Spokój na Wall Street

Środowa sesja na Wall Street przyniosła tylko kosmetyczne wzrosty po dobrych informacjach ze strony Pfizera na temat odporności zaszczepionych. Jak wynika ze wstępnych wyników badań przyjęcie trzeciej dawki preparatu powinno dawać ochronę przez Omikronem, na dwie dawki mają być wystarczające do uniknięcia ciężkiego zachorowania. Szczegółowe wyniki badań będą dostępne przed końcem roku, a szczepionka w większym stopniu koncentrująca się na nowej mutacji wirusa ma być gotowa na wiosnę. Widać, że te informacje nie zdjęły całego ciężaru związanego z zagrożeniami dotyczącymi Omikrona i potrzeba więcej konkretów w tej kwestii.

Wszystkie główne amerykańskie indeksy giełdowe zamknęły środową sesję na plusie. To trzeci dzień wzrostów w tym tygodniu, jednak już nie tak spektakularnych jak w poniedziałek i wtorek. Dow Jones wzrósł o 0,10 proc. do 35,754.75 pkt, S&P 500 o 0,31 proc. do 4,701.21 pkt, zaś Nasdaq Composite o 0,64 proc. do 15,786.99 pkt. To spowolnienie dynamiki wzrostu w porównaniu z poprzednimi dwoma dniami. W poniedziałek swój największy jednodniowy zysk od marca (+1,9 proc.) odnotował Dow Jones, zaś we wtorek Nasdaq Composite (+3 proc.)

Dziś kontrakty terminowe na amerykańskie indeksy giełdowe spadły, ponieważ obawy o wpływ nowego wariantu na gospodarkę przeważyły nad optymistycznymi wieściami na temat skuteczności szczepionek. W handlu przedrynkowym największy ruch odnotowano na akcjach gigantów technologicznych – w tym Alphabet, Amazona, Apple’a, Mety, Microsoftu i Tesli, których walory taniały o 0,3-0,8 proc.

Raport walutowy

Euro zyskało wczoraj a główna para walutowa ponownie zawitała w okolice 1,1350 zbliżając się tym samym do szczytu z końcówki listopada. Silniejsza wspólna waluta to efekt pojawienia się nowych komentarzy członków EBC tuż przed okresem black-out, który poprzedza przyszłotygodniową decyzję w sprawie stóp procentowych. Martins Kazaks, prezes Banku centralnego Łotwy, wypowiedział się w sposób zdecydowany, że Omikron musiałby spowodować znaczne szkody gospodarcze aby EBC powrócił do trybu „wait and see”. Brzmi to całkowicie inaczej od tego, co mówili przedstawiciele europejskiej instytucji podczas poprzednich fal pandemii. Słyszymy teraz, że EBC jest gotowy podjąć działania, aby zapobiec wysokiej inflacji (HICP 4,9 proc.).

Mniejsza niż spekulowano, podwyżka stóp procentowych w Narodowym Banku Polskim przyczyniła się do osłabienia złotego.  W rezultacie kurs euro powrócił do poziomów leżących powyżej 4,60 zł, sygnalizując bardzo głęboką słabość polskiej waluty. W środę po południu Rada Polityki Pieniężnej dokonała trzeciej w tym cyklu podwyżki stóp procentowych, podnosząc stopę referencyjną o 50 pb., z 1,25 do 1,75 proc. Taka decyzja wpisała się w oczekiwania większości bankowych ekonomistów. Ale była to podwyżka stanowczo za mała jak na oczekiwania rynku walutowego, który spodziewał się ruchu o przynajmniej 75 pb. Znakomicie widać to na wykresie kursu euro, który po decyzji RPP poszedł mocno w górę, rosnąc z ok. 4,59 zł doi przeszło 4,61 zł w środę wieczorem. W czwartek o 9:55 kurs euro wynosił 4,6109 zł. Na rynku widać więc pewne rozczarowanie po tym, jak na przełomie listopada i grudnia kurs euro spadł z przeszło 4,72 zł do 4,58 zł.

Polska waluta w dalszym ciągu pozostaje niezmiernie słaba. Dość powiedzieć, że przed marcem 2020 roku poziom 4,50 zł za euro był przekraczany tylko krótkotrwale i tylko podczas najostrzejszej fazy globalnego kryzysu finansowego zimą 2009, na przełomie lat 2011/12 (kryzys strefy euro) oraz w 2016 (brexit). Spokój panuje za to na najważniejszej parze walutowej świata. Kurs EUR/USD stabilizuje się w pobliżu poziomu 1,13 dolara za euro, utrzymując się blisko tegorocznych minimów. To przekłada się na cenę dolara na polskim rynku wynoszącą ponad 4,07 zł. O prawie 1,5 grosza w górę poszły za to notowania franka szwajcarskiego, który w czwartek rano kosztował 4,4267 zł. Dwa tygodnie temu kurs CHF/PLN osiągnął historyczne maksimum na poziomie 4,5220 zł.

W czwartek dolar lekko odbija na szerokim rynku, ale zmiany nie są duże – ruch ten można bardziej klasyfikować jako odreagowanie wczorajszej słabości. Inwestorzy czekają już na jutrzejsze dane o inflacji CPI w USA, oraz przyszłotygodniowe posiedzenia największych banków centralnych (w środę mamy Fed w czwartek SNB, Norges Bank, EBC i BOE, a w piątek BOJ). Poza tym informacje napłyną też z Banku Węgier oraz Banku Turcji. Uwagę przykuwa “cicha” aprecjacja chińskiego juana – w relacji do dolara jest on najsilniejszy od trzech lat, co odbywa się za przyzwoleniem tamtejszych władz. Warto odnotować, że ostatnie odczyty indeksów PMI za listopad były już nieco lepsze, Ludowy Bank Chin zredukował stopę RRR dla banków, a opublikowane dzisiaj dane o inflacji CPI pokazały jej odbicie – może to wskazywać, że tamtejsza gospodarka wychodzi z czasowego spowolnienia, chociaż decydenci mają jeszcze wiele rzeczy do zrobienia, jak chociażby uporządkowanie tematu spółek deweloperskich i potencjalne, kontrolowane bankructwo giganta Evergrande.