boeinga. Za to w górę poszły akcje producentów półprzewodników – Philadelphia Semiconductor Index wzrósł o 1,5 proc. To właśnie  ta branża  może ucierpieć najbardziej na eskalacji chińsko-amerykańskiej wojny handlowej. Warto dodać, że optymizmu płynącego z rynku akcji nie potwierdził rynek długu. Rentowność 10-letnich obligacji rządu USA obniżyła sięo 3 pb., ponownie schodząc w pobliże 2 proc. Spadek rentowności obligacji oznacza wzrost jej ceny rynkowej.

W maju 2019 r. dochody Amerykanów wzrosły o 0,5 proc. w ujęciu miesięcznym, wynika z danych Bureau of Economic Analysis (Biuro Analiz Ekonomicznych USA). Mediana oczekiwań ekonomistów zakładała wzrost o 0,3 proc. wobec zwyżki o 0,5 proc. miesiąc wcześniej.

Inwestorzy na całym świecie bacznie obserwują początek szczytu G-20 oczekując ponownego uruchomienia rozmów handlowych w sobotę. Kontrakty futures na amerykańskie akcje wspinają się wraz z giełdami europejskimi pod koniec tygodnia, tuż przed bardzo oczekiwanym spotkaniem prezydenckim między Stanami Zjednoczonymi i Chinami, które może nakreślić kolejny rozdział w wojnie handlowej. Prezydenci mają spotkać się jutro rano. Z kolei akcje azjatyckie odnotowują spadki, a obligacje konsolidują w oczekiwaniu na nowe informacje. W ostatnim dniu handlowym miesiąca i zarazem kwartału, globalne akcje odnotowują wzrost o prawie 6 proc. w czerwcu. Z kolei obligacje są na dobrej drodze do najlepszego miesiąca w tym roku w obliczu oczekiwań rynkowych, że banki centralne poluzują swoją politykę monetarną w celu zatrzymania spowolnienia gospodarczego. Wszystkie oczy kierują się teraz na spotkanie G-20 w Osace, gdzie prezydenci Donald Trump i Xi Jinping będą rozmawiać szukając przełomu w wojnie handlowej. Trump oznajmił, że podczas gdy cały czas nie wyklucza nowych taryf na Chiny uważa, że ​​sobotnie spotkanie będzie przynajmniej w minimalnym stopniu produktywne. Analitycy z Deutsche Banku sugerują, że na nadchodzącym spotkaniu G20 rezolucja może być bardzo mało prawdopodobna.

Złoto kontynuuje swój rajd i wiele wskazuje na to, iż zanotuje największy miesięczny wzrost od czasu, gdy Wielka Brytania zdecydowała się opuścić Unię Europejską w czerwcu 2016 r. Ceny wzrosły w mijającym tygodniu do ​​najwyższego poziomu od 2013 r. w związku z oczekiwaniami na luźniejszą politykę pieniężną banków centralnych na świecie, rosnącymi napięciami geopolitycznymi i wolniejszym wzrostem globalnym w obliczu przedłużającej się wojny handlowej USA-Chiny. Złoto silnie wzrasta w ostatniej sesji czerwca, wyprzedzając oczekiwania rynkowe, co do sobotniego spotkania między prezydentami Donaldem Trumpem i Xi Jinpingiem w Japonii. W ubiegłym tygodniu złoto odnotowało silny impuls wzrostowy, gdy Rezerwa Federalna otworzyła drzwi do obniżki stóp procentowych, a inne banki centralne również zdecydowały się na bardziej gołębie stanowisko. Jasne sygnalizowanie niższych stóp procentowych i chęć pozostawienia ich na dłużej oraz słabość dolara amerykańskiego były ważnymi czynnikami wspierającymi złoto w ostatnich tygodniach.  Jak wynika z danych opracowanych przez Bloomberga, udziały w funduszach giełdowych opartych na złocie są najwyższe od 2013 r. i odzwierciedlają ruchy cen złota, zyskując w tym miesiącu najwięcej w ciągu ostatnich trzech lat. Z kolei dolar amerykański spadł w tym miesiącu o 1,7 proc., co jest pierwszą miesięczną deprecjacją dolara od początku roku.

 

Wojna handlowa USA-Chiny to między innymi bitwa o przewagę technologiczną. Sztuczna inteligencja, robotyka, pojazdy autonomiczne to dziedziny, w których chiński plan zakłada dominację na świecie. Stany Zjednoczone nie mogą sobie na to pozwolić, tym bardziej, że amerykańskie firmy działające w Państwie Środka od lat skarżyły się na przymusowe transfery technologii i kradzież własności intelektualnej. Po umieszczeniu Huawei Technologies na czarnej liście w USA, widmo zimnej wojny technologicznej jest coraz bardziej realne. Oto porównanie sił dwóch zwaśnionych stron:

Najcenniejsze firmy technologiczne na świecie pochodzą głównie z USA. W pierwszej dziesiątce aż siedem to koncerny ze Stanów Zjednoczonych, z wiodącymi graczami w dziedzinie oprogramowania, smartfonów, handlu elektronicznego, wyszukiwarek i sieci społecznościowych.

Przez długi czas Stany Zjednoczone były największym i najważniejszym rynkiem internetowym na świecie. Jednak większa populacja Chin pozwoliła zdystansować USA. Azjatycki gigant ma teraz czterokrotnie więcej użytkowników mobilnych niż Stany Zjednoczone, oferując szerokie możliwości dla krajowych przedsiębiorstw we wszystkich sektorach, od handlu elektronicznego, po gry i płatności cyfrowe.

Chiny mają duża przewagę w liczbie użytkowników internetu, jednak amerykańscy konsumenci warci są o wiele więcej. PKB na mieszkania w Stanach Zjednoczonych jest prawie siedmiokrotnie większy niż w Chinach. Daje to amerykańskim firmom technologicznym wielkie możliwości generowania przychodów.

Stany Zjednoczone wynalazły biznes venture capital i wykorzystały model prywatnego kapitału do stworzenia wielu najpotężniejszych firm technologicznych na świecie. Jak na razie USA nadal zachowują – choć już niewielką – przewagę. W ostatnich latach napływ kapitału do sektora technologicznego w Chinach znacznie przyspieszył. Doprowadziło to do gwałtownego wzrostu liczby stratupów wartych ponad miliard dol. Liczba tzw. jednorożców z Chin jest już zbliżona do liczby tych stworzonych w USA.

Półprzewodniki i ich moc obliczeniowa to serce rewolucji technologicznej. W tej dziedzinie firmy amerykańskie mają teraz przewagę, bo kontrolują większość najwyższej własności intelektualnej w tej dziedzinie.

Od czasów, gdy Alexander Graham Bell wynalazł telefon, co sprawiło, że Amerykanie stali się pionierami w dziedzinie rozwoju telekomunikacji na świecie, wiele się zmieniło. W ciągu ostatnich dwóch dekad amerykańscy producenci sprzętu telekomunikacyjnego stracili silną pozycję, a przemysł jest zdominowany przez trzech zagranicznych dostawców. Najgroźniejszym przeciwnikiem jest Huawei.

Jeśli chodzi o najbardziej poszukiwanych ekspertów AI, Chiny wciąż nadrabiają wieloletnie zaległości. Na razie pod względem liczby specjalistów od sztucznej inteligencji Stany Zjednoczone przewodziły światu.  Jednak może się to szybko zmienić. Z raportu Światowego Forum Ekonomicznego wynika, że w 2016 r. Chiny miały 4,7 miliona absolwentów z dziedziny nauki, technologii, inżynierii i matematyki (STEM), podczas gdy w Stanach Zjednoczonych liczba absolwentów STEM wynosiła 568 tys.

Pracownicy amerykańscy są bardziej wydajni w przeliczeniu na godzinę pracy i nadal obsługują wrażliwe technologie, takie jak produkty lotnicze. Mimo to wartość dodana, czyli przyrost wartości dóbr powstały w wyniku procesu produkcji, w chińskim przemyśle znacznie przewyższa wartość dodaną przemysłu w USA.

 

W 2018 roku mniej więcej co szósta osoba w wieku 20–34 lat w UE, ani nie pracowała, ani nie kształciła się – podał Eurostat. Oznacza to, że około 15 mln młodych ludzi należało do grupy NEET. Określenie NEET (ang. not in employment, education or training) dotyczy zjawiska socjologicznego i odnosi się do sytuacji młodzieży. Oznacza osoby młode, które przez dłuższy czas pozostają poza sferą zatrudnienia i edukacji, czyli tych, którzy jednocześnie nie uczą się, nie pracują, ani nie przygotowują się do zawodu. Do grupy tej zaliczane są osoby bezrobotne, jak również osoby przedwcześnie kończące edukację i nieszukające pracy. NEET to osoba pozostająca z wyboru lub z konieczności na utrzymaniu innych.  W 2018 r. najniższe wskaźniki NEET dla osób w wieku 20–34 lat odnotowano w Szwecji (8,0 proc.), Holandii (8,4 proc.), Luksemburgu (9,9 proc.) i na Malcie (10,1 proc.). Natomiast najwyższy odsetek młodych ludzi będących na utrzymaniu rodziców odnotowano we Włoszech (28,9 proc.) i Grecji (26,8 proc.). W tych dwóch państwach członkowskich ponad jedna czwarta wszystkich młodych ludzi w wieku 20–34 lat nie pracowała ani nie kształciła się. W Polsce wskaźnik NEET spada od 2013 r., plasując nasz kraj nieco poniżej średniej unijnej.

 

Grupa inwestorów, w której jest rodzina kontrolująca Lego, przejmuje Merlin Entertainments, operatora m.in. Legolandu i salonu figur woskowych Madame Tussauds za ok. 4,8 mld funtów szterlingów. Akcjonariusze Merlin otrzymają 455 pensów za akcję spółki, czyli o 15 proc. więcej niż wynosił kurs spółki na zamknięciu sesji w czwartek. Oprócz rodziny kontrolującego Lego przejmującymi są także Blackstone Group i kanadyjski fundusz emerytalny CPPIB.

 

Hakerzy pracujący dla wywiadów państw zachodnich zainstalowali pod koniec ubiegłego roku malware w rosyjskim serwisie Yandex, aby zdobywać informacje o użytkownikach, informuje Reuters powołując się na anonimowych informatorów. Tzw. złośliwe oprogramowanie o nazwie Regin znane jest jako narzędzie aliansu „Pięciorga Oczu”, czyli wywiadów USA, Wielkiej Brytanii, Australii, Nowej Zelandii i Kanady. Nie wiadomo, które z tych państw posłużyły się nim do penetracji Yandex. Do włamania doszło w okresie od października do listopada 2018 roku. Rzecznik rosyjskiego serwisu potwierdził Reutersowi, że doszło do takiego incydentu, ale nie podał szczegółów.

 

Akcje Traton, biznesu aut ciężarowych Volkswagena, taniały w piątek po wejściu na giełdę we Frankfurcie. Kurs Traton spadał nawet o 2,4 proc. do 26,36 euro. W IPO sprzedawano je po cenie równej dolnej granicy widełek wynoszących 27-33 euro. Volkswagen dostał 1,55 mld euro ze sprzedaży 10 proc. akcji spółki. Pieniądze wykorzysta do ekspansji w Północnej Ameryce, która jest największym źródłem zysków dla producentów ciężarówek.

Opracował: Sławek Sobczak