Sinusoida na Wall Street
Sesja na minusie, sesja na plusie. Dwa dni spadków, jeden dzień wzrostów. Tak w dużym skrócie można opisać ostatni, burzliwy tydzień na nowojorskich parkietach. Jedno jest pewne: zmienność wyraźnie wzrosła. Po środowym pogłębieniu listopadowej korekty czwartek przyniósł solidne wzrosty. Tym razem najlepiej radziły sobie duże, cykliczne spółki z tradycyjnych branż. Wśród blue chipów brylowały zwyżkujące o 7,5 proc. akcje Boeinga, przed rosnącymi o 4,5 proc. walorami American Express i papierami Visy (+4,3 proc.). Dzięki takim wynikom cała średnia przemysłowa Dow Jonesa poszła w górę o 1,82 proc., na zamknięciu osiągając poziom 34 639,79 punktów. Tym razem słabiej wypały notowania technologicznych monopolistów, przez co Nasdaq zyskał tylko 0,853 proc.i finiszował z wynikiem 15 381,32 pkt. S&P500 odrobił straty z końcówki środowej sesji, zyskując 1,42 proc. i osiągając wartość 4 577,10 pkt.
Mamy więc piątą z rzędu sesję o podwyższonej zmienności. Spadki na Wall Street zaczęły się w piątek, kiedy to główne indeksy straciły po przeszło 2 proc. w reakcji na medialną panikę wokół nowego wariantu chińskiego koronawirusa. Inwestorzy wciąż obawiają się, że na nowo rozkręcona histeria zakończy się powrotem do niszczącej gospodarkę polityki lockdownów i innych represji. Mimo to w poniedziałek nadeszło solidne odbicie. Ale już we wtorek rynek powrócił do zniżek po tym, jak szef Rezerwy Federalnej przestał nazywać inflację „przejściową” i zasugerował szybsze zakończenie programu skupu obligacji (potoczenie zwanego „drukowaniem pieniędzy”). – Oczywiście są obawy przed omicronem, ale jest wrażenie, że te infekcje nie są tak poważne, jak początkowo sądzono. Po drugie, dane makroekonomiczne – zwłaszcza z rynku pracy – prezentują się dobrze – ocenił Oliver Pursche z nowojorskiego Wealthspire Advisors cytowany przez Reutersa.
Po dość mocnym odczycie ADP inwestorzy spodziewają się, że siłę rynku pracy potwierdzi piątkowy raport Departamentu Pracy. Rynkowy konsensus zakłada listopadowy wzrost zatrudnienia w sektorze pozarolniczym o 550 tysięcy, czyli nieco więcej od 531 tys. uzyskanych w październiku. Dane te ukażą się w piątek. Tymczasem w czwartek nieźle zaprezentowały się cotygodniowe statystyki liczby nowych bezrobotnych. Dane wyrównane sezonowo pokazały wynik 222 tys. wniosków wobec przeszło półwiecznego minimum odnotowanego tydzień wcześniej (194 tys. po rewizji) i 240 tys. oczekiwanych przez ekonomistów. Z drugiej strony taka siła rynku pracy przy inflacji CPI nawet oficjalnie przekraczającej 6 proc. praktycznie zmusza Rezerwę Federalną do szybszego porzucenia ultra-luźnej polityki monetarnej, co na dłuższą metę może uderzyć w mocno wyśrubowane wyceny amerykańskich akcji. Póki co jednak Wall Street zdaje się tego ryzyka nie dostrzegać.