Groźby Putina zmuszają po sięgnięcie po broń atomową
Wojna w Ukrainie to sygnał ostrzegawczy dla państw pozbawionych broni jądrowej. Ale Stany Zjednoczone są w stanie powstrzymać większość krajów przed uzyskaniem arsenału nuklearnego – pisze w opinii prof. Hal Brands. Wojna w Ukrainie naruszyła stabilność Europy Wschodniej. Nadwyrężyła również jedno z największych amerykańskich osiągnięć epoki po II wojnie światowej: system, w którym klub państw posiadających broń jądrową pozostawał mały i ekskluzywny. Aby zniechęcić państwa do posiadania broni nuklearnej, Waszyngton wykorzystywał dotąd [i]zarówno kije, jak marchewki. Stany Zjednoczone, we współpracy z ZSRR, stworzyły formalny dokument o nieproliferacji w 1968 roku. Zapewniał on gwarancje bezpieczeństwa dla wystraszonych sojuszników, którzy w przeciwnym razie mogli chcieć pozyskać broń jądrową na własną rękę. USA wykorzystywały też groźby dyplomatyczne, sankcje gospodarcze oraz inne środki nacisku wobec państw – zarówno sojuszniczych, jak i wrogich – które weszły już na nuklearną ścieżkę. Nieproliferacja – jak odnotowuje Francis Gavin z Johns Hopkins University – jest jedną z najbardziej konsekwentnych i skutecznych polityk Ameryki w dobie powojennej.
Osiągnięcie to jednak dziś wydaje się zagrożone. Program nuklearny Iranu postępuje, zaś rozmowy o powrocie do porozumienia z 2015 roku utknęły w martwym punkcie. Arabia Saudyjska zapowiedziała, że zbuduje własną broń jądrową, jeśli Iranowi uda się uzyskać swoją. Z kolei rozbudowa chińskiego arsenału nuklearnego zagraża i powoduje nerwowość w państwach Azji Wschodniej. Nerwowość ta jest wzmocniona wątpliwościami co do amerykańskiej wiarygodności w długim terminie. Teraz dochodzi wojna w Ukrainie. Gdyby Rosja szybko podbiła Ukrainę, a USA po prostu zaakceptowały ten stan rzeczy, wówczas państwa wysunięte, takie jak Polska, z pewnością rozważałyby opcję nuklearną. Jednak pomagając Ukrainie przetrwać atak I szybko wzmacniając wschodnią flankę NATO, Waszyngton oraz kluczowi sojusznicy, tacy jak Wielka Brytania, ograniczyli niebezpieczeństwo upadku nuklearnego domina w Europie. Od 1945 roku najlepszym sposobem na powstrzymanie agresji było zbudowanie bomby jądrowej lub bliskiego sojuszu z USA. Tak długo, jak państwa frontowe mogą liczyć na to ostatnie, czyli sojusz z USA oraz tak długo, jak wierzą, że nuklearne groźby Rosji nie powstrzymają USA przez konwencjonalną ochroną wojskową państw sojuszniczych, tak długo prawdopodobnie będą mogły obejść się bez broni jądrowej.
Jest wreszcie region Azji Wschodniej. Tajwan, kolejne zagrożone państwo, prawdopodobnie nie będzie chciało uzyskać broni jądrowej, ponieważ idąc w tym kierunku, mogłoby sprowokować chińską inwazję, której chce uniknąć. W innych częściach Azji Wschodniej USA prawdopodobnie mogą ograniczyć proliferację broni jądrowej poprzez połączenie różnych środków gwarancyjnych: poprzez większą konsultację z sojusznikami ws. strategii nuklearnej; poprzez dyskusję nad tym, jak Waszyngton mógłby odpowiedzieć na ograniczone użycie przez Chiny broni nuklearnej; być może poprzez stacjonowanie amerykańskiej broni jądrowej na terytorium lub w pobliżu terytorium kluczowych sojuszników. Jeśli jednak Chinom udałoby się podporządkować Tajwan, czy to poprzez przymus, czy to poprzez agresję, a USA stałyby w tym czasie obok, wówczas gra jest przegrana. Najbardziej zaawansowane technologicznie państwa regionu – Japonia i Korea Południowa – w łatwy sposób mogłyby i prawdopodobnie wypracowałyby odporność na ataki nuklearne przeciwników poprzez rozwój swoich własnych zdolności nuklearnych w stosunkowo krótkim czasie.
Zadłużeni po uszy
Dziesięć najbardziej zapożyczonych firm odpowiadało w 2021 za 17 proc. całkowitego korporacyjnego zadłużenia netto – czytamy na portalu statista.com. Najwięksi pożyczkodawcy działają zazwyczaj w jednej z dwóch branż – motoryzacyjnej albo telekomunikacyjnej. Najbardziej zadłużone firmy (w ujęciu netto) w roku fiskalnym 2021-2022 to Toyota Motor Corp. (dług na poziomie 186 mld dol.), Volkswagen AG (185 mld dol.), AT&T Inc. (182 mld dol.), Verizon Communication Inc. (174 mld dol.) oraz Deutsche Telekom AG (153 mld dol.). Zestawienie uwzględnia 900 firm z całego świata, ale bez przedsiębiorstw finansowych. Od kwoty łącznego zadłużenia odjęto gotówkę w posiadaniu firm albo jej odpowiedniki (czyli aktywa, które mogą być upłynnione w krótkim terminie).
Statista podkreśla, że sektor działalności mocno różnicuje potrzeby pożyczkowe firm, jednak zadłużenie może być dobrym wskaźnikiem ich finansowej kondycji, szczególnie jeśli porównujemy podmioty z tej samej branży. Jak wynika z szacunków firmy inwestycyjnej Janus Henderson przedsiębiorstwa z USA odpowiadają za ponad połowę zadłużenia netto. Chociaż firmy zaczęły zapożyczać się na potęgę już od roku fiskalnego 2015-2016, to Janus prognozuje, że wzrost kosztów finansowania długu i gospodarcze spowolnienie odwrócą ten trend.