G7 do poprawki?.
W związku ze szczytem G7 po raz kolejny pojawiają apele o zrewidowanie składu słynnej organizacji. Zdaniem wielu ekonomistów Grupa Siedmiu powinna zostać dostosowana do realiów zmieniającej się gospodarki światowej, a tym samym powinna uwzględniać w swoich strukturach Indie i Chiny. Grupa Siedmiu, zwana również G7 została założona w 1973 roku. Przedstawiciele państw członkowskich zebrali się w bibliotece Białego Domu (stąd nazwa Library Group) celem omówienia bieżących kwestii gospodarczych. Stany Zjednoczone zaprosiły dodatkowo Japonię, natomiast z racji nieobecności państw europejskich zaproszono Włochy, które miały wówczas stanowić reprezentatywną grupę. Według początkowych założeń grupa liczyła pięciu członków. Jednak z czasem rozrosła się o dodatkowych dwóch. USA w 1976 roku zaprosiły do uczestniczenia w spotkaniach Kanadę. Po 23 latach przyjęto Rosję. Tym samym grupa G7 funkcjonowała w latach 1998-2013 jako G8. Po ataku na Krym i rozpętaniu wojny w Donbasie z organizacji usunięto Federację Rosyjską. Formuła G7 funkcjonuje do dziś, po wydaleniu Rosji nie przyjęto w zastępstwie innego członka.
W dniach 26-28 czerwca w Alpach Bawarskich odbył się kolejny szczyt G7. Jednak w związku ze zmieniającymi się warunkami geopolitycznymi pojawiają się obawy o zbyt mały wpływ Grupy na zmieniające się realia. Przez lata Włochy znacząco utraciły swoją pozycję w Europie. Pojawiają się również wschodzące gospodarki azjatyckie, które odgrywają coraz ważniejszą rolę w globalnej ekonomii. Na Bliskim Wschodzie znajdują się państwa, które w ciągu ostatnich dekad dzięki ropie naftowej dorobiły się niepodważalnej pozycji. Jak zatem w obecnych warunkach przedstawia się skład G7? W dniach 26-28 czerwca w Alpach Bawarskich odbywa się kolejny szczyt G7. Jednak w związku ze zmieniającymi się warunkami geopolitycznymi pojawiają się obawy o zbyt mały wpływ Grupy na zmieniające się realia. Przez lata Włochy znacząco utraciły swoją pozycję w Europie. Pojawiają się również wschodzące gospodarki azjatyckie, które odgrywają coraz ważniejszą rolę w globalnej ekonomii. Na Bliskim Wschodzie znajdują się państwa, które w ciągu ostatnich dekad dzięki ropie naftowej dorobiły się niepodważalnej pozycji. Jak zatem w obecnych warunkach przedstawia się skład G7?
G7 dalej odgrywa rolę światowego lidera, a w związku z kolejnymi szczytami narastają również kontrowersje. Eksperci kwestionują znaczenie bloku w kontekście szybko rozwijającej się światowej gospodarki. Już w 2018 roku uznani ekonomiści i autorzy wielu opracowań gospodarczych Jim O’Neill i Alessio Terzi apelowali, że G7 w obecnym składzie nie ma podstaw, aby dalej istnieć. Wielokrotnie powtarzano, że G7 powinna zrewidować członkostwo niektórych państw, aby grupa była bardziej reprezentatywna dla światowej gospodarki. O’Neill i Terzi zaproponowali, aby Niemcy, Francję i Włochy zastąpić wspólnym przedstawicielem, który odpowiadałby za całą strefę euro, a Kanada powinna zostać zamieniona na Brazylię. Co najważniejsze, w grupie powinny znaleźć się Indie i Chiny. Zdaniem naukowców dzięki temu grupa byłaby bardziej reprezentatywna pod względem gospodarczym i populacyjnym bez zwiększania liczby miejsc przy stole. Grupa G7 w obecnym składzie odpowiada za 43 proc. światowej gospodarki, w porównaniu z prawie 70 proc. trzy dekady temu. W ciągu trzydziestu lat doszło do znaczących zmian, które powinny zostać uwzględnione w strukturach organizacji. Blok jest mało reprezentatywny szczególnie pod względem liczby ludności, gdyż według najnowszych szacunków Funduszu Ludnościowego ONZ jego kraje członkowskie stanowią mniej niż 10 proc. ludności świata.
Pomimo kontrowersji związanych ze strukturą organizacji G7, często mówi się o bloku jako o organizacji reprezentatywnej dla państw Zachodu. Rzeczywiście, po usunięciu Rosji organizacja stanowi jeden front wyraźnie ukierunkowany na interesy Ameryki Północnej i Starego Kontynentu. Według niektórych ekonomistów G7 w obecnej formie stanowi raczej rodzaj zarządzalnej grupy sterującej Zachodu. Organizacja tworzy front będący ucieleśnieniem wspólnych wartości i podobnego, opartego na zasadach podejścia do porządku światowego. Niemniej jednak G7 była przez wiele lat skutecznym forum do rozwiązywania ważnych problemów. Obecnie, z uwagi na brak znaczących gospodarek z innych części świata, stanowi raczej forum dyskusji frontu zachodniego. Wielu twierdzi, że stała struktura Grupy Siedmiu jest podzespołem organizacji G20. Jednak G20 zajmuje się znacznie szerszym zakresem problemów gospodarczych i nie uwzględnia wielu istotnych czynników geopolitycznych. Eksperci wskazują również, że łatwiej osiągnąć kompromis w węższym gronie. Kameralność spotkań jest jedną z największych zalet organizacji. Poprzez rewizję składu Grupy istniałaby szansa na efektywniejszy dyskurs pomiędzy dwoma największymi gospodarkami, a więc Stanami Zjednoczonymi i Chinami.
Azja atakuje gospodarczo Zachód
Świat wciąż boryka się z problemami z łańcuchami dostaw częściowo spowodowanymi przez surową chińską politykę walki z Covid-19. Pokazuje to, jaki wpływ na globalną gospodarkę mają krajowe, a nawet regionalne zakłócenia w dostawach, zwłaszcza jeśli mają one miejsce w Chinach, największym na świecie dostawcy towarów. W ciągu ostatnich kilku dekad Chiny urosły do rangi światowego centrum produkcyjnego i największego eksportera towarów ze znaczną marżą, stając się potęgą gospodarczą. Według szacunków z ostatniego raportu World Economic Outlook MFW kraj ten będzie w tym roku wytwarzał 18,8 proc. światowego PKB w oparciu o parytet siły nabywczej (PPP). To wzrost w porównaniu z zaledwie 8,1 proc. dwie dekady temu.
W ciągu ostatnich 20 lat przewaga ekonomiczna zarówno Stanów Zjednoczonych, jak i Unii Europejskiej stanęła pod znakiem zapytania od momentu, gdy pojawiły się nowe potęgi, takie jak Chiny i Indie. W latach 2002-2022 udział USA w światowym PKB spadł z 19,8 do 15,8 procent, a udział UE spadł z 19,9 do 14,8 procent. Przepaść między Chinami, USA i UE prawdopodobnie powiększy się w ciągu najbliższych kilku lat, ponieważ perspektywy gospodarcze dla dawnych liderów są niepewne, z możliwością recesji. Natomiast w przypadku Chin oczekiwana jest kontynuacja wzrostów w średnim, jednocyfrowym tempie.