Emerytura w USA staje się marzeniem
Jak donosi The Guardian, miliony Amerykanów będzie musiało pracować do późnej starości. Ludzie ci nie będą mogli sobie pozwolić na przejście na emeryturę ze względu na posiadane długi, brak oszczędności i wysokie ceny leków. Jak wynika z szacunków Bureau of Labor Statistics, w ciągu następnej dekady liczba pracowników mających 75 lat lub więcej ma wzrosnąć w Stanach Zjednoczonych aż o 96,5 procent! Wzrost ten nie wynika jedynie z faktu, że starszych osób będzie więcej. Aktywność zawodowa tej grupy ma również wzrosnąć. W 2020 roku pracowało 8,9 proc. osób w podeszłym wieku, w ciągu następnej dekady odsetek ten ma wzrosnąć do 11,7 proc. Co warto zaznaczyć, współczynnik ten wynosił jeszcze w 1996 roku jedynie 4,7 proc. Coraz więcej Amerykanów nie ma wyboru i musi pracować do późnej starości, między innymi ze względu na brak oszczędności emerytalnych. Jak informuje The Guardian, uczestnictwo w planach emerytalnych zaczęło zmniejszać się od 2000 roku. Nierówności w Stanach Zjednoczonych wynikające z wartości zaoszczędzonych na emeryturę środków są nawet większe niż te dochodowe. Ponad 15 milionów mieszkańców Stanów Zjednoczonych mających 65 lat lub więcej osiąga dochody poniżej 200 proc. federalnego progu ubóstwa. Z tego powodu miliony Amerykanów, szczególnie tych czarnych, jest skazanych na życie w biedzie.
Średnia wartość świadczenia emerytalnego w Stanach Zjednoczonych jest szacowana na około 1523 dolarów miesięcznie. Z polskiej perspektywy może się wydawać, że taka kwota jest spora, jednak w Stanach Zjednoczonych ledwo pozwala ona na przeżycie. Co warto zaznaczyć, miliony Amerykanów musi przeznaczać sporą część swoich dochodów na zakup drogich leków i spłatę długów. Ze względu na działania Big Pharmy na terenie Stanów Zjednoczonych, leki są tam znacznie droższe niż w innych krajach. Choćby w 2018 roku cena standardowej dawki insuliny w USA wynosiła 98,70 dolarów. W tym samym czasie lek ten kosztował w Australii 7 dolarów, w Kanadzie 12 dolarów i w Wielkiej Brytanii 7,52 dolarów. Z tego powodu osoby starsze, aby zakupić leki potrzebne do przeżycia, muszą pożyczać pieniądze albo pracować. Choć warto zaznaczyć, że często korzystają z obu tych opcji. Przyczynia się do tego, że miliony Amerykanów musi przeznaczać sporą część swoich dochodów na spłatę długów. Co warto zaznaczyć, wielu starszych obywateli USA już teraz posiada zadłużenie, którego nie jest w stanie spłacić. Choćby obecnie prawie 9 milionów mieszkańców Stanów Zjednoczonych mających 50 lat lub więcej, nadal spłaca dług studencki. W samym 2015 roku komornicy zajęli świadczenia emerytalne 40 000 Amerykanów, którzy nie byli w stanie uregulować swoich kredytów studenckich.
Polska wciąż goni europejskie elity gospodarcze
W 2020 r. poziomy rzeczywistego spożycia indywidualnego (AIC) w Unii Europejskiej, wykorzystywane jako miara dobrobytu materialnego gospodarstw domowych, wykazywały znaczne różnice w poszczególnych państwach Wspólnoty. Wskaźnik AIC na mieszkańca wyrażony w standardach siły nabywczej (PPS) wahał się od 61 proc. do 145 proc. średniej UE w państwach członkowskich. Najwyższy poziom rzeczywistego spożycia indywidualnego na mieszkańca w UE odnotował Luksemburg (45 proc. powyżej średniej UE). Kolejne państwa z najwyższym AIC per capita w UE to: Niemcy (24 proc. powyżej średniej UE), Dania (22 proc. powyżej średniej UE), Holandia (17 proc. powyżej) i Austria (16 proc. powyżej). Łącznie w 2020 r. dziewięć państw członkowskich odnotowało wskaźnik AIC na mieszkańca przewyższający średnią UE. Najniższy poziom AIC na mieszkańca odnotowano w Bułgarii (39 proc. poniżej średniej UE), Chorwacji (32 proc. poniżej), na Węgrzech i Łotwie (po 30 proc. poniżej) oraz na Słowacji (29 proc. poniżej).
Polska w tym zestawieniu znalazła się w grupie państw z AIC per capita poniżej średniej UE. Nad Wisłą rzeczywiste indywidualne spożycie na mieszkańca w 2020 r. było na poziomie 83 proc. średniej UE. W ciągu ostatnich trzech lat AIC na mieszkańca w stosunku do średniej UE zmienił się w większości państw członkowskich. Wyraźny wzrost odnotowano w Rumunii, gdzie wskaźnik wzrósł do 80 proc. średniej UE w 2020 r. wobec 74 proc. w 2018 r. Następne były Dania, gdzie w ciągu trzech lat AIC per capita wzrósł ze 117 proc. do 122 proc. Kolejnym państwem z najszybszym wzrostem była Polska (wzrost do 83 proc. średniej UE w 2020 r. z 78 proc. w 2018 r.) oraz Węgry (skok do 70 proc. z 65 proc.). Z kolei najbardziej zauważalne spadki odnotowano w Hiszpanii (8 proc. w 2020 r. wobec 92 proc. w 2018 r.) i Luksemburgu (145 proc. wobec 152 proc.), a następnie na Malcie (81 proc. wobec 86 proc.), w Irlandii (90 proc. wobec 95 proc.), Grecji (74 proc. wobec 78 proc.) i we Włoszech (96 proc. wobec 100 proc.).
Dane pokazują znaczne różnice pomiędzy państwami członkowskimi UE także pod względem PKB per capita, wykorzystywanego do pomiaru aktywności gospodarczej. W 2020 r. Luksemburg i Irlandia odnotowały najwyższy poziom PKB na mieszkańca wyrażony w PPS w UE, na poziomie odpowiednio 163 proc. i 109 proc. średniej UE. Kolejne były: Dania (35 proc. powyżej średniej UE), Holandia (32 proc. powyżej), Austria (24 proc. powyżej), Szwecja i Niemcy (oba 23 proc. powyżej). Te kraje znajdują się na szczycie listy z PKB na mieszkańca na poziomie ponad 20 proc. powyżej średniej. Z kolei Bułgaria (PKB per capita 45 proc. poniżej średniej UE), Grecja (38 proc. poniżej), Chorwacja (36 proc. poniżej), Słowacja i Łotwa (obie 30 proc. poniżej) odnotowały najniższy poziom PKB na mieszkańca. Polsce do średniej UE brakowało 24 proc.