
Chińscy deweloperzy w czarnej dziurze
Problemy rynku nieruchomości za Murem dalece wykraczają poza sprawę Evergrande. Obok jednego z największych i najbardziej zadłużonego chińskiego dewelopera z kryzysem zmagają się także mniejsi gracze. Jak informuje China Real Estate Information Corporation, do 27 września chińscy deweloperzy nie uregulowali na czas zobowiązań wobec posiadaczy obligacji o wartości blisko 47 mld juanów wobec 18 mld juanów w 2020 r. czy niespełna 4 mld juanów w 2018 r. W poniedziałek o niewykupieniu zapadających obligacji poinformowała Fantasia Holdings. Spółka miała oddać inwestorom 205,66 mln dolarów. Decyzja może wywołać reakcję łańcuchową – zgodnie z prawem wymusić konieczność szybszej spłaty innych należności. A tylko do końca tego roku deweloper ma oddać posiadaczom obligacji równowartość blisko 20 mld juanów, z czego ponad połowę w dolarach. Wszystkie (bilansowe) zobowiązania firmy opiewały w połowie roku na ponad 80 mld juanów. Dla porównania: w przypadku Evergrande było to 2 bln juanów (poza bilansem może być kolejny bilion). Agencje ratingowe wskazują, że Fantasia jest na krawędzi bankructwa. “Zarząd i kierownictwo firmy ocenią potencjalny wpływ na sytuację finansową i sytuację gotówkową grupy w danych okolicznościach” – informuje spółka w komunikacie. “Firma będzie nadal uważnie śledzić rozwój sprawy i wydawać kolejne komunikaty, jeśli będzie świadoma dalszego rozwoju w tym zakresie”. Ponadto Fantasia nie spłaciła krótkoterminowej pożyczki wobec Country Garden Services Holding opiewającej na 700 mln juanów.
Problemy chińskich deweloperów ujawniły się po tym, jak Pekin przykręcił im kurek z pieniędzmi. Przez lata ich modus operandi polegał na zaciąganiu kolejnych długów z możliwie wielu źródeł, by jak najszybciej zwiększać skalę działalności. W ubiegłym roku władze postanowiły wyhamować proceder, rysując trzy czerwone linie ograniczające deweloperom możliwość zadłużania oraz obniżając bankom pułap kredytów związanych z sektorem nieruchomości.

Paszport paszportowi nierówny
Najlepiej posiadać obywatelstwo Japonii lub Singapuru, najgorzej – Afganistanu, wynika z rankingu najpotężniejszych paszportów świata przygotowanego przez Henley & Partners. Polska zajęła najwyższą pozycję w historii. Właściciele polskiego paszportu mogą podróżować bez wizy do 182 krajów. Plasuje to Polskę na 17. miejscu w rankingu – ex aequo z Litwą i Słowacją. Oznacza to awans naszego kraju o jedno miejsce i jest najlepszym wynikiem w historii. Liderem zestawienia ponownie okazały się Japonia i Singapur, których dokumenty umożliwiają swobodną podróż do 192 krajów. Kolejne miejsce zajęły Niemcy i Korea Południowa, a tuż za nimi uplasowały się Finlandia, Włochy, Luksemburg i Hiszpania (189 krajów). Amerykański dokumentto gwarancja bezwizowego podróżowania do 185 krajów, taki przywilej mają też Czesi, Grecy, Maltańczycy, Norwegowie i Brytyjczycy. O 1 kraj mniej mogą odwiedzić nie przejmując się dyplomatyczną biurokracją Australijczycy i Kanadyjczycy.
Na ostatnich miejscach rankingu znalazły się paszporty krajów Bliskiego Wschodu: Iraku, Syrii czy Pakistanu. Zestawienie zamyka Afganistan – posiadacze dokumentu tego państwa mogą podróżować bez wiz do zaledwie 26 krajów. Henley Passport Index bazuje na danych dostarczonych przez Zrzeszenie Międzynarodowego Transportu Lotniczego. Uwzględnia 199 różnego rodzaju paszportów i 227 miejsc docelowych. Nie bierze pod uwagę obostrzeń związanych z pandemią COVID-19.
