Powell wpływa na giełdę

Po wystąpieniu prezesa Rezerwy Federalnej na nowojorskich giełdach odnotowano silne wzrosty. Główne indeksy poszły w górę po niespełna 2 proc. W tle pozostaje sytuacja na Ukrainie, gdzie rosyjskie wojska przymierzają się do ataku na duże miasta. Wall Street to takie miejsce, że gdy przemawia urzędujący szef Fedu, wszystko inne schodzi na dalszy plan. To miejsce, gdzie stopy procentowe i skala „dodruku” pieniądza w ostatnich latach liczą się bardziej niż dane z gospodarki czy sytuacja geopolityczna. A to dlatego, że polityka banku centralnego jest obecnie kluczowym czynnikiem podtrzymującym wyceny amerykańskich akcji. – Jestem przekonany, aby zaproponować i poprzeć 25-punktową podwyżkę – powiedział Jerome Powell podczas środowego przesłuchania przed komisją Kongresu. Teoretycznie tak konkretna zapowiedź pierwszej pocovidowej podwyżki stóp procentowych w USA powinna wystraszyć rynki. Ale tylko teoretycznie, albowiem w praktyce rynek już od wielu tygodni spekulował nawet o podwyżce rzędu 50 pb. Mówiono także o 6-7 podwyżkach (po 25 pb. każda) do końca roku. Teraz konsensus przesuwa się w kierunku maksymalnie 5-6 ruchów. Oznacza to, że Fed nie będzie „agresywnie” podnosił stóp procentowych nawet w obliczu szalejącej, przeszło 7-procentowej inflacji CPI, praktycznie nieistniejącego bezrobocia i ewidentnie „przegrzanym” rynku pracy. To było zapewnienie, które posiadacze amerykańskich akcji chcieli usłyszeć od tygodni. I dziś je otrzymali. Dzięki temu Dow Jones poszedł w górę o 1,79 proc., osiągając pułap 33 891,35 punktów. S&P500 zyskał 1,86 proc., finiszując z wynikiem 4 386,54 pkt. Nasdaq zwyżkował o 1,62 proc., do 13 752,02 pkt.

Wypowiedzi Powella całkowicie przyćmiły doniesienia z Ukrainy, gdzie ukraińska armia wciąż broni pozycji przed przeważającymi siłami rosyjskimi. Kijów i Charków są pod ostrzałem, ale Ukraińcy utrzymują tam pozycje. Nasilają się też zachodnie sankcje wymierzone w system finansowy Rosji i Białorusi. To przekłada się na szybko rosnące notowania ropy naftowej, które w środę dotarły do 114 dolarów za baryłkę. Oznacza to wyższą inflację cenową (także w USA) oraz dodatkowe problemy dla amerykańskiego konsumenta. – Gwałtowne wzrosty cen towarów zwiększają ryzyko stagflacji, pogłębiając dylemat banków centralnych. Bez szybkiej deeskalacji ucieczka do bezpiecznych przystani może trwać dalej, ale geopolityczne dyslokacje na rynku, choć bolesne, są zazwyczaj krótkotrwałe i stwarzają pewne możliwości w perspektywie średnioterminowej – napisali w raporcie stratedzy Barclays

W kontekście inflacji warto spojrzeć na to, co stało się na amerykańskim rynku długu. W środę wymazane zostały bardzo silne wtorkowe spadki rentowności Treasuries. Dochodowość 10-letnich obligacji USA podskoczyły aż o 18 pb., sięgając 1,89 proc. Papiery 2-letnie płaciły dziś 1,52 proc., czyli o 21,5 pb. więcej niż dzień wcześniej. Tak silne ruchy są rzadko spotykane na amerykańskim rynku długu i świadczą o sporej nerwowości na tym rynku.

 

Rosyjskie papiery dłużne w cenie makulatury

Agencje ratingowe obniżają ocenę wiarygodności kredytowej Rosji do poziomu śmieciowego, dostawcy globalnych benchmarków wyrzucają rosyjskie akcje z indeksów, a zagraniczni inwestorzy nie palą się, by lokować kapitał w domenie Putina. Odzyskanie zainwestowanych środków może być bowiem niemożliwe. Moody’s ściął rating rating długoterminowego długu zagranicznego Rosji aż o sześć poziomów – do „Baa3” z „B3”, uzasadniając decyzję “podwyższonym ryzykiem zakłóceń w spłacie zadłużenie w obliczu surowych i skoordynowanych sankcji oraz poważnych obaw o wolę Rosji do spłaty zobowiązań”. Taką samą skalę obniżki ratingu ogłosił Fitch, redukując ocenę do B z BBB i sygnalizując możliwość kolejnych cięć. Agencja stwierdziła, że sankcje nałożone na Rosję zagrażają stabilności finansowej kraju. Inna główna agencja ratingowa – S&P – obniżyła ocenę Rosji jeszcze w piątek. W efekcie wszystkie czołowe agencje oceniają wiarygodność kredytową kraju Putina na poziomie śmieciowym. Na koniec ubiegłego roku w rękach inwestorów zagranicznych było 20 mld dolarów obligacji denominowanych w walutach obcych oraz 3 bln rubli (ok. 41 mld dolarów) papierów rublowych. Dziś rano Rosjanie ponownie ruszyli po gotówkę, bankom brakuje płynności. Pomimo spadku wobec szczytu z 25 lutego ilość gotówki w obiegu rośnie o ok. 300 mld RUB dziennie (czyli najwięcej od 2014). Od wybuchu wojny ilość gotówki w obiegu w Rosji zwiększyła się o ok. 2,4 bln RUB (obecnie równowartość 20 mld dolarów).