Nad Europą również wisi widmo recesji

Indeks ważony w euro od EBC jest niżej zaledwie o 1 proc. od tegorocznych minimów. Najwyraźniej bank centralny będzie musiał stawić czoła znacznie większym wyzwaniom w kontekście podnoszenia stóp procentowych niż Fed. Ekspertom z ING Banku wydaje się, że rynki mają coraz więcej wątpliwości, co do możliwości realizacji planu przez europejskich decydentów. Napięcia spowodowane wojną na Ukrainie, a obecnie ekspansja NATO sprawiają, że środowisko inwestycyjne jest bardzo trudne, a bardzo niskie stopy skutkują tym, że zabezpieczenie kapitału obrotowego lub ekspozycji bilansowej denominowanej w euro jest tanie. Jednocześnie Bank Anglii (BoE) będzie musiał pozostać dość jastrzębi, jeśli chce utrzymać wsparcie dla funta szterlinga, podkreślają stratedzy. Zdaniem ekspertów kurs głównej pary walutowej EUR/USD wszedł w nowy zakres konsolidacji 1,0400-1,0600 i wiele wskazuje na to, że nawet gdyby EBC zaczął informować o szansach na podwyżkę o 50 pb w lipcu, euro i tak na tym zbytnio nie skorzysta. Gdzie indziej kurs EUR/CHF jest notowany wygodnie poniżej 1,00. Dane dotyczące depozytów w CHF wskazują, że Narodowy Bank Szwajcarii mógł sprzedać 5-6 mld CHF ze swoich rezerw walutowych, aby obniżyć kurs EUR/CHF – nominalna aprecjacja CHF jest obecnie centralną częścią strategii polityki pieniężnej banku. – Biorąc pod uwagę wielkość rezerw walutowych SNB, uważamy, że SNB może znajdować się po obu stronach EUR/CHF, aby poprowadzić kurs delikatnie w dół – być może oczekując, że zrealizowana, a następnie implikowana zmienność również spadnie – napisano w raporcie ING.

Wielka Brytania właśnie odnotowała 51 mld funtów deficytu na rachunku bieżącym za I kwartał 22 roku. Może to być skutek ponownej rotacji umów między Wielką Brytanią, a jej partnerami handlowymi – jednak nie wygląda to dobrze dla gospodarki. Zdaniem ekspertów z ING, Bank Anglii (BoE) będzie musiał pozostać dość jastrzębi – a przynajmniej nie protestować przeciwko obecnym oczekiwaniom na silne podwyżki stóp – jeśli chce utrzymać wsparcie dla funta szterlinga. – Kurs GBP/USD pozostanie wrażliwy na impulsy spadkowe. Trwały spadek poniżej wsparcia 1,2100/2115 może oznaczać ponowny test dołka 1,1950 – podsumowano.

 

Amerykański gaz dominuje w UE, Rosja zdetronizowana

To naprawdę wydarzenie historyczne. Tyle lat budowania infrastruktury gazociągowej, Rosja rządziła i dzieliła na unijnym rynku gazu, a tu jej ostatnie działania wykreowały nowego lidera. W czerwcu do UE więcej wpłynęło gazu z USA niż z Rosji. Amerykanie zarabiają krocie na wysokich europejskich cenach.  – Ostatnie gwałtowne cięcia rosyjskich przepływów gazu ziemnego do UE oznaczają, że jest to pierwszy miesiąc w historii, w którym UE importowała więcej gazu za pośrednictwem LNG z USA niż rurociągami z Rosji – podał w piątek Fatih Birol, dyrektor wykonawczy Międzynarodowej Agencji Energii (IEA). W ten sposób cała rozbudowana infrastruktura gazociągowa transportu ze wschodu tańsza przecież w użytkowaniu niż morski transport gazowcami, jest teraz mniej użyteczna niż terminale gazowe, odbierające gaz skroplony z USA.

Za część zwiększonego importu odpowiada Polska. Terminal LNG w Świnoujściu pracował w czerwcu na pełnych obrotach, a w pierwszym półroczu przyjął o 60 proc. więcej gazu rok do roku. PGNiG odebrało w ub. miesiącu dostawy z sześciu gazowców. Moce Świnoujścia okazały się jednak niewystarczające jak na zamówienia PGNiG i wykorzystano też litewski terminal LNG. W czwartek, 30 czerwca br., do Kłajpedy przypłynął metanowiec z ładunkiem LNG zamówionym przez GK PGNiG. To druga dostawa skroplonego gazu ziemnego dla PGNiG, która dotarła w tym miesiącu do litewskiego gazoportu.  – Spadek podaży w Rosji wymaga podjęcia wysiłków na rzecz zmniejszenia popytu w UE, aby przygotować się na ciężką zimę – uważa prezes IEA. Oznaczałoby to konieczność ograniczenia produkcji prądu i ciepła z gazu oraz przywrócenie do życia elektrowni węglowych. Co zresztą robiło w ostatnim czasie kilka europejskich krajów. Decyzje o uruchamianiu elektrowni na węgiel podjęły ostatnio Niemcy, Austria, Holandia i Rumunia. Najbardziej uzależnioną energetykę od gazu mają: Grecja, Włochy i Holandia. Połowa lub więcej energii elektrycznej powstaje w wymienionych krajach przy wykorzystaniu tego surowca.

W przypadku Polski głównym źródłem energii elektrycznej jest w tym roku węgiel kamienny z 44,8 proc. udziału w łącznej produkcji oraz węgiel brunatny z 26 proc. udziału. Elektrownie na gaz z 6,1 proc. produkcji prądu w naszym kraju wyprzedzane są jeszcze przez wiatraki z 12,7 proc. udziału, a w samym czerwcu miejsce wiatraków na trzecim miejscu polskiej energetyki zajęły panele solarne – wynika z danych ENTSOE. Gaz jest wciąż na czwartym miejscu i to istotny element krajowej energetyki, pozwalający stabilizować braki produkcji w energetyce odnawialnej, gdy wiatr nie wieje lub słońce zasłaniane jest przez chmury. Perspektywę nawet czasowego tylko powrotu do węgla blokuje unijny system ETS i ceny praw do emisji CO2. ETS ma uchronić ludzkość przed ociepleniem klimatu, a przy brakach gazu wywołuje obecnie eskalację ceny prądu z węgla. Ostatnio cena praw do CO2 poszła w górę do prawie 90 euro za megawatogodzinę, podczas gdy jeszcze pod koniec maja były notowane poniżej 80 euro. Każde 10 euro to w przypadku Polski, która wyemitowała w ub.r. 757 mln ton CO2 ze spalania paliw w energetyce i ciepłownictwie, to będzie ponad 7 mld euro kosztu rocznie.