Kiepskie nastroje giełdowych inwestorów

Czwartkowa sesja na Wall Street zakończyła się przeszło 1 proc. spadkiem technologicznego Nasdaqa. Patrząc na notowania S&P 500 w mijającym tygodniu, to wydają się one stabilizować w przedziale 4250, a 4450 pkt. Podobnie niemiecki Dax, który konsoliduje się w zakresie 14800-15500 pkt. Awersja do ryzyka utrzymuje się na podwyższonym poziomie, a piątkowa sesja na Starym Kontynencie rozpoczyna się od spadków sięgających 1 proc. Podobnie zachowują się notowania kontraktów terminowych na amerykańskie indeksy, a ten w przypadku S&P 500 osuwa się w kierunku 4300 pkt. Wczoraj po zamknięciu sesji na Wall Street wyniki za IV kw. opublikował Apple. Przebiły one oczekiwania rynkowe, ale okazały się niewystarczające do tego, aby podnieść nastroje rynkowe. Dane podkreślają jednak, że giganci technologiczni cały czas potrafią radzić sobie świetnie. Zmienność utrzymuje się cały czas na podwyższonym poziomie i zaskoczeniem teraz nie powinny być nawet kilkuprocentowe zmiany w trakcie sesji. Konflikt z Rosją i ryzyko agresji na Ukrainie pozostają cały czas aktualne i w przypadku eskalacji może jeszcze sporo namieszać na rynku.

Wracając do wczorajszych danych PKB z USA, dobry wynik to zasługa przed wszystkim tego, że przedsiębiorstwa dynamicznie uzupełniały zapasy, które uległy zmniejszeniu. Wzrosło zapotrzebowanie konsumentów na towary kosztem usług, które to szczególnie ucierpiały w ostatnich miesiącach z powodu ograniczeń. Dodatkowo produkcja nie była w stanie nadążyć z powodu zjawiska „wąskich gardeł”. Wzrost zapasów nastąpił pierwszy raz od roku. Duży wkład w PKB miała także konsumpcja prywatna, która zwiększyła się o 3,3 proc. co było pokłosiem ożywienia na rynku pracy i przejściowego złagodzenia skutków pandemii. Wiemy, że fala wariantu omikron dotknęła USA dopiero w grudniu. Prawdopodobnie jej skutki nie znalazły odzwierciedlenia w danych za IV kwartał. Prawdopodobnie dane za I kwartał pokażą spowolnienie. Moim zdaniem wczorajsze dane nie mają większego znaczenia dla oceny polityki monetarnej Fed. Cały czas problemem nr jeden jest wysoka dynamika inflacji.

Na rynku walutowym po jastrzębiej niespodziance ze strony Fed, dolar cały czas pozostaje mocny, a kurs EURUSD dobija powoli do 1.11. Wzrost wyceny kolejnych podwyżek stóp pomaga obecnie amerykańskiej walucie. Rynek zakłada już 5 w całym 2022 roku i częściowo możliwość podwyżki o 0.50% podczas marcowego posiedzenia. Dużo w tym względzie będzie zależało od spływających z gospodarki danych, co sugeruje, że okres podwyższonej zmienności na rynku może się utrzymywać przez pewien czas, bo skala niepewności dotycząca dalszej polityki Fed pozostaje duża. Para AUDUSD po 2 proc. spadkach w tym tygodniu dobiła do kluczowego wsparcia na 0.70. We wtorek poznamy decyzję RBA, a wydźwięk tego posiedzenia powinien być kluczowy dla notowań dolara australijskiego. Wysoka inflacja oraz dobre dane z rynku pracy przemawiają za zaostrzeniem retoryki. Jeśli tak się nie stanie AUD może pozostawać w defensywie.

 

Ameryka w natarciu!

Pod koniec 2021 roku największa gospodarka świata złapała oddech i odnotowała solidne przyspieszenie wzrostu produktu krajowego brutto. Ekonomiści są jednak przekonani, że tegoroczny wzrost będzie wolniejszy od tego odnotowanego rok wcześniej. W IV kw. 2021 roku amerykański PKB (wyrównany sezonowo) odnotował wzrost o 6,9 proc. w ujęciu annualizowanym – poinformowało rządowe Biuro Analiz Ekonomicznych (BEA). To wyraźnie więcej niż 2,3 proc. (po rewizji) odnotowane w III kwartale oraz wynik zbliżony do tego z kwartału drugiego, kiedy to annualizowany wzrost PKB podliczono na 6,5 proc. Opublikowany wynik okazał się wyraźnie wyższy od oczekiwań większości ekonomistów. Rynkowy konsensus zakładał bowiem wzrost PKB Stanów Zjednoczonych w tempie 5,5 proc. Rezultatu jeszcze wyższego – bo 6 proc. w ujęciu annaulizowanym – kazał się spodziewać model prognostyczny Fedu z Atlanty. Także ta wartość została przebita. IV kwartał był pierwszym okresem, w którym nie działało już większość „fiskalnych stymulantów”, które napędzały dynamikę amerykańskiego PKB od III kw. 2020 do końca II kw. 2021 roku. Był to za to okres bardzo wysokiej inflacji, o czym świadczy aż 7-procentowy deflator PKB. W całym 2021 roku gospodarka Stanów Zjednoczonych urosła o 5,7 proc. po tym, jak w 2020 roku skurczyła się realnie o 3,4 proc., co było największym regresem w sięgającej roku 1948 historii tych statystyk. Na skutek efektu niskiej bazy wynik odnotowany w 2021 był najwyższy od roku 1984. W roku 2022 takiego rezultatu niemal na pewno nie uda się powtórzyć. Conference Board w grudniu prognozowała wzrost o 3,8 proc. Analitycy Goldman Sachs w grudniu obniżyli swoją prognozę z 4,2 do 3,8 proc. Ekonomiści Bank of America spodziewają się wzrostu PKB o 4 proc.

Warto też zwrócić uwagę na mocno niecodzienną strukturę wzrostu amerykańskiego PKB w IV kwartale. Największy wkład – bo aż 4,9 pkt. proc. – w annaualizowany wzrost miała zmiana zapasów. To potwierdzenie anegdotycznych raportów, że w obliczu wąskich gardeł w transporcie i produkcji firmy kupowały i produkowały w znacznej mierze „na magazyn”. To podbiło statystyki PKB, ale może negatywnie odbić się na rezultatach w kolejnych kwartałach. Konsumpcja prywatna dodała 2,25 pkt. proc., czyli wyraźnie więcej niż kwartał wcześniej (1,35 pkt. proc.), ale też znacznie mniej niż w pierwszej połowie 2021 roku, gdy jej wkład przekraczał 7 pkt. proc. Trzeci kwartał z rzędu słabo wypadły inwestycje, które dodały tylko 0,25 pkt. proc. Kontrybucja eksportu netto była zerowa, a wydatki publiczne odjęły 0,51 pkt., proc. Opublikowane dane to tzw. szybki szacunek. Wyniki te będą podlegały jeszcze dwóm regularnym rewizjom. Pierwsza z nich ujrzy światło dzienne 24 lutego.