Kiepskie nastroje na Wall Street
Dow Jones stracił 0,4 proc. S&P500 rósł na zamknięciu o 0,2 proc. Nasdaq kończył sesję zwyżką o 1,75 proc. Pierwsza w tym tygodniu sesja na amerykańskich rynkach akcji miała dwie fazy. W początkowej dominowała podaż, tłumaczona obawami przed recesją, które dodatkowo wzmogło pierwsze od czerwca odwrócenie krzywej rentowności. Dow Jones tracił ponad 700 pkt., S&P500 spadał o ponad 2 proc. Jeszcze przed półmetkiem sesji pojawił się jednak popyt na mocno taniejące akcje. Indeksy ruszyły w górę i z wyjątkiem indeksu blue chipów udało im się odrobić straty i wyjść na plus. Przez całą sesję najlepiej notowane były spółki technologiczne, czemu sprzyjał spadek rentowności obligacji. Potężna przecena ropy, tłumaczona obawą spadku popytu w przypadku recesji, mogła poprawić nastroje, bo może zapowiadać słabnięcie inflacji. Podobnie można było również interpretować umocnienie dolara, którego indeks zbliżył się we wtorek do najwyższej wartości od 20 lat.
Sesję tą można było nazwać burzliwą, kiedy inwestorzy przygotowywali się również do publikacji najważniejszych informacji z ostatniego posiedzenia Federalnego Komitetu Otwartego Rynku, która ma zostać opublikowana podczas środowej sesji handlowej. Tymczasem wiadomości dotyczące brytyjskiego rządu oraz duża wyprzedaż cen ropy naftowej naznaczyły wtorkową sesję. Wgłębiając się w temat, brytyjski sekretarz finansów Rishi Sunak i minister zdrowia, Sajid Javid ogłosili, że zrezygnowali ze swoich stanowisk w rządzie kierowanym przez premiera Borisa Johnsona. “Społeczeństwo słusznie oczekuje, że rząd będzie prowadzony właściwie, kompetentnie i poważnie. Zdaję sobie sprawę, że to może być moja ostatnia praca ministerialna, ale wierzę, że te standardy są warte walki i dlatego składam rezygnację” – podzielił się Sunak we wpisie na Twitterze, a Javid dodał, że “to był ogromny przywilej służyć w tej roli, ale żałuję, że nie mogę dłużej kontynuować z czystym sumieniem“.
Ropa tanieje
Po raz pierwszy od połowy maja notowania ropy WTI spadły poniżej 100 USD za baryłkę i znajdują się na poziomie ok. 98 dolarów. Co ciekawe, zaledwie w jeden dzień ropa naftowa potaniała aż o 12 USD! Rynek wycenia nadchodzącą recesję i załamanie się popytu. Zapotrzebowanie ropy naftowej będzie zbliżać się do jej podaży. Ceny wielu istotnych surowców, które drożały z powodu wojny w Ukrainie, są już niższe niż w przeddzień jej rozpoczęcia. Wyjątkiem są surowce energetyczne, których brak pogłębia recesję. Sytuację na rynku surowców najlepiej podsumowuje zestawienie dwóch prognoz dla ropy, które pojawiły się tego samego dnia na początku tego tygodnia. W jednej bank JP Morgan wskazywał, że w warunkach ograniczania produkcji przez Rosję cena baryłki ropy może wzrosnąć do 380 dolarów. W drugiej Citi bank przekonywał, że recesja na świecie zepchnie ceny ropy do 60 USD. Potężny rozstrzał tych scenariuszy wskazuje, z jak ogromną niepewnością mamy do czynienia i jak łatwo przejść od hossy do bessy w cenach surowców. Obecnie ceny większości surowców nieenergetycznych spadają. Wystarczy jednak kilka zaburzeń podażowych i trend może się odwrócić.
Obawa, że recesja spowoduje znaczący spadek popytu na ropę spowodowała potężną przecenę surowca we wtorek, informuje MarketWatch. Manish Raj, dyrektor finansowy Velandera Energy Partners uważa, że potężna spekulacja bazująca na historii o destrukcji popytu spowodowała spektakularny spadek cen we wtorek. Citigroup ogłosił, że z powodu recesji cena ropy Brent spadnie do 65 dolarów na koniec ubiegłego roku, a w przyszłym może ona stanieć jeszcze o 20 USD. Zrealizowanie się predykcji ekonomistów Citi Bank w rzeczywistości ekonomicznej oznaczać będzie, iż zaledwie w ciągu jednego roku cena ropy naftowej spadnie z pułapu ponad 120 USD za baryłkę do 65 USD za baryłkę — dynamika spadku wyniosłaby niemal 50 proc. Z kolei Michael Lynch, szef Strategic Energy & Economic Research stwierdził, że przecena była nieunikniona po tym jak zmieniła się równowaga rynkowa kiedy obawa sankcji ustąpiła rzeczywistości, w której Rosja znalazła nowych nabywców ropy w Azji.