
Bez huraoptymizmu na Wall Street
Dow Jones skończył sesję spadkiem o 0,4 proc. Zmiana S&P500 na zamknięciu nie przekroczyła 0,1 proc. Nasdaq, który we wtorek zaliczył największy spadek od maja, zyskał 0,7 proc. W środę na amerykańskich rynkach akcji największe znaczenie miały dla inwestorów wyniki kwartalne największych spółek i podsumowanie dwudniowego posiedzenia FOMC. Skutkowało to dużą ostrożnością. Wyniki kwartalne spółek wywołały różne reakcje. W przypadku Alphabet (3,2 proc.), właściciela Google, który pochwalił się większą od oczekiwanej przez rynek sprzedażą, był to największy wzrost kursu wśród spółek technologicznych o największej kapitalizacji. W przypadku McDonald’s, którego wyniki także okazały się lepsze od prognoz rynkowych, był to największy spadek wśród blue chipów ze średniej Dow Jones, kończący serię sześciu wzrostów z rzędu. Komunikat FOMC także nie przełożył się na jednoznaczny kierunek rynku akcji. Bank centralny uznał, że nowe zakażenia koronawirusem nie zahamowały poprawy sytuacji gospodarczej. Zasygnalizował także, że na rynku pracy nastąpił postęp w kierunku celu, którego osiągniecie pozwoli na redukowanie zakupów obligacji. Choć zastrzegł, że na razie nie ma o nim mowy, a szef Fed, Jerome Powell zapewniał, że wciąż daleko do podwyżek stóp, to rynek długu zareagował wzrostem rentowności.

Gołębi FED
Wczoraj Rezerwa Federalna pozostawiła stopy procentowe w USA na niezmienionym, wyjątkowo niskim poziomie, i tu naturalnie zaskoczenia nie było. Jednocześnie, szef tej instytucji, Jerome Powell, podkreślił, że do podwyżek stóp w Stanach Zjednoczonych jest jeszcze daleko, a rynek pracy w Stanach Zjednoczonych wciąż stoi w obliczu wielu wyzwań. Co prawda Powell podkreślił jednocześnie, że amerykańska gospodarka systematycznie się rozwija, a wariant Delta nie stanowi, przynajmniej na razie, istotnego zagrożenia dla tego procesu. Stopy procentowe pozostały bez zmian (0,00 – 0,25 proc, QE na poziomie 120 mld dolarów) a w wypowiedzi Prezesa Powella ciężko było znaleźć cokolwiek, co można byłoby zinterpretować jako sygnał normalizacji polityki pieniężnej. W ogólnym rozrachunku dolar osłabł, złoto zyskało.
Wczorajszy wieczór na globalnych rynkach walutowych przyniósł podbicie zmienności, które zresztą nie było szczególnym zaskoczeniem. W środę bowiem inwestorzy na rynkach walutowych przez większość dnia wyczekiwali informacji ze strony Rezerwy Federalnej w kwestii dalszych planów związanych z polityką monetarną w USA. Oczekiwania skłaniały się do zmiany retoryki Fed na bardziej gołębią, co już od początku tygodnia sugerowały ruchy inwestorów na rynku – wartość amerykańskiego dolara znajdowała się bowiem pod presją jeszcze zanim miały miejsce wczorajsze komunikaty.
Bieżący tydzień na rynkach metali szlachetnych upływa pod znakiem komunikatu Fed dotyczącego polityki monetarnej w Stanach Zjednoczonych. Fed zaprezentował swoje stanowisko, a do tego czasu na rynkach kruszców trwało wyczekiwanie i spekulacje na temat możliwego podejścia tej instytucji do zacieśniania polityki monetarnej. Warto wspomnieć, że na komunikat Fed w zasadzie czekały całe rynki finansowe, w tym inwestorzy na rynkach walut, ponieważ wypowiedzi przedstawicieli Fed i działania tej instytucji mają niebagatelny wpływ na wartość dolara amerykańskiego.
Wczorajszym wydarzeniem dnia było posiedzenie Komitetu Otwartego Rynku amerykańskiej rezerwy Federalnej, a dziś wydarzeniem dnia jest publikacja wstępnych danych o zmianie amerykańskiego PKB w II kw. bieżącego roku. Spoglądając na wykresy większości instrumentów z ostatniej doby można dojść do wniosku, że zaszła jakaś pomyłka, bo nie widać niemal żadnej zmarszczki. Szczególnie na indeksach akcji. Publikacja komunikatu, a później przebieg konferencji prasowej Jerome Powella nie wywołał żadnej reakcji na rynkach akcji. Zmiany były kosmetyczne. Czy to zaskoczenie? Biorąc pod uwagę treść wspomnianego komunikatu oraz przebieg konferencji, nie bardzo. Praktycznie nic nie zmieniło się względem posiedzenia czerwcowego. Wtedy przypomnijmy pojawiły się nowe prognozy członków FOMC wskazujące na przyspieszenie prognozowanego terminu pierwszej podwyżki stóp procentowych.
Po środowej, zachowawczej postawie amerykańskich władz monetarnych i przecenie w obrębie spółek z tradycyjnych sektorów gospodarki, czwartkowe notowania kontraktów terminowych toczą się w miarę spokojnie, choć nie zawsze w północnym kierunku.
W tygodniu zakończonym 24 lipca 400 tys. osób w USA wystąpiło o zasiłek dla bezrobotnych, czyli o 24 tys. mniej niż w poprzednim tygodniu. Mediana prognoz liczby „nowych bezrobotnych” wynosiła 385 tys. Dane uznano za sygnał dalszej poprawy na rynku pracy pomimo zakażeń wariantem delta koronawirusa. Liczba osób wnioskujących o zasiłek dla bezrobotnych spada w USA od początku roku w sytuacji rosnącej liczby ofert pracy w związku z otwieraniem gospodarki.

Amerykańska gospodarka rośnie, ale wolniej od oczekiwań
Drugi kwartał przyniósł niewielkie przyspieszenie tempa wzrostu gospodarczego w USA. Produkt krajowy brutto wzrósł jednak mniej, niż oczekiwano. W I kw. 2021 roku amerykański PKB (wyrównany sezonowo) wzrósł o 6,5 proc. w ujęciu annualizowanym – poinformowało rządowe Biuro Analiz Ekonomicznych (BEA). Kwartał wcześniej annualizowany wzrost PKB wyniósł 6,4 proc., a jeszcze wcześniej 4,3 proc. i 33,4 proc. – ten ostatni odczyt był oczywiście rekordem następującym po rekordowym spadku wywołanym polityką lockdownów. Był to rezultat daleki od oczekiwań większości ekonomistów. Mediana prognoz zakładała wynik na poziomie 8,5 proc. Warto mieć świadomość, że Amerykanie podają dane o PKB w ujęciu annualizowanym. Ujęcie to mówi o tym, w jakim tempie rosłaby tamtejsza gospodarka, gdyby tempo wzrostu w kwartale, w którym dokonano pomiaru, utrzymało się na takim samym poziomie przez cały rok. Więcej na temat annualizowanego PKB przeczytać można w artykule „Czym jest annualizowany PKB? Tłumaczymy” autorstwa Krzysztofa Kolanego, głównego analityka Bankier.pl.
Z dzisiejszych danych wynika także, że w II kw. konsumpcja prywatna wzrosła o 11,8 proc., wobec 11,4 proc. w poprzednim kwartale i oczekiwaniach na poziomie 10,5 proc. Z kolei bazowy deflator PCE wyniósł w II kw. w ujęciu zanualizowanym kdk 6,1 proc., wobec prognoz 6,1 proc. i 2,7 proc. w poprzednim kwartale (po korekcie z 2,5 proc). Deflator PCE to jedna z miar inflacji, której przygląda się Rezerwa Federalna. Amerykańska gospodarka podnosi się po najgłębszym kryzysie gospodarczym od lat 30-tych XX wieku. W całym 2020 roku amerykański PKB zmalał realnie (czyli po uwzględnieniu zmian cen) o 3,5 proc. po wzroście o 2,2 proc. rok wcześniej. Był to zatem pierwszy po 2009 roku całoroczny spadek PKB Stanów Zjednoczonych. Opublikowane dziś dane mają charakter wstępny i będą poddane jeszcze przynajmniej dwóm regularnym rewizjom. Pierwszą z nich poznamy 26 sierpnia.
