Stany Zjednoczone wciąż nr 1. eksporterów broni

Według Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem, największym na świecie eksporterem broni pozostają Stany Zjednoczone. W latach 2017-2021 USA odpowiadały za 38,6 procent międzynarodowej sprzedaży broni, w porównaniu z 32,2 procentami w latach 2012-2016. W ostatnim czasie kraj dostarczał broni do ponad 100 krajów. Rosja pozostaje na drugiej pozycji, ale jej udział w rynku maleje. W latach 2017-2021 kraj odpowiadał za 18,6 proc. światowego eksportu broni. W latach 2012-2016 było to 24,1 proc.

Największym klientem Rosji są Indie, a następnie Chiny, ale ten ostatni kraj kupuje coraz mniej rosyjskiej broni. Spada również sprzedaż do Algierii i Egiptu. Wśród państw Unii Europejskiej największym eksporterem uzbrojenia jest Francja, która nadal zwiększała eksport broni, podczas gdy udział Niemiec w światowym rynku zbrojeniowym nieco się zmniejszy. Niemcy straciły czwartą pozycję wśród największych eksporterów broni na rzecz Chin. W porównaniu z ubiegłym rokiem w rankingu awansowały również Włochy i Korea Południowa. Największym partnerem eksportowym Włoch jest Egipt, ale sprzedaż w 2021 r. wzrosła najbardziej do Kataru, Turcji i Kuwejtu.

 

Wojna wchodzi do menu Europejczyków

Wojna w Ukrainie to nie tylko wymiar militarny i wynikające z niego miliony codziennych dramatów. Ta wojna ma także gigantyczny wpływ na globalną gospodarkę, która wciąż w pełni nie zdołała wyjść na prostą po pandemicznej zawierusze. Do tego wiele wskazuje na to, że wojna w Ukrainie zmieni nawet stoły Europejczyków. W całej Europie pojawia się ten sam problem – kończą się zapasy oleju słonecznikowego. Zaczęło się daleko – w Hiszpanii. Jak donosi hiszpański dziennik “Expansion”, niektóre sklepy zaczęły już limitować sprzedaż oleju – jedna osoba może kupić trzy, czasem pięć litrów. Z kolei “La Rioja” olej słonecznikowy określiła jako “najbardziej poszukiwany produkt po wybuchu wojny na Ukrainie”. Lokalna prasa publikuje już nawet zestawienia, czym w kuchni zastąpić olej słonecznikowy.

Niedługo później olej słonecznikowy zaczął znikać z półek niemieckich supermarketów, o czym donosiła najpierw lokalna prasa. Problem szybko trafił do ogólnokrajowych mediów. Równocześnie w Niemczech można zaobserwować dokładnie ten sam schemat, który poznaliśmy przy okazji wybuchu pandemii, gdy ze sklepów zniknęły maseczki i żele dezynfekujące, w internecie pojawiły się oferty z cenami zdecydowanie wyższymi. Niemiecki eBay pełny jest ofert sprzedaży kilku litrów oleju słonecznikowego po cenie wahającej się od 5,5 do 6,5 euro.  Braki oleju słonecznikowego do rangi wielkiego problemu urosły we Francji i Belgii, które od dekad spierają się o pochodzenie frytek (Belgia uznała nawet tę potrawę za element swojego dziedzictwa kulturowego). Dominique Schelcher, szef grupy Systeme U, zrzeszającej ok. 800 super- i hipermarketów we Francji, ostrzegł, że “w ciągu miesiąca, dwóch, a może trzech zabraknie oleju słonecznikowego”. Jak dodał, dotknie to przede wszystkim producentów dań gotowych, w których składzie znajduje się ten produkt. Zastąpienie go innym olejem będzie także wyzwaniem dla producentów kosmetyków. W ocenie Schelchera, klienci już muszą szykować się na podwyżki. Radio France Info zauważa, że podobnie jak w Hiszpanii, pierwsze sklepy zaczynają wprowadzać limit zakupu 5 litrów oleju na osobę.

Wszystkie te problemy mają to samo źródło – nielegalną inwazję Rosji na Ukrainę. Oba te państwa odpowiadają bowiem za ok. 65-70 proc. światowego eksportu ziaren słonecznika i oleju słonecznikowego, przy czym Ukraina była znacznie ważniejsza, bo zapewniała ok. 45-50 proc. światowego eksportu. Działania wojenne zablokowały jednak porty czarnomorskie, z których prowadzony był handel znaczną częścią tych surowców. W Ukrainie pozostało ok. 4 mln ton oleju słonecznikowego, który miał być wyeksportowany jeszcze w sezonie 2021/2022, czyli do końca czerwca. Równocześnie wojna stawia pod znakiem zapytania tegoroczne wiosenne zasiewy. W ocenie Marca Van Herreweghe’a “rok 2022 w Ukrainie jest z pewnością stracony”. Wiele wskazuje na to, że problemy podobne do tych z Niemiec, Hiszpanii, Francji czy Belgii musimy przygotować się także w Polsce. Nasza roczna produkcja ziaren słonecznika, z których produkowany jest olej, nie przekracza 10 tys. ton rocznie. Dla porównania import w 2020 r. wyniósł 95 tys. ton., z których 65 tys. pochodziło z Ukrainy.