Powiało nadzieją na giełdach

Wczoraj główne amerykańskie indeksy zamknęły się na najwyższych poziomach od 6-7 tygodni (S&P 500 +0,71 proc, DJIA +0,27 proc., Nasdaq Composite +1,31 proc.). Po raz trzeci z rzędu swój historyczny rekord ustanawiał indeks Dow Jones Utilities, który w piątek po raz pierwszy w historii wyszedł powyżej poziomu 1000 pkt. Dziś rano kontrakty na główne amerykańskie indeks lekko zwyżkowały (S&P 500 +0,23 proc.). W Azji dziś rano lekko przeważały wzrosty. Najsilniejszy – +1,1 proc. – notował japoński Nikkei, który być może „cieszył się” z wczorajszego silnego spadku ceny ropy naftowej. Swój nowy historyczny rekord zanotował dziś indonezyjski JCI, ale na koniec sesji tracił 0,44 proc.

Rynki dobrze odebrały doniesienia “Financial Times”, jakoby Rosja była skłonna zrezygnować z części swoich żądań dotyczących Ukrainy. Mogłoby to zwiększyć szanse na zawieszenie broni i otworzyć drogę do dalszych negocjacji na temat relacji pomiędzy obydwoma krajami. Widać to chociażby po Wall Street, która od pewnego już czasu zdaje się grać na zakończenie wojny, ignorując jednocześnie sygnały płynące z rynku długu (wzrosty rentowności amerykańskich obligacji), które są z kolei odbiciem rosnących oczekiwań na mocniejsze podwyżki stóp procentowych przez Fed (50 pb. w maju i podobnie w kolejnych miesiącach).

Nastroje na rynkach finansowych pozostają dobre w oczekiwaniu na możliwy postęp w ukraińsko-rosyjskich negocjacjach. Nadzieje na zawieszenie broni wspierają sentyment rynkowy. Dziś w Turcji będzie odbywała się kolejna tura rozmów. Pojawia się możliwy do zaakceptowania dla obu stron scenariusz neutralnej Ukrainy. Plan minimum na obecną chwilę to rozwiązanie kwestii humanitarnych na wschodzie kraju. Dzięki temu wczorajsza sesja na Wall Street przyniosła blisko 1 proc. wzrosty, a notowania kontraktów terminowych dalej wspinają się na północ docierając już w przypadku S&P 500 do lutowych maksimów. Niemiecki Dax jest natomiast na najwyższym poziomie od początku rosyjskiej inwazji. Gdyby dzisiejsze negocjacje przyniosły jakieś porozumienie, były trampoliną do kontynuowania obicia.

 

Nowa ustawa budżetowa gotowa

Oczekuje się, że niedługo prezydent Stanów Zjednoczonych przedstawi ustawę budżetową na nadchodzący rok fiskalny. Choć, co warto zaznaczyć, Joe Biden już przedstawił propozycję budżetową. Z niej wynika, iż budżet Bidena ma celu głównie podwyższyć podatki, obniżyć deficyt budżetowy oraz zwiększyć wydatki na wojsko. Niedawno została opublikowana propozycja budżetowa Bidena na zbliżający się rok fiskalny, który rozpocznie się 1 października bieżącego roku. Zawiera ona raczej ogólne cele niż konkretne propozycje. Jednakże, po zaznaniu się z nią, można ustalić, co chce zrealizować prezydent USA w najbliższych miesiącach. Jak się okazało, Joe Biden zamierza osiągnąć trzy cele. Niedawno została opublikowana propozycja budżetowa Bidena na zbliżający się rok fiskalny, który rozpocznie się 1 października bieżącego roku. Zawiera ona raczej ogólne cele niż konkretne propozycje. Jednakże, po zaznaniu się z nią, można ustalić, co chce zrealizować prezydent USA w najbliższych miesiącach. Jak się okazało, Joe Biden zamierza osiągnąć trzy cele: odpowiedzialność fiskalną, bezpieczeństwo w kraju i za granicą oraz zaangażowanie w budowę lepszej Ameryki.  Co warto zaznaczyć, te trzy cele są ze sobą powiązane. Choćby Biden, budując lepszą Amerykę, zamierza podnieść podatki najbogatszym. Chce on wprowadzić minimalny podatek dochodowy dla miliarderów (Billionaire Minimum Income Tax). W jego ramach gospodarstwa domowe, o majątku szacowanym na ponad 100 milionów dolarów, będą musiały płacić federalny PIT, którego wartość nie jest niższa od 20 proc. ich łącznych dochodów.

Wdrożenie tego rozwiązania nie tylko doprowadziłoby do obniżenia nierówności dochodowych w USA, ale również pomogłoby Stanom Zjednoczonym zrównoważyć budżet. Otóż z raportu opublikowanego przez Biały Dom wynika, że jeśli podatek Bidena wejdzie w życie, deficyt budżetowy USA spadnie łącznie o 360 miliardów dolarów w ciągu następnej dekady. Choć, warto zaznaczyć, że spadnie on już w tym roku o ok. 1,3 bln dolarów. Stanie się tak głównie, dlatego że amerykańska gospodarka już praktycznie odrobiła straty spowodowane wybuchem pandemii koronawirusa w 2021 roku.  Do tego większe wpływy podatkowe umożliwią zwiększenie wydatków na Departament Obrony USA. Otóż z informacji, do których dotarła agencja prasowa Reuters, wynika, że Biden aktualnie zamierza przeznaczyć na wspomniany cel 773 mld dolarów. Oznacza to, że zaledwie w ciągu roku suma wydatków na Departament Obrony USA wzrośnie o ponad 30 miliardów dolarów.