Indeksy w górę, strach przed rosnącymi stopami też

Środowa sesja za oceanem przyniosła kontynuację wtorkowych wzrostów. Indeksy były napędzane drożejącymi akcjami wielkich firm technologicznych. W tle wciąż tli się jednak ryzyko w postaci rosnących rynkowych stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Po mocno spadkowych pierwszych trzech tygodniach roku na Wall Street od kilkunastu sesji mamy do czynienia z próbą odreagowania. W centrum uwagi znalazły się wielkie technologiczne monopole, które przez poprzednią dekadę napędzały hossę na amerykańskim rynku akcji. W środę mieliśmy do czynienia z kontynuacją odbicia w tym sektorze. Akcje Meta Platforms (czyli właściciela Facebooka) wreszcie przerwały spadkową serię i podrożały o ponad 5 proc. Notowania Microsoftu poszły w górę o 2 proc., Nvidii o przeszło 6 proc., a Netfliksa o ponad 2 proc. Zdaniem niektórych komentatorów może to być przejaw zamykania krótkich pozycji na akcjach FANG, które fundusze hedgingowe masowo otwierały w styczniu. To napędziło przeszło 2-procentową zwyżkę Nasdaqa, który zakończył środową sesję na poziomie 14 490,37 punktów. S&P500 urósł o 1,45 proc. i meldując się z wynikiem 4 587,22 pkt. niemal wyrównał lokalne maksimum z początku lutego. Dow Jones poszedł w górę o 0,86 proc., osiągając wartość 35 768,46 pkt.

Drugą kwestią, która w ostatnich miesiącach i tygodniach zaprząta głowy inwestorom, jest przyszła polityka Rezerwy Federalnej. W styczniu rynek wystraszył się, że Fed zacznie ostro podnosić stopy procentowe – nasilały się spekulacje, że marcowa podwyżka stopy funduszy federalnych wyniesie 50 pb., a nie „zwyczajowe” 25 pb. Te obawy w ostatnich dniach nieco przygasły, ale rosnące rentowności obligacji rządu USA sygnalizują, że wyższe stopy procentowe wydają się być nieuchronne.

W środę rentowność papierów 2-letnich wzrosła do 1,36 proc. i osiągnęła najwyższy poziom od lutego 2020. Dochodowość 10-letnich Treasuries odnotowała kosmetyczny spadek po tym, jak dzień wcześniej zbliżyła się do psychologicznego poziomu 2 proc.  Oznacza to, że rynek nie oczekuje, aby Fed był w stanie podnieść stopy procentowe wyżej niż 1,50-2,00 proc. Czyli zdecydowanie niżej niż nawet w poprzednim, niezbyt udanym i szybko zakończonym cyklu podwyżek z lat 2015-18. – Rynek długu zasadniczo mówi, że istnieje sufit lub limit dla podwyżek stóp procentowych w wykonaniu Fedu. I to jest generalnie bardzo pozytywne dla rynku akcji, a zwłaszcza dla spółek wzrostowych, które zwykle wyceniane są wyżej – powiedział Reutersowi Tim Grishkey z nowojorskiego Ingalls & Snyder. Na Wall Street trwa też kumulacja publikacji raportów za IV kwartał. Do tej pory wyniki przedstawiło 316 spółek z indeksu S&P500 i w 78 proc. przypadków zyski okazały się wyższe od oczekiwań analityków. Niepokojącym może być za to fakt, że o ile same wyniki na ogół wypadają nieźle, to już prognozy na bieżący kwartał często okazują się być niższe od szacunków analityków i inwestorów.

 

J&J lawiruje z produkcją szczepionek

Zakład koncernu Johnson&Johnson znajdujący się w holenderskiej Lejdzie wstrzymał produkcję szczepionki przeciw COVID-19. Był obecnie jedynym, który je produkował – informuje “The New York Times”. Biznes farmaceutyczny to zawsze były duże pieniądze, nie inaczej i tym razem chodzi wyłącznie o pieniądze. Johnson&Johnson postanowił zarzucić produkcję szczepionek przeciw COVID-19 na rzecz „potencjalnie bardziej opłacalnej produkcji szczepionki przeciw innemu wirusowi”. Według doniesień produkcja szczepionek przeciw COVID-19 ma zostać jednak wznowiona za kilka miesięcy. Firma zapewnia, że ciągłość zaopatrzenia zostanie utrzymana z rezerw magazynowych czy też innych podmiotów, które czekają na uzyskanie pozwoleń na produkcję szczepionki.

PR nie jest najmocniejszą stroną koncernu. Dwaj najwięksi klienci – Unia Afrykańska i program COVAX (który ma zapewnić dystrybucję szczepionek do wszystkich krajów świata), o wstrzymaniu produkcji przez Johnson&ohnson dowiedzieli się… za pośrednictwem mediów. Oburzenia nie krył Ayoade Alakija współprzewodniczący programu dostarczającego szczepionki w Unii Afrykańskiej: “kiedy ludzkie życia na całym świecie są zagrożone, to nie jest to odpowiedni czas na zmianę jakichkolwiek linii produkcyjnych”. Rzecznik Johnson&Johnson Jake Sargent w przesłanym oświadczeniu zapewnia, że firma “skupia się na tym, by szczepionka była dostępna tam, gdzie ludzie najbardziej jej potrzebują”. Linie produkcyjne  “pracują dzień i noc, by pomóc w walce z pandemią”. Stwierdził także, że koncern ma “miliony gotowych dawek w zapasie” i kontynuuje ich dostawy.

Ktoś mija się z prawdą. Według “NYT” w 2021 r. Johnson&Johnson dostarczył łącznie ok. 400 mln dawek. Niecały rok temu, firma zapewniała, że dostarczy na rynek miliard dawek. Praktycznie w żadnym wypadku nie wywiązywała się z przyjętych harmonogramów. COVAX z obiecanych 200 mln dawek, dostał jedynie 4 mln. Wyjątkiem jest Unia Afrykańska, która otrzymuje partie szczepionek regularnie, a zamówienie opiewa na 220 mln dawek.