Na Wall Street znowu górka

Czwartkowa sesja przyniosła kontynuację środowych wzrostów na nowojorskich giełdach. Główne indeksy zyskały po przeszło 1 proc. Po kilku dniach silnych spadków mocno zdrożała ropa naftowa. Inwestorzy z Wall Street dość lekceważąco potraktowali nie tylko pierwszą (raczej symboliczną) podwyżkę stóp procentowych w Rezerwie Federalnej. Po środowej decyzji S&P500 zyskał ponad 2 proc., a Nasdaq przeszło 3 proc. Nie potraktowano także poważnie „jastrzębiej” retoryki przewodniczącego Powella, który dość jednoznacznie zapowiedział istotne zaostrzenie polityki pieniężnej Fedu i to już w najbliższych miesiącach. W czwartek wzrostowa fiesta była kontynuowana. Dow Jones wzrósł o 1,23 proc. i zakończył dzień na poziomie 34 480,76 punktów. Tyle samo zyskał S&P500, który finiszował z wynikiem 4 411,67 pkt. Nasdaq poszedł w górę o 1,33 proc,, dochodząc do 13 614,78 pkt.

Inwestorów pozytywnie zaskoczył też fakt, że Rosja pomimo zachodnich sankcji zdołała terminowo spłacić odsetki od dolarowych obligacji. W ten sposób Kremlowi póki co udało się uniknąć niemal powszechnie wieszczonego bankructwa. Znacznie słabiej Rosjanom idzie na frontach Ukrainy, gdzie ofensywa utknęła na wszystkich kierunkach. W związku z tym na rynkach finansowych nasilają się spekulacje, że wkrótce uda się wypracować układ pokojowy, albo przynajmniej zawieszenie broni. – To daje inwestorom zwiększoną dawkę ostrożnego optymizmu, co jest znaczącą zmianą wobec pesymizmu, jaki obserwowaliśmy od wczesnego stycznia.  Ludzie zaczynają też czuć się bardziej komfortowo z faktem, że stopy procentowe pójdą w górę – tak sytuację na Wall Street skomentował Michael James z Wedbush Securities cytowany przez agencję Reuters.

Optymizm ten burzy jednak sytuacja na rynku ropy naftowej. Ropa Brent podrożała w czwartek o blisko 9 proc. proc,, odreagowując przeszło 25-procentową przecenę z ostatnich kilku dni. Ropa kosztująca grubo ponad sto dolarów za baryłkę raczej nie jest czynnikiem sprzyjającym koniunkturze gospodarczej. Jednakże jak na razie dane napływające z gospodarki USA nie są takie złe. W czwartek ekonomistów zaskoczyły cotygodniowe statystyki liczby nowych bezrobotnych, które ukształtowały się na najniższym poziomie (214 tys.) od 2,5 miesiąca. Zgodnie z oczekiwaniami o 0,5 proc. mdm wzrosła amerykańska produkcja przemysłowa. Przyzwoicie zaprezentowały się także dane z budownictwa mieszkaniowego. Niepokoić może za to wzrost średniego oprocentowania kredytów hipotecznych, które po raz pierwszy od maja 2019 roku przekroczyło poziom 4 proc. To pochodna postępującego wzrostu długoterminowych stóp procentowych w USA. Na dłuższą metę grozi to przekuciem spekulacyjnego balona na amerykańskim rynku nieruchomości.

 

Miażdżące poparcie restrykcji wobec Rosji w Izbie Reprezentantów

Izba Reprezentantów Kongresu USA zagłosowała za odebraniem Rosji i Białorusi klauzuli największego uprzywilejowania (MFN) w stosunkach handlowych ze Stanami Zjednoczonymi. To realizacja zapowiedzi prezydenta Joe Bidena z ubiegłego tygodnia. Projekt ustawy o zawieszeniu normalnych stosunków handlowych został przyjęty stosunkiem głosów 424 do 8. Wszystkie głosy przeciw należały do przedstawicieli skrajnej prawicy z Partii Republikańskiej. Oto oni:

Marjorie Taylor Greene (Georgia)

Matt Gaetz  (Floryda)

Lauren Boebert  (Kolorado)

Thomas Massie (Kentucky)

Andy Biggs  (Arizona)

Dan Bishop (Karolina Północna)

Glenn Grothman (Wisconsin)

Chip Roy (Teksas)

Projekt trafił teraz do Senatu, by wejść w życie musi być następnie podpisany przez prezydenta Bidena.  Posunięcie to nastąpiło dzień po wystąpieniu ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w Kongresie, a tydzień po tym, jak Izba przegłosowała zaostrzenie sankcji wobec Rosji i zakaz importu ropy z tego kraju. Siedemnastu członków Kongresu, w większości republikanów, głosowało przeciwko temu posunięciu.

 

Rosja jeszcze się broni przed niewypłacalnością

Rosja spłaciła odsetki od swoich obligacji dolarowych. Przelewy wysłane przez rosyjskie Ministerstwo Finansów dotarły do banku pośredniczącego i zostały przekazane agentowi płatniczemu, który będzie się już bezpośrednio rozliczał z wierzycielami. Tym samym nie doszło do technicznego bankructwa Rosji, choć spłata odsetek nastąpiła z lekkim opóźnieniem. Pierwotnie miało to nastąpić 16 marca. O tym, że przelewy z Moskwy dotarły pisze agencja Reuters. Według jej informacji płatność została odebrana przez bank JP Morgan i przetworzona, następnie przekazana do Citibanku, który pełni rolę agenta płatniczego.

Otrzymana płatność była płatnością w dolarach amerykańskich. Nie sprawdziły się więc wcześniejsze zapowiedzi ze strony Rosji, że będzie spłacać zagraniczny dług w rublach. Pieniądze zostaną przekazane teraz właścicielom rosyjskich obligacji, podało źródło Reuters.

Rynek bacznie obserwował zachowanie władz w Moskwie, bo brak tej płatności mógł oznaczać tzw. techniczne bankructwo kraju. Rosja może mieć problemy z wywiązywaniem się ze swoich zobowiązań po tym, jak Zachód nałożył na nią szereg sankcji po rosyjskim ataku na Ukrainę. W tym zakaz prowadzenia transakcji z Bankiem Rosji, rosyjskim Funduszem Majątku Narodowego i Ministerstwem Finansów. Rosja nie może też rozliczać transakcji w dolarach. Według źródeł Reuters, JPMorgan konsultował z władzami, czy biorąc pod uwagę sankcje, może przeprowadzić tę operację.