Embargo na rosyjskie złoto nieskutecznym symbolem
Cena złota wzrasta, a ogłoszone w niedzielę embargo na rosyjskie złoto okazało się jedynie symbolicznym ruchem, który nie wywołał zmienności notowań. Cena złota wzrasta we wtorek rano o 0,3 proc. do 1828 dol. za uncję odrabiając straty z poniedziałku, gdy kruszec potaniał o 0,2 proc. Zmierzając w kierunku końca czerwca, jak do tej pory w tym miesiącu cena złota osunęła się w dół o 0,5 proc. Rentowność amerykańskich 10-letnich obligacji utrzymuje się powyżej granicy 3 proc. i we wtorek wynosi 3,23 proc., co wywiera presję na notowaniach metalu szlachetnego. Długoterminowe obligacje są alternatywą wobec inwestycji w złoto, więc gdy stają się bardziej rentowne, spada atrakcyjność inwestycyjna kruszcu. – Ceny złota stabilizują się, ponieważ inwestorzy zastanawiają się, czy szczyt rentowności jest już osiągnięty. Wczesny wzrost cen złota nie utrzymał się po tym, jak lepsze od oczekiwań dane o dobrach trwałego użytku wsparły argument, że Fed może być zmuszony do jeszcze bardziej agresywnego zacieśnienia polityki. – stwierdził Edward Moya, analityk OANDA.
Cztery kraje z grupy G7 wprowadziły w niedzielę zakaz importu rosyjskiego złota. To ruch mający na celu zaostrzenie sankcji wobec Moskwy, a także próba odcięcia Rosji środków na finansowanie działań wojennych na Ukrainie. Posunięcie Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Japonii i Kanady jest postrzegane na światowym rynku złota jako symboliczne, ponieważ rosyjski eksport do krajów zachodnich uległ zmniejszeniu już wcześniej. – Wiele uwagi poświęcono informacji, że grupa G7 ogłosi zakaz obrotu nowym rosyjskim złotem. Kraje zachodnie już wcześniej ograniczały swoje transakcje z Rosją, więc zakaz ten byłby jedynie potwierdzeniem tego, co większość z nich już robi. – zauważył Ed Moya z OANDA. – Rosyjski zakaz obrotu złotem był katalizatorem, którego nigdy nie było. Rosyjskie aktywa są blokowane od początku inwazji Rosji, więc potwierdzenie przez G7 zakazu handlu złotem było wydarzeniem bez znaczenia. Złoto pozostaje tam, gdzie rozpoczęło tydzień, czyli w środku chwiejnego przedziału. – skomentował Matt Simpson, analityk w City Index.
Rosja jeszcze nie jest wrogiem NATO
W czasie szczytu NATO w Madrycie państwa Sojuszu w ramach nowej koncepcji strategicznej mają określić Chiny mianem „systemowego wyzwania” – wynika z wiedzy osób zbliżonych do sprawy. Sojusz ma także podkreślić pogłębiające się partnerstwo Pekinu z Moskwą. Nowa koncepcja strategiczna NATO, która zostanie podpisana w tym tygodniu w czasie szczytu Sojuszu w Madrycie, określi priorytety NATO na najbliższą dekadę. Poprzednia wersja koncepcji strategicznej, opublikowana w 2010 roku, nie odnosiła się do Chin, zaś Rosję określała mianem „partnera”. W aktualnej koncepcji ulegnie to zmianie.
Sojusznicy nie posuną się jednak na tyle daleko, aby nazwać Chiny „wrogiem” – wynika z wiedzy informatorów agencji Bloomberg, którzy chcą zachować anonimowość. W dokumencie mają być podkreślone obawy wobec Chin w odniesieniu do takich obszarów, jak cyberbezpieczeństwo, dezinformacja, kontrola nad infrastrukturą krytyczną oraz przestrzeganie ładu międzynarodowego opartego o zasady.
Sojusznicy NATO od miesięcy pracowali nad użyciem odpowiedniego słownictwa. Język, w którym odnoszono się do Chin, sprawiał szczególne trudności ze względu na różne interesy poszczególnych członków Sojuszu. Podczas gdy USA zajmowały twardą postawę, to niektóre państwa europejskie, takie jak Niemcy, posiadające bliskie więzy handlowe z Chinami, starały się o wypracowanie umiarkowanego stanowiska w ramach nowej koncepcji strategicznej. Negocjacje ws. ostatecznej wersji tekstu wciąż są w toku i będą podlegały zmianom, zanim liderzy NATO podpiszą dokument.