Giełda książkowo w górę

Średnia przemysłowa Dow Jones wzrosła o 0,4 proc. i po raz pierwszy w historii kończyła sesję wartością ponad 36 tys. pkt., spełniając prognozę zawartą w tytule głośnej książki z 1999 roku. S&P500 również poprawił rekord z poniedziałku o 0,4 proc., a Nasdaq zwiększył swoje historyczne maksimum o 0,3 proc. Rekordową wartość osiągnęła we wtorek także średnia transportowa Dow Jones, która rosła na zamknięciu o prawie 7 proc.

Rekordy na zamknięciu w poniedziałek ani środowe rozstrzygnięcie Fed w sprawie redukcji zakupów obligacji nie spowodowały wycofania się popytu. Uwaga inwestorów skupiona jest głównie na wynikach kwartalnych spółek. Po publikacji raportów przez prawie dwie trzecie wchodzących w skład S&P500 widać, że są one wyraźnie lepsze niż oczekiwano. Spółki są nagradzane za to wzrostem cen akcji. We wtorek tak było w przypadku m.in. trzech najbardziej drożejących składników S&P500: Arista Networks (20 proc.), producenta urządzeń stosowanych w centrach danych, Under Armor (16 proc.), producenta odzieży oraz giganta chemicznego Dupont (8,8 proc.). Średnią transportową Dow Jones pchnął w górę szalony wzrost kursu Avis Budget (108 proc.), najmocniej drożejącej spółki z Nasdaq. Stało się to po tym jak jeden z menedżerów wypożyczalni aut powiedział, że chce ona odegrać dużą rolę w rozpowszechnieniu w USA aut elektrycznych. Niektórzy przekonywali jednak, że to kolejny przykład zmawiania się przez spekulantów z forów inwestycyjnych. Wskazywali na zaskakująco częste w ostatnim czasie pojawianie się nazwy spółki na WallStreetBets czy Stocktwits.

Indeks francuskich blue chipów, CAC40, osiągnął we wtorek rekordową wartość zamknięcia. Poprzedni rekord pochodził z września 2000 roku. Na zamknięciu sesji CAC40 rósł o 0,5 proc. do 6927,03 pkt. To głównie zasługa popytu na akcje spółek zajmujących się towarami luksusowymi. Zwyżka notowań LVMH, Hermes International i Kering odpowiada za ok. jedną czwartą z 25 proc. wzrostu indeksu od początku tego roku. Dodatkowo pociągnęły go w górę drożejące akcje francuskiego giganta energetycznego TotalEnergies.

Środa przynosi cofnięcie się dolara na szerokim rynku po wczorajszych wzrostach. Uwagę zwraca kontynuacja spadków rentowności amerykańskich obligacji (10-letnie zeszły do 1,5250 proc. wobec 1,70 proc. odnotowanych 21 października), co zdaje się pokazywać, że rynek nie obawia się nadmiernie “jastrzębiego” przekazu z Fed(?). Przypomnijmy – komunikat ze względu na zmianę czasu poznamy o godz. 19:00, a pół godziny później rozpocznie się konferencja prasowa Jerome Powell’a. Powszechnie zakłada się, że Fed poinformuje o rozpoczęciu procesu taperingu (redukowania skali comiesięcznych zakupów obligacji) w wysokości 15 mld miesięcznie i planach jego zakończenia w połowie 2022 r. Ostatnio pojawiły się oczekiwania, że druga połowa przyszłego roku może być dobrym momentem na pierwszą podwyżkę stóp procentowych – pytanie na ile wiarygodnie szef Fed będzie potrafił je tonować. Od dzisiejszej interpretacji wieczornego przekazu z Fed zależeć będzie zachowanie się dolara w kolejnych dniach, oraz innych klas aktywów.

 

Odrobina otuchy w trudnych czasach…

Rosnące ceny budzą coraz większy niepokój, a wiele osób boi się rozpędzenia inflacji do wartości dwucyfrowych. Zaczęły jednak pojawiać się pierwsze znaki sugerujące, że napięcia po stronie podażowej zaczynają ustępować. Podwyżki, inflacja rośnie, ceny są coraz wyższe — to frazy, które w ostatnim czasie zdominowały nagłówki artykułów gazet. Problemy występują na bardzo wielu płaszczyznach — od cen gazu i prądu, przez koszt frachtu po braki układów scalonych. Zaczęły jednak pojawiać się pierwsze jaskółki zwiastujące poprawę sytuacji na całym świecie. Pierwszymi objawami szoku podażowe stały się galopujące ceny frachtu. W latach 2017-20, Baltic Dry Index wahały się od 500 pkt do 2500 pkt. Na początku 2020 roku spadł on do wartości mniejszych niż 500 pkt, lecz od tamtego czasu zaczął gwałtownie rosnąć. Pod koniec lata sięgnął on 5500 pkt. Od tego czasu zaczął jednak spadać. Obecnie zbliża się do 3000 pkt. Mimo że to nadal o wiele więcej niż przed pandemią, to trend wskazuje rozładowanie korków na morzu. Wyhamowanie cen widać także w przypadku Shanghai Containerized Freight Index. Indeks odzwierciedla ceny frachtu z Szanghaju. Ceny wyhamowały już we wrześniu, a obecnie widzimy ich delikatny spadek. Jeżeli trend się nie odwróci, to będzie to znak, że napięcia zaczynają znikać.

Kolejnym dobrym znakiem są notowania surowców naturalnych w Państwie Środka. Spadają ceny węgla, żelaza czy stali. Jeżeli trend nadal będzie się utrzymywać, to może wpłynąć to na ograniczenie inflacji producenckiej w Chinach. Zmiany widać w innych częściach świata. Według IFO (Institute for Economic Research) niedobory surowców w Niemczech spadły. Obecnie te problemy są bardzo problematyczne nie tylko dla niemieckich firm, ale dla przedsiębiorstw w całej Europie. Dotkliwość tych braków jest widoczna w badaniach KE. Najnowsze odczyty wskazują, że w IV kwartale, odsetek firm, które ograniczają produkcję z uwagi na brak dostaw komponentów i sprzętu, w całej UE wzrósł o 10 pp. Pod tym względem Polskie przedsiębiorstwa mają całkiem stabilną sytuację, ponieważ u nas ten odsetek wynosi „jedynie” 30 proc. Jedynie, ponieważ w Niemczech odsetek takich firm wynosi aż 86 proc.

Kolejnym dobry sygnałem są malejące ceny gazu. Na Holenderskiej giełdzie kontrakty na grudzień zdecydowanie staniały. Jeszcze miesiąc temu za gaz trzeba było zapłacić o 60 proc. więcej. Jeżeli trend się nie odwróci, to europejski kryzys gazowy, a co za tym idzie i energetyczny, zostaną zażegnane.  Do innych ważnych sygnałów ze świata należy też m.in. wznowienie produkcji w Wietnamie. Jeszcze niedawno z powodu COVIDowych ograniczeń, 200 wietnamskich producentów zaprzestała produkcję dla Nike. 1 października rząd zezwolił na wznowienie większości działalności komercyjnej i biznesowej, ponieważ szybko rosnące wskaźniki szczepień pomogły opanować epidemię.

Ważne będzie także wygaśnięcie efektu bazy w cenach paliwa. Analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego szacują, że na początku roku nastąpi szczyt inflacji. Następnie wskutek wygasania wzrostu cen paliw, będzie ona maleć, choć  do końca 2023 roku utrzyma się na poziomie ok. 4 proc.