Bezpieczeństwo żywnościowe Indii zagrożone
Wywołana przez Rosję doprowadziła do tego, że wiele artykułów żywnościowych znacznie podrożało. Szczególnie mocno wzrosła cena pszenicy, która aktualnie jest masowo eksportowana przez tamtejszych rolników. Zdaniem ekspertów, jeśli rząd dalej będzie się jedynie przyglądał sytuacji to w najbliższych miesiącach władze nie będą w stanie prowadzić programu darmowej żywności i przez kraj przejdzie fala głodu. Co warto zaznaczyć, jeszcze przed rozpoczęciem rosyjskiej inwazji bezpieczeństwo żywnościowe Indii było zagrożone. Ze względu na między innymi na to, że tamtejsza gospodarka jeszcze nie odrobiła strat wywołanych wybuchem pandemii, wielu ludzi przed wybuchem wojny nie było stać na zakup odpowiedniej ilości żywności. Z badania przeprowadzonego przez organizację Right to Food w lutym wynika, że obawy o to, że zabraknie pożywienia, są wśród mieszkańców Indii powszechne. Co więcej, jak widać na zamieszczonym poniżej wykresie ponad 25 proc. obywateli tego państwa w miesiącu poprzedzającym badanie nie jadło nic przez co najmniej jeden dzień.
Aktualnie sytuacja związana z bezpieczeństwem żywnościowym Indii jest jeszcze gorsza. Rosyjska inwazja doprowadziła do tego, że na całym świecie wzrosły ceny energii, żywności i nawozów, co doprowadziło do tego, że większość najważniejszych dla biednych, hinduskich rodzin artykułów spożywczych znacznie podrożało. Analizowanego problemu z pewnością nie pomagają rozwiązać tamtejsi rolnicy, którzy postanowili wykorzystać to, że cena pszenicy jest obecnie rekordowo wysoka na globalnym rynku i zaczęli ją masowo eksportować. Podpisywane umowy w ostatnich tygodniach sprawiły, że eksport pszenicy wzrósł o 275 proc. w porównaniu do analogicznego okresu roku ubiegłego. Ponadto, w roku podatkowym 2022-23 sprzedaż zagranicznym partnerom może wynieść nawet 12 milionów ton. Z kolei w roku podatkowym 2021-2022 wyniosła ona 7,85 mln ton. Aktualnie sytuacja związana z bezpieczeństwem żywnościowym Indii jest jeszcze gorsza. Rosyjska inwazja doprowadziła do tego, że na całym świecie wzrosły ceny energii, żywności i nawozów, co doprowadziło do tego, że większość najważniejszych dla biednych, hinduskich rodzin artykułów spożywczych znacznie podrożało.
Analizowanego problemu z pewnością nie pomagają rozwiązać tamtejsi rolnicy, którzy postanowili wykorzystać to, że cena pszenicy jest obecnie rekordowo wysoka na globalnym rynku i zaczęli ją masowo eksportować. Podpisywane umowy w ostatnich tygodniach sprawiły, że eksport pszenicy wzrósł o 275 proc. w porównaniu do analogicznego okresu roku ubiegłego. Ponadto, w roku podatkowym 2022-23 sprzedaż zagranicznym partnerom może wynieść nawet 12 milionów ton. Z kolei w roku podatkowym 2021-2022 wyniosła ona 7,85 mln ton. Jest to o tyle problematyczna sytuacja, ponieważ dotychczas Indie skupowały pszenicę od rolników, a następnie rozdawały ją najbardziej potrzebującym mieszkańcom w ramach programu darmowej żywności. Jednakże obecnie rolnicy, zamiast sprzedawać rządowi pszenicę, eksportują ją, co w przyszłości może spowodować, że tamtejsze państwowe magazyny zaczną świecić pustkami. Co więcej, zdaniem niektórych ekspertów rząd może w najbliższych miesiącach całkowicie zrezygnować z prowadzenia tego programu, ze względu na brak wystarczającej ilości zbóż. Co warto zaznaczyć, takie działanie doprowadziło do tego, że przez Indie przeszłaby fala głodu. Otóż aktualnie sześciu na dziesięciu Hindusów jest uzależnionych od dostarczanej za darmo przez państwo żywności.
MANG zamiast FAANG-a
Analitycy Jefferies w swoim raporcie przed spotkaniem Federalnego Komitetu Otwartego Rynku ostrzegają inwestorów przez klasyczną grupą FAANG + Microsoft, twierdząc, że nastał nowy ład na rynku. Według analityków grupa ta nie jest już optymalną grupą, na której powinni skupiać się traderzy. Zamiast tego wskazali na grupę nazwaną przez nich “MANG”. Klasycznie do grupy FAANG zaliczamy spółki takie jak Facebook (obecny Meta Platforms Inc.) Apple, Amazon.com Inc., Netflix, i Google holding Alphabet Inc. jednak analitycy preferują bardziej zoptymalizowaną grupę, odporną na większe wahania jakie zafundowały nam te spółki w ubiegłym tygodniu. Teraz jest to grupa MANG, czyli Microsoft, Apple, Nvidia Corp. i Alphabet (Google).
Według raportu pod kierownictwem Seana Darby’ego analitycy powtórzyli swoją lutową rekomendację, aby inwestorzy trzymali się z dala od grupy FAANG + Microsoft, ponieważ spodziewany wzrost stóp procentowych będzie szczególnie dotkliwy dla “aktywów o długim czasie trwania“. Ekonomiści powołują się na bilanse, zyski i zyski z wolnych przepływów pieniężnych, które przemawiają za tym, że preferuje grupę MANG w stosunku do grupy FAANG + Microsoft. Oznacza to, że z grupy odpadają Meta Platforms, Amazon i Netflix. Według nich spółki te mogą osiągnąć obecnie większe zyski, odrzucając kilka, które mogą jedynie dołować klasyczny indeks FAANG. Zwłaszcza, jeśli po dwudniowym posiedzeniu Federalnego Komitetu Otwartego Rynku oczekuje się, że Rezerwa Federalna podniesie stopę funduszy federalnych o 50 punktów bazowych do przedziału 0,75 -1,25 proc. i ogłosi plan zmniejszenia ilości posiadanych obligacji. Przewidując to zaostrzenie, analitycy ostrzegli również inwestorów, że “kluczowym przesłaniem obecnie jest cierpliwość i odrzucenie potencjalnych spółek, mogących zepsuć rynkowe wyniki.”
Ropa drożeje w związku z sytuacją na świecie
Cena ropy Brent zyskuje w środę rano, gdy oprócz obaw o przebieg wojny na Ukrainie i zaburzeń na rynku naftowym związanych z sankcjami na Rosję, powstają także niepokoje o słabnące perspektywy wzrostu gospodarczego w Chinach. Cena ropy naftowej Brent notowanej na europejskiej giełdzie ICE wzrasta w środę rano o 0,4 proc. do 106,25 dol. za baryłkę. Ostatecznie w kwietniu ropa Brent podrożała o skromne 0,94 proc., ale zakres zwyżki od początku roku to już ponad 36 proc. Niezwykle istotną z perspektywy globalnych rynków decyzję monetarną przedstawi w środę Rezerwa Federalna. Konsensu analityków przewiduje sporą podwyżkę stopy procentowej, nawet o 50 p.b., a także redukcji bilansu Fed.
Zapasy ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych skurczyły się w zeszłym tygodniu o 3,48 mln baryłek, jak wynika z szacunkowych danych przedstawionych we wtorek przez American Petroleum Institute. Potwierdzeniem tego odczytu będą opublikowane w środę wieczorem oficjalne rządowe dane od Energy Information Administration (EIA). Niepokoje związane z wojną na Ukrainie wciąż pozostają istotne, ale teraz, gdy konflikt wkroczył w fazę starć na wschodzie kraju, jego przebieg jest nieco mniej zmienny. W związku z tym, na pierwszy plan w perspektywie rynku naftowego wysunęły się obawy związane z prognozami wzrostu gospodarczego w Chinach. Wciąż trwa lockdown w Szanghaju, kluczowym porcie i centrum finansowym, a obostrzenia obowiazują w szeregu innych miejsc kraju. – Rajd, napędzany wzrostem zysków w przemyśle chińskim, który złagodził obawy o spowolnienie, zniknął tak szybko, jak się rozpoczął, co sugeruje, że rynki azjatyckie nadal bardziej obawiają się spowolnienia w Chinach niż wydarzeń w Europie Wschodniej. – zauważył Edward Moya, analityk surowcowy w OANDA. Na czwartek zaplanowane jest spotkanie komitetu OPEC+. Rynek spodziewa się, że przedstawiciele krajów członkowskich kartelu podtrzymają swoją dotychczasową politykę kolejnego miesięcznego zwiększenia produkcji. Stałoby się tak pomimo tego, że grupa, znana jako OPEC+, w okresie od października do marca, z wyjątkiem lutego, nie osiągnęła zakładanego poziomu wydobycia.
Oczekuje się, że przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przedstawi w środę propozycje nowych sankcji, w tym zakaz importu rosyjskiej ropy do końca 2022 roku, jak poinformowała agencja Reuters. Na podobny krok wcześniej zdecydowały się m.in. Niemcy. – Jeśli Rosja nie poczyni większych postępów w swojej ostatniej ofensywie, Kreml może uderzyć i rozszerzyć zakazy eksportu, jeśli Europa nie zaakceptuje szantażu rublem. Po uwzględnieniu decyzji Niemiec możemy założyć, że ceny energii ponownie pójdą w górę. Na razie awersja do ryzyka ogranicza zyski ropy. – stwierdzili analitycy OANDA. – W związku z tym pozostaję przy swoim zdaniu i nadal oczekuję, że cena ropy Brent pozostanie w przedziale od 100 dol. do 120 dol. (…). – podkreślił Moya z OANDA.