
Raport walutowy
Dane z ubiegłego tygodnia z amerykańskiego rynku pracy spowodowały, że dolar umocnił się znacznie do innych walut z grona G10. Wczoraj obserwowaliśmy osłabienie „zielonego”, co nie oznacza, że presja inflacyjna w USA zniknęła. Można powiedzieć, że dynamika spowolniła i być może poziom 5,4 jest punktem szczytowym na ten moment. W istocie wczorajsze dane CPI nie zmieniają faktu, że czas ostrożnego wychodzenia z programu skupu aktywów przez Fed zbliża się nieubłaganie. Świadczyć o tym mogą również wczorajsze komentarze kilku bankierów z Rezerwy Federalnej. Cytowana w wywiadzie dla Financial Times, Mary Daly z FED mająca w tym roku prawo głosu w FOMC, opowiedziała się za ograniczeniem skupu aktywów na przełomie roku, gdyż sytuacja na rynku pracy nie jest jeszcze w pełni satysfakcjonująca. Z kolei w opinii Esther George z prawem głosu w FOMC w przyszłym roku, decyzja o ograniczeniu skupu aktywów nie powinna być podejmowana mechanicznie, choć rzeczywiście zbliżamy się do momentu, kiedy warto podjąć dyskusję na temat dalszych posunięć w polityce monetarnej. Najbardziej “jastrzębio” wypadł tradycyjnie Robert Kaplan, który ponownie wezwał do szybkiego wygaszenia programu skupu aktywów – prawo głosu w FOMC ma on dopiero w 2023 r.
W czwartek dolar powraca do wzrostów na szerokim rynku, najgorzej radzi sobie południowoafrykański rand, oraz waluty naszego regionu ze złotym na czele. W grupie G-10 słabość dotyka waluty Antypodów, koronę szwedzką i dolara kanadyjskiego. Wczorajsza korekta po danych nt. inflacji CPI w USA okazała się być płytka, niewiele cofnęły się też rentowności amerykańskich obligacji (10-letnie są teraz przy 1,34 proc.). Tak jak można było się tego spodziewać, wątek taperingu w wydaniu FED nadal pozostaje najważniejszym. Niemniej presja na wrześniowy termin jakby nieco opadła.
Kurs euro znalazł się pod silną presją sprzedających po tym, jak EBC zmienił podejście w osiągnięciu symetrycznego celu inflacyjnego na poziomie 2,0 proc.pod koniec lipca. Nowa polityka EBC zdołała ściągnąć realne stopy procentowe w EUR w dół do nowych minimów w obecnym cyklu, co w efekcie uderzyło w siłę euro. Dodatkowo to wszystko dzieje się to w czasie, gdy Fed przygotowuje się do normalizacji polityki. Ostatnie komentarze wiceprzewodniczącej Claridy sugerują, że Fed może być gotowy do zacieśnienia na początku 2023 r. Liczba miejsc pracy w USA prawdopodobnie będzie się poprawiać do września wywierając presję na poziom 1,17. – Preferujemy przedział od 1,17 do 1,23 na koniec roku (dolar jest sezonowo słaby pod koniec roku), co może stworzyć warunki do silniejszego odbicia na notowaniach EUR/USD – napisano w raporcie.
Wieczorne wydarzenia w polskim Sejmie najprawdopodobniej zaszkodziły polskiej walucie, która w ostatnich dniach radzi sobie gorzej niż korona czeska czy węgierski forint. Kurs euro znów ruszył w górę, zmierzając w kierunku 4,60 zł. Złotemu szkodzi polityka partyjna. Po burzliwym wieczorze Sejm uchwalił ustawę de facto odbierającej koncesję stacji TVN kontrolowanej przez amerykańską korporację Discovery. Wywołało to gniewną reakcję władz Stanów Zjednoczonych. Ponadto niezadowolenie w USA i Izraelu budzi nowelizacja polskiego kodeksu postępowania karnego dotycząca możliwości kwestionowania ważności decyzji administracyjnych związanych z m.in. reprywatyzacją.
Na bardzo wysokim poziomie utrzymują się też notowania dolara amerykańskiego. Kurs USD/PLN w czwartek rano wynosił 3,9074 zł i był o prawie grosz wyższy niż w środę wieczorem. Wciąż jednak pozostawał o ponad grosz niższy niż 24 godziny temu. Kurs franka szwajcarskiego kształtował się na poziomie blisko 4,24 zł i również był o grosz wyższy niż wczoraj wieczorem. Funt szterling wyceniany był na blisko 5,42 zł, czyli najwyżej od czterech miesięcy.

Przedwczesne kpiny Rosjan z Boeniga
SpaceX oraz Boeing opracowały statki kosmiczne przeznaczone do wysyłania astronautów na orbitę w ramach programu NASA Commercial Crew. Jednak tylko SpaceX osiągnął cel i transportował już kilka załóg na ISS. Tymczasem Starliner Boeinga przeżywa porażkę za porażką – pisze redakcja Futurism.com. Ostatnio 13 zaworów w systemie napędowym nie otworzyło się prawidłowo podczas testu przed lotem, co spowodowało kolejne opóźnienie przed startem kapsuły. Rosyjska agencja kosmiczna Roscosmos wydaje się kpić z wysiłków Boeinga i oferuje pomoc w naprawie zepsutego Starlinera. Według rosyjskiej państwowej agencji informacyjnej TASS, centrum badawcze MV Keldysh, którego właścicielem i operatorem jest Roscosmos, jest „gotowe pomóc Boeingowi w rozwiązaniu wielu problemów, z jakimi boryka się Starliner”. Nie podano dokładnie, w jaki sposób planuje pomóc.
Boeing musiał kilkakrotnie opóźniać drugi start swojego statku kosmicznego Starliner od czasu fatalnego rejsu w grudniu 2019 roku, który prawie zakończył się „katastrofalną awarią”, jak określa to NASA. Od tego czasu Boeing nie ustaje w próbach naprawy Starlinera. Starliner powinien przynajmniej z powodzeniem dotrzeć do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) – z załogą na pokładzie lub bez. Czy pomoc Rosji pomoże borykającej się z problemami korporacji aeronautycznej tam dotrzeć? To mało prawdopodobne. Oferta pomocy, jak na ironię, pojawia się w zabawnym momencie – zaledwie tydzień po tym, jak moduł Roscosmos Nauka na ISS przypadkowo odpalił swoje silniki, przewracając całą stację w poważnym incydencie.
