Obawy przed kolejnym”taperingiem”
Bank centralny USA po raz pierwszy oficjalnie przyznał, że jeszcze w tym roku możliwe jest rozpoczęcie ograniczenia programu skupu obligacji (QE). Poprzedni taki „tapering” wywołał popłoch na rynkach wschodzących. W protokołach z lipcowego posiedzenia Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC) po raz pierwszy znalazły się wzmianki o dyskusjach na temat ograniczenia programu skupu obligacji, potocznie zwanego „dodrukiem pieniądza”. Od ponad roku Fed skupuje obligacje skarbowe i hipoteczne za 120 mld USD miesięcznie, płacąc za nie świeżo wykreowanymi rezerwami bankowymi. Problem w tym, że Fed pompuje w system finansowy setki miliardów dolarów w sytuacji, gdy nawet oficjalne inflacja CPI przekracza 5% rocznie, a stopa bezrobocia szybko spada i w lipcu wynosiła już tylko 5,4%. W przeszłości w takich warunkach stopy procentowe już dawno byłyby na poziomach istotnie wyższych od zera.
Uczestnicy rynków pamiętają jednak wydarzenia z lat 2013-14, gdy ograniczanie QE (ang. tapering) wywołało gwałtowny odpływ kapitałów z rynków wschodzących, wywołując lokalne kryzysy walutowe i wzrost rentowności obligacji EM. Teraz jednak większość analityków jest przekonana, że ograniczenie QE nie wywoła takiego szoku jak 7 lat temu. Tym bardziej, że rynkowe spekulacje o możliwym przykręceniu kurka z USD trwają od wiosny. Niemniej jednak rynek zareagował na opublikowane w środę wieczorem „minutki” Fedu. Dolar umocnił się względem euro – kurs EUR/USD spadł do najniższego poziomu od listopada. Blisko najniższych poziomów w tym roku już wcześniej znalazły się notowania innej „bezpiecznej przystani”, czyli franka szwajcarskiego.
Póki co negatywne przełożenie tych informacji na polską walutę jest dość umiarkowane. Rano kurs euro rósł o ponad dwa grosze, osiągając wartość 4,5734 zł. Od ponad dwóch miesięcy kurs EUR/PLN porusza się w przedziale 4,50-4,60 zł. Jeśli pod wpływem informacji o zaostrzeniu polityki monetarnej w USA kurs euro przekroczyłby poziom 4,60 zł, to wówczas najprawdopodobniej czekałby nas test covidowych maksimów z marca i listopada ‘20 oraz marca ‘21. Na razie jednak nawet kurs dolara do złotego nie przekroczył niedawnych szczytów. W czwartek rano amerykańska waluta drożała o prawie trzy grosze, osiągając cenę 3,9158 zł. Lipcowe maksima przebił za to kurs franka szwajcarskiego. Helwecka waluta była dziś wyceniana na 4,2708 zł, a więc o ponad trzy grosze wyżej niż dzień wcześniej i najwyżej od listopada 2020.